Pain

Znane też jako: Pained, Tong Jeung, 통증

Na podstawie: manhwy „Pain” autorstwa Kang Poola

Gatunek: melodramat

Reżyseria: Kwak Kyung Taek

Premiera: 2011

Obsada: Kwon Sang Woo, Jung Ryeo Won

.

Starsze koreańskie filmy kojarzą mi się z przypływem głupawych komedii romantycznych najczęściej na podstawie jakiś opowiadań internetowych. Współczesne filmy tego rodzaju są równie mało romantyczne, ale jakoś łatwiejsze do strawienia, operując jakimiś uroczymi dziwactwami lub przyciągając ciekawym zestawieniem znanych aktorów. Melodramaty jednak wciąż są produkowane równie chętnie i do tej pory chyba żaden nie przypadł mi do gustu…

Przyznaję, że obejrzałam „Pain” zupełnie spontanicznie. Widziałam newsy z zapowiedziami, więc jakoś został mi ten film w pamięci, ale nie wyczekiwałam go. Przypadkowo oszczędziłam sobie połowy rozczarowania, ponieważ „Pain” to słaby film. Mamy tragiczną historię mężczyzny cierpiącego po wypadku na schorzenie, dzięki któremu w ogóle nie odczuwa bólu i kobietę, która jest chora na hemofilię. Kolekcjonera długów i dłużniczki. Bezuczuciowego androida i lekkiej dziwaczki. Początkowa godzina tego filmu była dziwnie zabawna, wręcz ekscentryczna (brakuje mi lepszego słowa). Podczas oglądania dramy „History of Salaryman” zdążyłam bardzo polubić Jung Ryeo Won, która nie ma wizerunku typowej mimozy lub ładnej, radosnej dziewczyny. To, co mnie rozczarowało w tym filmie, to rola w jaką musiał się wcielić Kwon Sang Woo. Potem fabuła żywcem wyjęta z komiksu dla nastolatek, gdyby odjąć przemoc.

Nie potrafię dokładnie wyrazić swoich uczuć, ale bardzo dziwnie… niekomfortowo (?) patrzyło mi się na Kwon Sang Woo, który był wyjątkowo nijaki. Jego bohater Nam Soon z powodu uszkodzenia nerwów na reagował na żadne bodźce, ale jakoś nie mogłam zrozumieć czy to może się również wiązać z brakiem uczuć? Był tak beznamiętną postacią, że już nie mogłam go mieć głębiej gdzieś, dlatego całe moje zainteresowanie przeniosło się na główna bohaterkę Dong Hyun. Jung Ryeo Won doskonale sobie poradziła z postacią, która ma ikrę i równocześnie miękką stronę. Dopiero przy niej obojętna gra Kwon Sang Woo nabrała komicznego zabarwienia, inaczej się nudziłam.

„Pain” jest strasznie przewidywalne. Bohaterowie spotykają się w dziwacznych okolicznościach, przyzwyczajają się do siebie, potem zakochują. Mamy kilkanaście minut sielanki i ładnych obrazków, ale wkrótce muszą stawić czoło jakiemuś dramatowi. Jedyna niepewna rzecz w tego rodzaju filmach to czy któryś z bohaterów umrze, czy może będzie happy end, mimo melodramatycznego gatunku. Podsumowałabym „Pain” słowem „nuda”. Może idzie na tym filmie wypłakać oczy, ale ja wyjątkowo nie uroniłam ani jednej łzy, więc z tego powodu nie oceniam tego tytułu wysoko.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.