Znane też jako: Prześladowcy, Haunters, Choneungnyeokja, 초능력자
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: sensacyjny, fantasy
Reżyseria: Kim Min Seok
Premiera: 2010
Obsada: Kang Dong Won, Go Soo
.
Załóżmy, że Kang Dong Won to przystojny, gniewny i zły Ah-nuld Schwarzenegger w łachmanach i kołtunach na głowie, któremu odjęło mięśnie, a zamiast nogi ma protezę. Dodajmy jeszcze, że potrafi sprawować kontrolę nad ludźmi samym wzrokiem, a przecież nawet wyposażenie T-X tego nie objęło… Między „Psychic”, a „Terminatorem” podobieństwo jest takie, że ten zły i zwyczajny dobry gonią się przez cały film, kiedy teoretycznie ten dobry jest za słaby, żeby cokolwiek zdziałać.
Spodziewaliście się w pierwszej części filmu Camerona typowego sci-fi? Tak samo tutaj nie jest to thriller, horror czy film o komiksowych herosach. Skromne i zarazem epickie show dwóch ludzi, którzy w żadnym wypadku nie są typowymi filmowymi bohaterami. Zaczyna się standardowo – oczywiście nieszczęśliwe dzieciństwo z patologicznymi rodzicami doprowadzają Cho Ina (właściwie ten bohater nie ma imienia) do ich zabicia, rzucenia się w otchłań zła i samotności by żyć sobie, bawiąc się swoim darem kontrolowania innych. Lim Kyu Nam (Go Soo) jest w pełni szczęścia, bo właśnie po zwolnieniu z wysypiska śmieci znalazł pracę w lombardzie, szef jest miły, a jego córka ładna. Cho In obrabia lombard – unieruchamia wszystkich w środku, ale nagle jego moc nie działa na Kyu Nama. Wściekłość, destrukcja, śmierć po drodze. Cho In postanawia go zabić, Kyu Nam okazuje się być jedynym wybawicielem ludzkości…?
Jak widzicie, fabuły nie ma (ale czy jakakolwiek byłaby w „Terminatorze”, gdyby nie kolejne części i babranie się w Dzień Sądu?). „Psychic” to typowo koreańska rozrywka… Jeśli porówna się to z tamtejszą serią thrillerów i dramatów, bohaterowie zawsze są dziwni. Cho Ina nie ugryzł radioaktywny pająk, nie spadł z Kryptonu, nie jest wynikiem nieudanego eksperymentu. Nie dowiadujemy się za wiele o jego mocy, ona po prostu jest, więc mimo że zakrawa momentami na awangardowych „X-Menów”, brakuje na szczęście wielkich dramatów związanych z byciem odmieńcem i górnolotnych haseł. Dwaj główni bohaterowie właściwie tylko tu są i tylko walczą. Nikt ich nie widzi, tłum w mieście nie jest świadkiem finałowej walki. Ta skromność mnie urzekła. Nie przeszkadza również, że grają dwaj koreańscy bożyszcze.
Debiutujący reżyser Kim Min Seok asystował wcześniej przy „The Good, The Bad and The Weird” Kim Ji Woona, gdzie pojawia się podobna maniera – ciągły pościg i szczątkowe informacje o bohaterach. Mimo to Kang Dong Won błyszczy w „Psychic”. Czy w ogóle wyobrażalibyśmy sobie czarny charakter jako cokolwiek żałosnego chudzielca z protezą i mściwym wzrokiem? Nie wrzeszczy opętańczo, nie ma w sobie szaleństwa całej galerii klasyków takich jak Jack Torrance czy Alex de Large. Jest niepokojący i niestabilny, jednak w większości przypadków zachowuje spokój. Po prostu prześlizguje się między życiem, aż tu nagle jakiś szary człowiek nie jest podatny na jego moc i bam! – narasta wielka frustracja rozpuszczonego swą potęgą niedojrzałego człowieka…
Go Soo gra personifikację dobra i komiksowej niewinności – człowieka, który nie chce oponenta zabić, ale zaprowadzić rządy sprawiedliwości za śmierć miłego szefa. To jak w mangach shounen bohaterowie mszczą się za chociażby sponiewieranie psa. Nie można było znaleźć bardziej niedobranej pary, gdzie działa zarazem wielka nienawiść i bromance. Są brudni i zwyczajni, zmęczeni i trochę za bardzo zapętleni. Ale to KANG DONG WON i GO SOO.
Kiedy sobie tak połowicznie żartuję, na pewno nie będę tego robiła przy ocenie efektu końcowego. Jest on trudny do opisania, bo jakoś satysfakcjonujący – obejrzałeś właśnie typowy hollywoodzki action flick, ale była w nim jakaś przewrotność. W „Psychic” nie da się przewidzieć fabuły, wydaje się ona żyć własnym życiem i wymykać spod kontroli. O efektach specjalnych nie trzeba nawet wspominać. To nie jest intelektualny film, ale z drugiej strony nie można go wrzucić do sensacyjnej masówki.