Znane też jako: Haeundae, 해운대
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: katastroficzny
Reżyseria: Yoon Je Gyun
Premiera: 2009
Obsada: Sol Kyung Goo, Ha Ji Won, Park Joong Hun, Uhm Jung Hwa, Lee Min Ki, Kang Ye Won, Kim In Kwon
.
Z tym filmem Korea zbliża się o kolejny mały kroczek do Hollywoodu – czy to dobrze czy źle, wyjdzie zapewne w praniu. Jak na razie pierwszy w historii tamtejszy film katastroficzny oferuje znane z koreańskiego kina podejście personalne, ale w innych względach niewiele się już różni od amerykańskich blockbusterów. Jest duży budżet (ale szesnaście milionów to nie sto, dwieście, jakie dostają amerykańskie filmy) i epickie sceny, jednak tylko dla tego czynniku „Tidal Wave” obejrzeć się nie da – CGI aż krzyczy przestarzałością i brakiem naturalności. Mamy za to aktorów z A-listy – Ha Ji Won i Uhm Jung Hwa w jednym filmie, Sol Kyung Goo, Park Joong Hun i na deser ciasteczko Lee Min Ki.
Umiejscowienie akcji też jest bardzo „amerykańskie” – to Haeundae, największa i najpopularniejsza plaża w Busanie, którą rocznie odwiedza milion ludzi. Dodajmy do tego wieżowce w tle i mamy luksusową kupę kamieni do zburzenia przez wielką falę. Zanim jednak do tego dojdzie, będziemy musieli wytrzymać godzinę ustalania i przedstawiania charakterów postaci, które staną później w obliczu katastrofy i jak to później na nich wpłynie.
Dostajemy trzy historie, które niekoniecznie muszą się ze sobą łączyć. Geolog Kim Hwi (Park Joong Hun) jest bagatelizowany przez przełożonych, kiedy ostrzega Busan przed tsunami. Jego była żona Yoo Jin (Uhm Jung Hwa) nigdy nie powiedziała ich córce, że jest jej ojcem, ale w czasie katastrofy, przyjdzie mu ją uratować. Choi Man Shik (Sol Kyung Goo) pracuje w małej restauracji przy plaży. Parę lat temu podczas sztormu na kutrze poniekąd z jego winy zginął jego przyjaciel, który kazał mu się zaopiekować jego córką. Man Shik zakochuje się w Yeon Hee (Ha Ji Won), jednak boi się wyznać uczuć. Trzy dziewczyny z Seulu przyjeżdżają do Haeundae, żeby odpocząć i wyrwać chłopaków, jednak Hee Mi (Kang Ye Won) nie imponuje przejażdżka jachtem i jej adorator. Kiedy wypada za burtę, ratuje ją ratownik Choi Hyung Shik (Lee Min Ki), którego później nagabuje, aż w końcu stają się parą.
Początek więc to trochę melodramatu, trochę komedii i elementy romantyczne. Nie do końca mi to odpowiadało, bo poważnie zastanawiałam się nad wyłączeniem tego filmu, kiedy Hyung Shik ratował Hee Mi z wody – to uderzył ją deską w głowę, to przypadkowo podtopił, a podczas resuscytacji ona pogryzła mu wargi… Taki slapstick w ogóle nie pasuje do gatunku filmu! Po fakcie mimo wszystko doceniłam tę cześć filmu, ponieważ dzięki temu można więcej łez wycisnąć na koniec. To markowy koreański sentyment.
Próbując sobie przypomnieć standardowe cechy filmów katastroficznych, doszłam do wniosku, że zawsze jest jakiś happy ending. Główny bohater zapobiega kataklizmowi lub przynajmniej ratuje część ludzi, w tym swoją ukochaną. Już w tej kluczowej kwestii „Tidal Wave” różni się od typowych przedstawicieli gatunku. Tutaj tsunami jest nieuniknione, tak samo jak śmierć. Oryginalne jest to, że w tym dramatycznych chwilach reżyser odważa się wstawić elementy komiczne, jak cudowne szczęście Dong Chuna (Kim In Kwon), przyjaciela Man Shika, którego fala zaskoczyła na moście i wszystkich dookoła zabijają pękające przęsła mostu lub wypadające z transportowca kontenery, a on zawsze jest parę centymetrów dalej w bezpiecznej strefie. Reszta jest dość schematyczna – w obliczu śmierci bohaterowie odkrywają swoje uczucia, więc pomnóżcie parę razy di Caprio i Winslet z „Titanica”…
„Tidal Wave” jest schematycznym i niekiedy kiczowatym filmem, ale przyznaję, że uderza we właściwe miejsce w sercu. Jedna ginąca postać, którą mogliśmy poznać trochę bliżej jest o wiele bardziej efektywna niż ginące tłumy, chociaż tutaj scena porażenia prądem ludzi płynących na powierzchni wody robi wrażenie. Różnicę robią też aktorzy – nigdy w życiu nie widziałam jeszcze tak przekonującej Uhm Jung Hwa, ale tutaj wszyscy się spisali. Nie należy się spodziewać powierzenia odpowiedzialnej roli idolom lub tylko ładnym twarzom w Korei… Pewnie zapomnę o tym filmie za jakiś czas, ale zostawia człowieka z myślami tuż po seansie.
Zdobyte nagrody
2009 Buil Film Awards
- najlepsza reżyseria
- najlepszy aktor drugoplanowy – Kim In Kwon
2009 Mnet 20’s Choice Awards:
- Hot Movie Star – Ha Ji Won
2009 Grand Bell Awards:
- najlepsza produkcja
2009 Blue Dragon Film Awards:
- Technical Award
- Audience Choice Award dla najpopularniejszego filmu
2009 Director’s Cut Awards:
- najlepszy producent – Yoon Je Gyun
2009 Korean Association of Film Critics Awards:
- najlepsze zdjęcia
46th Baeksang Arts Awards:
- najlepszy nowy aktor – Lee Min Ki