Znane też jako: Ten, Special Crimes Force TEN, Teuksusageonjeondamban Ten, 특수사건전담반 TEN
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: kryminalny
Ilość odcinków: 9 (1 x 120 min. + 8 x 60 min.)
Premiera: 2011-2012
Obsada: Joo Sang Wook, Jo Ahn, Kim Sang Ho, Choi Woo Shik
.
Przeznaczone spotkanie
W przypadku tej dramy trudno mi streścić fabułę w zwyczajowych dwóch, trzech akapitach, ponieważ gatunek kryminalny dyktuje epizodyczność i skąpe informacje o głównym bohaterze, które później złożą się na jakieś zakończenie. „Ten” zaczęło się bardzo efektownie, wprowadzając nawet bohaterów do fabuły, kiedy z reguły w innych dramach oni już po prostu są.
W pierwszym odcinku formuje nam się grupa dochodzeniowa. Yeo Ji Hun jest obecnie profesorem pomagającym wydziałowi kryminalnemu policji. Sam kiedyś był detektywem, ale sugerowane jest, że kogoś zamordował… Świeżak w policji Park Min Ho nie odstępuje go na krok jako protegowany, ale trudno mu się z nim współpracuje. Ji Hun zostaje zaproszony do współpracy nad sprawą zabójstwa, które najwyraźniej jest dziełem seryjnego mordercy, którego on ściga od lat. Policjantka Nam Yeri jest trochę niezdarna, przez co często ląduje w drogówce, ale doskonale zna się na psychologii i niezawodnie wykrywa kłamstwa. Zajmuje się zaginięciem dziewczyny, zgłoszonym przez jej chłopaka. Baek Do Shik jest detektywem z prowincji z dwudziestopięcioletnim stażem, który dzięki tak wielkiemu doświadczeniu wyrobił już sobie niezawodny instynkt. Zajmuje się sprawą znalezionego przy urwisku trupa. W pewnym momencie swoich śledztw wszyscy ci bohaterowie spotykają się i postanawiają razem działać, skoro każdy posiada fragmenty z odpowiedziami na pytania innych. Tak formuje się specjalna jednostka dochodzeniowa „Ten” do brutalnych morderstw oraz trudnych śledztw i jest to właściwie bardzo pobieżne streszczenie pierwszego, dwugodzinnego odcinka. Gwoli wyjaśnienia.
Moda na kryminały
Jak już wspomniałam, „Special Affairs Team TEN” zaczęło się bardzo efektownie. Do tego stopnia, że już od pierwszego odcinka stwierdziłam, że lubię tę dramę o wiele bardziej niż poprzedni hit OCNu, „Vampire Prosecutor”. Z czasem pojawiło się parę wad, które sprawiły, że nie oceniam jej na pełną dziesiątkę, ale nadal bardziej lubię niepokojącego Joo Sang Wooka od wampirzego Yeon Jung Huna.
Chciałabym jednak zacząć od podobieństw między nimi. Są liderami grup, składających się z indywidualności i akurat spośród wszystkich głównych bohaterów pojawiają się stosunkowo rzadko. Mieliśmy w „Vampire Prosecutor” obowiązkowe sekwencje picia krwi i dostawania w ten sposób enigmatycznych wskazówek, ale rzadko można było ujrzeć Min Tae Yeona w prawdziwej pracy (oprócz genialnego odcinka dziejącego się w sądzie), bo widzieliśmy raczej uparcie pracującą Yoo Jung In i detektywa Hwang Soon Buma, który bił ludzi zarówno w pokoju przesłuchań, jak i poza nim. W „Special Affairs Team TEN” jest podobnie – najczęściej widzimy Do Shika, który w ogóle rusza się poza biuro, badając różne tropy, często partnerującego mu Min Ho odwalającego jeszcze najgorszą robotę wynajdywania informacji i zajmowania się papierami, a Yeri najczęściej pracuje sama, analizując przedmioty ofiary i rozmawiając ze znajomymi. Zadaniem Yeo Ji Huna było tylko poskładanie w całość elementów podanych mu przez współpracowników.
Porównuję w ogóle te dwie dramy ze sobą, ponieważ są podobnymi do siebie serialami kryminalnymi, które pojawiły się na antenie tej samej stacji w bardzo krótkim odstępie czasu. Można to nazwać wyciskaniem ile się da z popularności „Vampire Prosecutor”, ale mimo wspólnych elementów, obie te dramy zdołały stworzyć całkowicie inny klimat, a porównując je do jeszcze wcześniejszego „God’s Quiz”, nie mogę nic zarzucić OCN, mimo że wypuszcza trzy takie same gatunkowo dramy pod rząd. Dlaczego? Bo są to tytuły nakręcone z pomysłem i dla samego eksperymentowania z formą i treścią.
