Queen In Hyun’s Man

photo230112Znane też jako: Queen and I, Inhyeonwanghooui Namja, 인현왕후의 남자

Na podstawie: pomysł oryginalny

Gatunek: romans, historyczny, fantasy

Ilość odcinków: 16 x 45 min.

Premiera: 2012

Obsada: Ji Hyun Woo, Yoo In Na, Kim Jin Woo, Ga Deuk Hee, Park Young Rin, Jin Ye Sol, Uhm Hyo Sub

.

Transcendentalna miłość

Rok 1694. Żona króla Sukjonga, Inhyun, została wygnana z Pałacu, a teraz jeszcze spiskuje się, żeby ją zabić. Z opresji ratuje ją Kim Bung Do, urzędnik z Biura Specjalnych Doradców, który od dłuższego czasu obserwuje poczynania wicepremiera Min Ama i konkubiny Jang Ok Jung, którą osadzono na tronie w miejsce Inhyun. Staje się on celem konspiratorów, którzy posyłają za nim zabójcę. Kiedy Bung Do ma zostać śmiertelnie dźgnięty mieczem, nagle rozpływa się w powietrzu. Jest to zasługa tajemniczego talizmanu, jaki ofiarowała mu gisaeng Yoon Wol.

Kim Bung Do przenosi się w trzysta lat w przyszłość. Jest oszołomiony, kiedy znany mu Pałac okazuje się być planem zdjęciowym. Spotyka wtedy Choi Hee Jin, modelkę i nową aktorkę, która właśnie dostała główną rolę królowej Inhyun w dramie „New Jang Hee Bin”. Staje się ona jego przewodniczką po nieznanym mu świecie, do którego jednak szybko się adaptuje. Bung Do odkrywa mechanizm działania talizmanu, który przenosi go z powrotem do przeszłość wraz z wypowiedzeniem zaklęcia. Niestety kiedy znowu będzie chciał się przenieść w przyszłość, będzie musiał być na granicy śmierci.

Poznając wydarzenia historyczne i korzystając z nowoczesnych środków transportu, Kim Bung Do postanawia zapobiec zamachowi na królową Inhyun. Przy okazji zakochują się też w sobie razem z Hee Jin, która jako nowa wschodząca gwiazda będzie musiała uważać na skandale, a szczególnie na grającego jej męża w dramie Han Dong Mina, gwiazdę Hallyu i jej byłego chłopaka.

Recenzja trendu

Ile razy się już rozpisywałam nad tegorocznym trendem podróży w czasie w dramach? Wirus został podłapany, dramy z tym motywem wyskakują jedna po drugiej. Zaczęłam już nawet uważać fantasy za nowy obowiązkowy element obok trójkąta miłosnego…

Jak zwykle jednak okazuje się, że najlepsze jest to, po czym raczej się tego nie spodziewano na początku. Po skromnym, ale dość czarującym „Operation Proposal” jeszcze lepszą dramą o podróżowaniu w czasie okazało się „Queen In Hyun’s Man”, które przede wszystkim nie obraża inteligencji widza. Ten fantasy-trend staje się zazwyczaj tylko sytuacją wyjściową, a same dramy z fantasy nie mają za wiele do czynienia, mimo że wpisuję to potem do ich gatunku, recenzując je. Skutkuje to tylko oderwaniem się od rzeczywistości i koniecznością przystosowania się do nowej sytuacji, co może być komiczne jak w przypadku „Rooftop Prince” lub w ogóle jak w „Dr. Jin”.

„Operation Proposal”, które rozpoczęło tegoroczny wysyp, przedstawiło jakieś zasady podróżowania w czasie niż tylko wrzucić je do fabuły, bo tak, bo będzie fajnie. „Queen In Hyun’s Man” jest pod tym względem takie samo. Nawet jeśli magiczny talizman będący po prostu zżółkniałą kopertą nie ma kompletnie żadnych podstaw naukowych, przynajmniej został zaprezentowany mechanizm działania. I nie zapomniano o najważniejszym w porównaniu do „Rooftop Prince” – tam gdzie akcja, pojawia się również reakcja, a więc o konsekwencjach takiej podróży…

Prawdziwe fusion

„Queen In Hyun’s Man” stało się eklektyczną dramą nie dlatego, że połączyło nadnaturalnym elementem przeszłość historyczną ze współczesnością i fusion sageukiem nie dlatego, że z faktami historycznymi zmieszano fikcję… Ta drama to wisienka na torcie kablowych produkcji – coś mainstreamowego i zarazem nie, co w jednym momencie wydaje się być komedią romantyczną, ale znacznie wykracza poza tę ramę.

Widać przede wszystkim serce, jakie włożono w tę produkcję. To pierwsza główna rola Yoo In Ny i również pierwsza, jaką Ji Hyun Woo osobiście wybrał (jeśli robiono to wcześniej za niego, tłumaczy to jego chaotyczne resume pełne śmiesznych produkcji i bycie niedocenianym!). Razem wykreowali wspaniałą ekranową parę, która wywołała we mnie nawet łzy wzruszenia pod koniec.

Ich niesamowita chemia nie jest jedyna ogromną zaletą. Są przede wszystkim łącznikiem między dwiema rzeczywistościami, które bardzo się różnią od siebie. Część historyczną i współczesną ogląda się jak dwie różne dramy. Z jednej strony mamy klasyczny dramat historyczny, a z drugiej lekką historyjkę romantyczną. Z tego powodu szczególnie w pierwszym odcinku wydawały się one strasznie oderwane od siebie, póki ta miłość przekraczająca barierę czasu nie zlepiła wszystkiego w jedną całość.

