Znane też jako: Sindeurom, 신드롬
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: medyczny
Ilość odcinków: 20 x 70 min.
Premiera: 2012
Obsada: Han Hye Jin, Song Chang Ui, Park Gun Hyung, Jo Jae Hyun, Kim Sung Ryung, Kim Yoo Seok, Yoon Ji Min, Kim Dong Hyun, Jang Sung Won
.
Słuszna profesja
W tej chwili naprawdę nie mam pojęcia, czy to „Brain” zrobiło takie wrażenie, czy po prostu producenci obawiają się innowacji, przez co sięga się wciąż po te same, sprawdzone szablony… W świecie dram istnieją ostatnio tylko neurochirurdzy i tylko jeden dobry uniwersytecki szpital (który wygląda wszędzie tak samo, tyle że ma inną nazwę…), kiedy reszta to jakieś prowincjonalne przybytki. „Syndrome” z początku spotkało się z nieprzychylnym nastawieniem, ponieważ krótki okres czasu dzielił tę dramę od KBSowskiego „Brain”, które niejako ożywiło ponownie gatunek medyczny w dramach, a różnic w opisie fabuły nie było widać. Znowu rywalizacja dwóch dobrych lekarzy i kobieta na horyzoncie, która dopiero awansowała na pozycję rezydentki.
Okazuje się jednak, że „Syndrome” to poniekąd oryginalne podejście do tematu… Trudno wskazać, który bohater jest głównym. Mamy patologiczną rodzinę, która z wierzchu wygląda niczym z obrazka – tata Cha Tae Jin jest gwiazdą neurochirugii, mama Oh Eun Hee dyrektorem działu anestezjologii i kierownikiem całego szpitala, a syn Cha Yeo Wook po szkole medycznej stoi przed wyborem, który wydział wybrać. Nie kręci go neurochirurgia, ale w końcu wybiera ją. Oh Eun Hee nabawia się jednak guza w mózgu, co wkrótce staje się katalizatorem do wyjawienia różnych brudnych sekretów… Operacji podejmuje się jej własny mąż. Okazuje się on jednak bezlitosnym człowiekiem, dla którego najważniejsze jest tylko badanie życia i nie waha się skrzywdzić kobiety, z którą żył przez tyle lat, nawet jeśli to było małżeństwo zawiązane z powodu obopólnych korzyści.
Badania Cha Tae Jina nad „mapą mózgu”, która pokazywałaby, która część jest odpowiedzialna za wywołanie jakiego schorzenia, zaowocowały latami tajnych eksperymentów na ludziach, co nie ominęło również Oh Eun Hee. Jako efektu pooperacyjnego nabawia się prozopagnozji – nie rozpoznaje twarzy ludzi i nie zapamiętuje ich, trzeba jej się w kółko przedstawiać. W takim stanie trudno jej kierować szpitalem, ale stara się ukryć stan swojego zdrowia. Cha Tae Jin z rozmysłem spowodował to u niej, ale tym samym stworzył sobie swojego największego wroga – łączy ona siły z Min Sung Junem, swoją byłą miłością, a teraz głową działu neurochirurgii, żeby znaleźć dowody na rozmyślne działania Cha Tae Jina i obalić potwora.
Dwa pokolenia
Fabuła obejmuje również drugie pokolenie lekarzy, które dopiero zaczyna w zawodzie. Cha Yeo Wook i Lee Hae Jo są świeżakami na neurochirurgii, z czego ona pierwszą i jedyną kobietą. Trochę są pomiatani przez swoich sunbae Lee Jae Yoona i Heo Jo Kanga, co doskonale ilustruje koreański system nakazu szanowania starszych. Najbardziej utalentowany lekarz z tego wydziału Kang Eun Hyun, który ma szansę awansować na profesora, nie mógłby mniej się nimi przejmować. Spodobało mi się to, że w „Syndrome” nikt nie był przedstawiany jako Bóg wie jaki geniusz, których to zdecydowanie za dużo w koreańskich dramach. Nie było więc między Cha Yeo Wookiem, a Lee Hae Jo takiej przepaści jak między bohaterami granymi przez Shin Ha Kyuna i Choi Jung Won w „Brain” – byli na tej samej pozycji, partnerami z tym samym doświadczeniem, oboje uzupełniali się swoimi brakami. A wiadomo przecież, kim będą główni bohaterowie obowiązkowego romansu… Podobnie było chyba w „New Heart”, dwoje nowych rezydentów.
Wychodzi nam z tego sześcioro głównych bohaterów – Cha Tae Jin, Oh Eun Hee, Min Sung Jun, Cha Yeo Wook, Lee Hae Jo i Kang Eun Hyun. Uwaga w różnych momentach skupiała się po kolei na każdym z nich, co dla mnie jest największą oryginalnością „Syndrome” – to nie jest tylko romans dwóch lekarzy czy tylko odyseja jednej postaci… Pozbyto się również pacjentów dnia, ale zaczyna mi się teraz wydawać, że w każdej koreańskiej dramie tak jest – są o wiele bardziej spójne i ciągłe niż polskie seriale pokroju „Na dobre i na złe”.
Nie jest jednak tak, że drama ta obyła się bez wad. Sam motyw eksperymentów na ludziach wydał mi się naciągany, ponieważ w tym momencie Cha Tae Jin może jawić się jako Stwórca, który daje i odbiera, ludzki los jest całkowicie w jego rękach. Nie pokazano porażek, tylko same sukcesy – ta dostała przez niego prozopagnozji, ten oślepł… Niezły z niego czarny charakter, ale jakiś taki odrealniony.
Spodziewałam się, że Cha Yeo Wooka i Kang Eun Hyuna będzie łączyła jakaś rywalizacja, ale nie było takiego wątku, który chyba pojawia się w każdej medycznej dramie. W ogóle Yeo Wook jest dziwnym bohaterem jak na ten gatunek – nie jest specjalnie utalentowany, zapałem też nie grzeszy. Jest po prostu zwykłym człowiekiem. Lee Hae Jo jest od niego zdecydowanie bardziej zdeterminowana. To z kolei typowa postać, która ma wielkie ambicje, honor i dzielnie wszystko znosi. Z jej strony nie czułam żadnego wkładu w romans, co tylko uwypukla dobroduszność i idealność Song Chang Ui.
Muszę zwrócić uwagę na jedną rzecz – bardzo podobały mi się małe animacje na boku ekranu, kiedy tłumaczono jakieś schorzenie – był to animowany umysł, który składał się (artystycznie) ze świecących punkcików połączonych liniami, a odpowiedzialne za schorzenie części były dodatkowo podświetlane. Nie wiem dlaczego po pewnym czasie o tym zapomniano, ale uznałam to za ładny dodatek. Tak to w kwestiach technicznych mogę tylko ostrzec przed kiczowatą, pompatyczną ścieżką dźwiękową…
„Syndrome” to raczej porządny przedstawiciel gatunku. Ja bardzo lubię dramy medyczne, chociaż bardzo mało ich w życiu widziałam. Sądzę nawet, że nie da się stworzyć czegoś kiepskiego w tym gatunku… Wszystko jest lepsze od tragedii rodzinnych i teściowych twardo sprzeciwiających się szczęściu głównych bohaterów.
Ocena:
Fabuła – 6/10
Kwestie techniczne – 6/10
Aktorstwo – 7/10
Wartość rozrywki – 7/10
Średnia – 6,5/10