Bogata zawartość
Podobieństwa między tymi dwiema dramami – „cool” główny bohater goniący przez cały czas za mordercą z przeszłości, czteroosobowy zespół dochodzeniowy, system jeden odcinek-jedno morderstwo – są wielkie, ale różnią się one na najbardziej fundamentalnym poziomie: „Vampire Prosecutor” to serial akcji, kiedy „Special Affairs Team TEN” jest czysto dochodzeniowym kryminałem, gdzie przez długi czas bohaterowie siedzą w miejscu i analizują tropy…
Przy takim obrocie spraw aby zapobiec nudzie są dwa rozwiązania – skomplikować dochodzenia do granic możliwości lub przedstawić bardzo „efektowne”, brutalne morderstwo. Pierwszy dwugodzinny odcinek zastosował oba te sposoby równocześnie, sprawiając, że było to lepsze niż niejeden film. Dodajmy jeszcze do tego piękne wykonanie techniczne, bo gdy tylko usłyszałam w pierwszej minucie Björk w tle, uznałam, że uwielbiam tę dramę! Niestety poziom zaczął z czasem spadać. Twórcy najwyraźniej najwięcej wysiłku włożyli w pierwszy odcinek, żeby przykuć uwagę widza, ale potem zrobili się nieco leniwi, również pod względem technicznym. Najbardziej szkoda mi tego, że przez pierwsze kilka odcinków, każdy otwierał jakiś zagraniczny, klimatyczny utwór, ale potem zaprzestano już tego motywu. Taka drobnostka, a cieszyła mnie…
Zainteresował mnie nielinearny sposób prowadzenia fabuły – odcinki składały się z osobno zatytułowanych części jak kolaż. Później jednak to też zanikło lub nie wiem, może stało się mniej zauważalne… Mimo wszystko „Special Affairs Team TEN” trzymało wysoki poziom w porównaniu do innych dram. Nawet jeśli dało się w miarę łatwo odgadnąć tożsamość sprawcy, zdołano jakoś utrzymać moje zainteresowanie w każdej minucie.
Uzupełnianie się
Grupa dochodzeniowa składała się z wielkich indywidualności, a ja niezmiernie się cieszyłam, że wybrano właśnie tak niepasujących na pierwszy rzut oka aktorów do tych ról. Po pierwsze jestem zachwycona Kim Sang Ho, którego pewnie wszyscy będą kojarzyć jako genialnego ahjussi z „City Huntera”. Jakoś wszędzie przewija się w rolach krętaczy i tutaj też jest okazyjnie komediowym wytchnieniem, ale nie można zarzucić braku profesjonalizmu jego postaci. Podobał mi się pomysł nałożenia jego głosu jako lektora, który tłumaczy jego sposób myślenia, ponieważ w żaden inny sposób nie można by było pokazać szczegółów, jakie Bae Do Shik zauważa. Niby jest takim zabawnym ahjussim, który chodzi ciągle w swoim wieku na randki w ciemno, ale jeśli chodziło o śledztwo, był on mniej więcej na równi z Ji Hunem – widać było, że nasz główny bohater szanuje opinię Do Shika, kiedy przy Yeri i Min Ho sprawiał wrażenie, jakby traktował ich jak dzieci, nawet jeśli przyznawał im rację.
Według mnie Joo Sang Wook może mówić o Yeo Ji Hunie jako o swojej życiowej roli. Istnieje opinia, że kiedy Hyun Bin jest najpopularniejszym aktorem wśród kobiet w przedziale wiekowym dwadzieścia-trzydzieści lat, Joo Sang Wook jest bożyszczem wszystkich ahjumm. Aktorsko był jednym ze słabszych elementów, bo miał za zadanie głównie siedzieć i fajnie wyglądać, ale bardzo spodobał mi się sposób, w jaki pokazywał psychopatyczne przebłyski Yeo Ji Huna – łatwo popaść w przesadę przy rzucaniu szaleńczych spojrzeń i jeszcze dobić to wszystko śmiechem szaleńca, ale w przypadku Joo Sang Wooka było to subtelne na tyle, że jedynie wzbudzało naszą ciekawość, czy aby wszystko jest z nim w porządku. Jego jedynym polem do popisu stały się ostatnie dwa odcinki, które korespondowały niejako z pierwszym, zamykając epizodyczne „Special Affairs Team TEN” klamrą. To był właściwie jedyny moment, kiedy poczułam, że rzeczywiście gra on głównego bohatera…
Debiutant Choi Woo Shik ma wiele szczęścia, grając w takiej dramie jak „Special Affairs Team TEN”, bo pewnie jeszcze długo będzie grał postacie drugoplanowe – na jego koncie widnieją jedynie nastoletnia wersja Lee Sang Yoona w „The Duo”, drugoplanowa rola w niepopularnej dramie weekendowej „Live In Style” i nadchodząca rola jednego z trzech cukiereczków u boku Yoochuna w „Rooftop Prince”. Teoretycznie tutaj też jest cukiereczkiem, maskotką, maknae, czy jakkolwiek go nazwać, ale jeśli już jest w grupie dochodzeniowej, musi być tego powód. Sposób w jaki przedstawiono Park Min Ho jest trochę nieskładny, bo wydaje nam się po prostu młodym, niedoświadczonym detektywem, który naoglądał się paru filmów, a tu okazuje się, że jest z bogatego domu lub że podrywa policjantki, żeby dostać się do archiwum. Całkowicie inną twarz pokazuje jednak podczas przesłuchań, od których jest pewnego rodzaju ekspertem, definiuje więc to jego rolę w grupie. Choi Woo Shik wydaje mi się mieć potencjał, ale pewnie nie dostanie już tak „mięsistej” roli jak w „Special Affairs Team TEN” i stanie się wiecznym ładnym chłopcem w dramach.