Wielka mała miłość

Za recenzowaną dramą stoi świetny pomysł i piękne wykonanie. „Queen In Hyun’s Man” jest wzruszające, ponieważ miłość Hee Jin i Bung Do z pewnością jest wielka, ale zarazem nie jest czymś „szałowym”. Trudno mi dokładnie ubrać moją myśl w odpowiednie słowa, ale chodzi mi mniej więcej o to, że miłość w koreańskich dramach jest bardzo idealizowana i rozbuchana do wielkich rozmiarów. Ludzie robią dramatyczne gesty i wygłaszają kiczowate wyznania uczuć, często w miejscach publicznych. To ekscytujące, ale już nieco zużyte. Spodziewałam się, że Kim Bung Do pokona jakiś wrogów na drodze do spełnienia, będzie umierał z imieniem ukochanej na ustach lub zrobi wielkie wejście na planie zdjęciowym lub jakimś rozdaniu nagród. Nic z tego! Relacja Hee Jin i Bung Do była bardzo intymna. Nawet jeśli byli na widoku publiki, znajdowali się w swoim odrębnym, małym świecie, zwracając uwagę tylko na siebie nawzajem. Wydało mi się to bardzo piękne.

Poza tym za „Queen In Hyun’s Man” stoi świetny koncept. Wzięto znane już wcześniej składniki takie jak amnezja, ale użyto ich w zupełnie nowy sposób, dlatego nawet jeśli drama wydaje się momentami zbyt lekka w porównaniu do historycznej rzeczywistości, jaka czeka na głównego bohatera, to nie jest w żadnym wypadku kiczowata. Nie wiem, jakich innych słów użyć poza „piękna” czy „wzruszająca”. Wystarczy spojrzeć na sam zwiastun, który załączam pod koniec. Bohaterowie znajdują się w osobnych witrynach sklepowych, a nad nimi widnieją trzy greckie słowa:

  • Agápē – miłość, a dokładniej miłość do Boga, chociaż w tym przypadku chodzi o jej inne znaczenie czyli miłość bezwarunkową. Oprócz tego są trzy inne typy miłości w greckiej filozofii – érōs (namiętna), philía (czuła, oparta na lojalności) i storgē (synowska, oparta na zobowiązaniu).
  • Phorá – czas, przedstawiony za pomocą ruchu kamery, która jedzie tam i z powrotem, pokazując raz Ji Hyun Woo, a raz Yoo In Nę, za każdym razem w innych ubraniu.
  • Chōros – przestrzeń, która dzieli naszych kochanków, pokazana jako odległość między nimi oraz ograniczająca ich szyba, a jednak wydostają się ze swoich „światów”, żeby się spotkać.

Wprost musiałam się tym znaleziskiem podzielić! Ten zwiastun jest śliczny niczym spot reklamowy, ale co ważniejsze w zaledwie czterdziestu sekundach ujmuje w sposób metaforyczny całą istotę „Queen In Hyun’s Man”.

Pół-amatorstwo

Najwyraźniej te kilka łez, które uroniłam w ostatnim odcinku chyba przysłoniły mi wszystkie wady, jakie mogły się w tej dramie pojawić. Musiałam chyba zatęsknić za prawdziwym romansem, bo wbrew pozorom takich w koreańskich dramach ze świecą szukać… Tu nie ma angstu, denerwujących postaci czy rywali będących złem wcielonym. Mam jednak jedno zastrzeżenie, żeby nie było aż tak bardzo kolorowo. Postawiłam mianowicie najniższą ocenę za aktorstwo.

Ji Hyun Woo jest weteranem w obsadzie. Yoo In Na nie ma wiele na swoim koncie, ale widać, że ma talent, szczególnie w scenach płaczu, które wyszły niezwykle realistycznie, naturalnie i zasmucająco w porównaniu do zwykłych, szklistych oczu. Cała reszta to jednak kompletnie nieznani aktorzy, debiutanci mający za sobą ledwie rok, dwa, trzy lata pracy i trzecioplanowe role, co nie jest bez powodu. Często głupio mi się na nich patrzyło, na Park Young Rin grająca aktorkę Yoon Na Jung szczególnie i miejscami nie mogłam już znieść przesady Ga Deuk Hee czyli Jo Soo Kyung, menadżerki głównej bohaterki.

To jednak tylko jeden szkopuł na tle wspaniałej całości. „Queen In Hyun’s Man” odniosło na tyle duży sukces, że będzie to pierwsza drama tvN wydana na dvd w Korei. Bez wahania polecam tę romantyczną historię. Szczególnie kiedy dużo się całują. NAPRAWDĘ dużo…

Zdobyte nagrody

2012 K-Drama Star Awards:

  • Rising Star Award dla Yoo In Ny

Ocena:

Fabuła – 8/10

Kwestie techniczne – 8/10

Aktorstwo – 6/10

Wartość rozrywki – 10/10

Średnia – 8/10

2 Comments

  1. Jedna z najlepszych dram jakie widziałam… chemię między głównymi postaciami można też zawdzięczać temu że ta dwójka jest parą w prawdziwym życiu^^

    Polubienie

  2. również jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tej dramy, a Twoja recenzja dość dobrze oddaje moje odczucia na jej temat, nie doszłam jeszcze do końca, ale teraz przynajmniej wiem, że ta produkcja do końca utrzyma swój poziom, dzięki :)

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.