Znane też jako: My Black Minidress, Mai Beulraek Minideureseu, 마이 블랙 미니드레스
Na podstawie: koreańskiej powieści „My Black Minidress” autorstwa Kim Min Seo
Gatunek: obyczajowy
Reżyseria: Heo In Moo
Premiera: 2011
Obsada: Yoon Eun Hye, Park Han Byul, Yoo In Na, Cha Ye Ryun, Jeon Soo Kyung, Dongho (U-KISS)
.
Są takie filmy, które nie są ani prawdziwymi komediami romantycznymi, ani dramatami, ale mają w sobie zarówno słodycz, jak i trochę goryczy. Mam na myśli filmy o kobietach i dla kobiet, znana jest z nich Nancy Meyers. „Little Black Dress” jest właśnie takim nowoczesnym filmem o kobiecych rozterkach, jednak wiele mu brakuje do magii wymienionej wcześniej reżyserki, ląduje jako coś pośredniego między „Seksem w wielkim mieście”, a „Stowarzyszeniem Wędrujących Dżinsów”, będąc też nie tak całkiem dalekim krewnym „Lejdis”.
Głównymi bohaterkami są cztery przyjaciółki w wieku dwudziestu czterech lat, które właśnie skończyły uniwersytet. Yoo Min właściwie sama nie wie czego chce, ale zostaje jakoś zatrudniona jako asystentka scenarzysty w telewizji. Pogodna Min Hee, żeby wyjechać do Nowego Jorku, zapisuje się na kurs angielskiego, na którym zakochuje się w niej uczeń liceum. Hye Ji przez całe życie była bywalczynią salonów, aż w końcu debiutuje w reklamie dżinsów, a później jako aktorka. Soo Jin jest o nią zazdrosna, bo od lat chodzi bezskutecznie na przesłuchania…
Jak widać, fabuły nie ma. Z jednej strony to dobrze, bo lepsze to, niż wciskanie na ostatnią chwilę spisku wyssanego z palca. Dostajemy cztery rozróżnialne bohaterki, których przyjaźń zostanie wystawiona na próbę, ni mniej ni więcej. Podobało mi się realistyczne podejście w sprawie ich relacji – nie było tak, że są „psiapsiółkami” na śmierć i życie, nie żyły też w symbiozie. Często w filmach, w których głównym tematem jest przyjaźń, uwypukla się tę kwestię aż do przesady, popadając oczywiście w kicz pod koniec filmu, kiedy konflikt zostaje zażegnany, a bohaterowie rzucają się sobie w ramiona z płaczem. „Little Black Dress” zdołało jakoś racjonalnie i zgrabnie stworzyć kryzys oraz sobie z nim poradzić. Jak już wspomniałam, zaczyna się od zazdrości Soo Jin. Jednak nie jest ona nagła, bo już od początku widzimy lekko zdystansowane podejście reszty dziewczyn do Hye Ji.
„Little Black Dress” starając się być atrakcyjnym filmem dla młodych dorosłych, dotyka wiele problemów współczesnego społeczeństwa, ale niestety nie zagłębia się w nie, stając się w gruncie rzeczy płytkim. Każda z bohaterek ma własne problemy, ale najwyraźniej wymyślono je, żeby pokazać drugą stronę postaci, co nie wyszło, ponieważ mając tylko dwie twarze, postać nadal jest płaska i papierowa. Yoo Min rozpoczyna właśnie nowy związek, nabiera doświadczenia, sypiąc z dopiero drugim mężczyzną w życiu, ale zachodzi w niechcianą ciążę. Nie wiadomo czy ktoś poza Hye Ji się o tym dowiedział, ale o sprawie szybko zapomniano w scenariuszu, trzeba się domyślać, że Yoo Min usunęła dziecko, bo nie pojawia się „x później”. Hye Ji to bardzo pewna siebie celebrytka, o której krążą nieprzychylne plotki i którą krytykuje się aktorsko. Koniec kropka. Rodzice Min Hee się rozwodzą. Soo Jin sfałszowała swoje wykształcenie i uparcie chce zostać aktorką. Fakt, iż mogę to wszystko podsumować w krótkich zdaniach, nie najlepiej świadczy o filmie, prawda? Znalazło się jeszcze miejsce na śmierć…
Jednak mimo wielu wad można nadal czerpać przyjemność z seansu, jeśli tylko lubi się obsadę. Ja osobiście jestem fanką Yoo In Ny i Park Han Byul, przychylną także królowej całowania w dramach Yoon Eun Hye i pięknej Cha Ye Ryun. To właściwie mógł być nadrzędny powód dla którego nakręcono taki film jak „Little Black Dress” – danie szansy głównej roli na srebrnym ekranie dla celebrytek i aktorek, które dopiero zaczynają pokazywać talent. Obejrzeć nie zaboli.