Na koniec Nam Yeri… Niewiasta z bardzo dziewczęcym głosem kojarząca mi się z detektyw Lilly Rush z „Dowodów zbrodni”, która ZAWSZE wygląda, jakby zaraz miała się rozpłakać. Gdyby nie jej użyteczność, taka bohaterka działałaby mi na nerwy, a o umiejętnościach aktorskich Jo Ahn raczej nie mam nic do powiedzenia. Dobrze, że nie zrobiono z niej kolejnej ciamajdy, która pod jakiś względem jest geniuszem… Doskonale odczytuje emocje z twarzy ludzi, oraz ukryte sensy ich wypowiedzi, ale przez większość czasu widzimy jej ciężką pracę – jak zbiera informacje, układa je, dopasowuje, przedstawia w różnych wizualnych formach.
Drama „Special Affairs Team TEN” odniosła sukces, ponieważ jej finałowy odcinek miał ponad 3% średnią oglądalność, ale nie nagłośniano tak tego jak w przypadku „Vampire Prosecutor”. Zapowiedziany jest jednak film pełnometrażowy zamiast drugiego sezonu, co pozwala mi mieć nadzieję, że będzie on tak samo dobry, jak pierwszy i ostatnie odcinki i być może rozwinie motyw zabójstw za pomocą zielonej taśmy – „Special Affairs Team TEN” zakończyło się bardzo niesatysfakcjonująco.
Zdobyte nagrody
2012 Jeju International Convention Center Cable TV Awards:
- najlepsza drama kablowa
Ocena:
Fabuła – 9/10
Kwestie techniczne – 10/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 10/10
Średnia – 9,25/10
Twórcy „Ten” wywindowali gatunek kryminalnego serialu na najwyższy poziom i stworzyli jeden z najlepszych w tej kategorii w ogóle („Signal”, tak wysoko oceniany, znajduje się o klasę niżej). Na super jakość dramy składa się kilka czynników. Najważniejszym jest chyba głębia pytań, które stawia, a mianowicie czy zbrodnia popełniona z zemsty może być usprawiedliwiona. Jest to motyw przewodni obu części. Próba rozwikłania zbrodni jest równocześnie wniknięciem w umysł mordercy, „ludzie zazwyczaj wyglądają niewinnie, ale to, co sobie myślą zawsze szokuje” jak słyszymy w komentarzu. Kwatera główna detektywów to loftowe, industrialne wnętrze, na tle którego błyszczą osobliwi bohaterowie. Detektywi nie tworzą zgranego zespołu, a ich relacje między sobą są narysowane bardzo zdawkowo. W stosunku do widza zachowują pełną dramatyzmu tajemniczość. Czy nie dlatego chcielibyśmy oglądać następny sezon, aby czegoś się o nich dowiedzieć? (A obcięcie odcinków samo w sobie było zbrodnią). To co naprawdę przyciąga, to nasza niepewność i wahanie: czy ten o tak niewinnej twarzy rzeczywiście może być mordercą?
PolubieniePolubienie
Muszę to powiedzieć : nie cierpię Joo Sang Wooka. Widziałam go w dwóch naprawdę cienkich dramach ( Paradise Ranch i Thorn Birds) i w każdej z nich jego bohater mnie drażnił. Wiem,że nie powinnam go oceniać poprzez taki pryzmat,ale pewnych skojarzeń nie potrafię się pozbyć. Co do samego TEN – na pewno bym to obejrzała,ale z miejsca uruchamia mi się alarm,kiedy dowiaduję się,że coś zawiera brutalne,drastyczne sceny. Nie wiem skąd u mnie taki wysoki poziom wrażliwości na takie widoki,ale nie daję rady czegoś takiego oglądać i już.Dlatego z góry muszę skreślić tą dramę,a trochę mi szkoda.
PolubieniePolubienie