Znane też jako: The Killer Wolf, Hauling, 하울링
Na podstawie: japońskiej powieści „Kogoeru Kiba” autorstwa Asy Nonami
Gatunek: kryminalny
Reżyseria: Yoo Ha
Premiera: 2012
Obsada: Lee Na Young, Song Kang Ho, Shin Jung Geun, Lee Sung Min, Nam Bora
.
Generalnie trudno gdzieś zobaczyć Lee Na Young. Gra raz na rok lub dwa, żyje chyba z sesji zdjęciowych i reklam, a szkoda, bo jakoś mnie tak intryguje… Nie wiem czy jest wspaniałą aktorką czy po prostu nie zachowuje się dziewczęco jak większość koreańskich gwiazd, ale ma niesamowitą aurę wokół siebie. Jej połączenie z Song Kang Ho, który grał główne role u wszystkich znanych w Polsce koreańskich reżyserów, byłoby czymś wymarzonym. Niestety świetnie zapowiadający się „Howling” wypadł strasznie blado.
Główni bohaterowie to zgorzkniały detektyw w średnim wieku Sang Gil, który ma problemy ze swoim synem oraz nowa w zespole rozwiedziona Eun Young, która staje się jedyną kobietą w jednostce dochodzeniowej, przez co w ogóle nie jest traktowana poważnie. Ich współpraca zaczyna się od sprawy spalonego we własnym samochodzie człowieka przez wybuchający pas, a potem przez miasto przetacza się fala morderstw, których ofiary zostały dosłownie zagryzione na śmierć. Sprawcą okazuje się być krzyżówka psa i wilka, ale ktoś go przecież do tego musiał wytrenować…
Chyba najlepsze z całego filmu były plakaty… Może to wina materiału wyjściowego czyli książki, a może po prostu reżysera, a przecież Yoo Ha ma na koncie dobre „A Frozen Flower” i „A Dirty Carnival”. Po tych plakatach właśnie można było nawet wywnioskować, że film będzie o jakimś wilkołaku, a przynajmniej tak to widziałam – ludzie sądzą, że morderstwa są sprawką wilkołaka, policja w to nie wierzy i znajduje jakieś racjonalne wytłumaczenie. Byłoby to co najmniej klimatyczne, a tak „Howling” nie powala aktorsko, fabularnie, ani nawet wizualnie. To może być jedynie smutny film, ponieważ ktoś z pieska zrobił zabójcę dla własnej zemsty.
Nudziłam się przy oglądaniu tego filmu. Dlatego brałam go na kilka razy po kilkanaście, kilkadziesiąt minut, ponieważ nie potrafiłam go obejrzeć na raz w całości. „Howling” po prostu rozmywa się gatunkowo, bo thriller to nie jest, a kryminał chyba tylko na papierze, ponieważ morderstwo było, ale dochodzenie leżało, aż w końcu Eun Young wszystko nagle rozwiązała. Brakowało napięcia, klimatu tym bardziej. Slogan filmu, jaki widnieje obok tytułu oznacza mniej więcej „za jego morderstwem stoi jakiś powód”. To właśnie na tym się skupiono w „Howling”, przez co można sympatyzować z mordercą i ewentualnie uronić łzę nad losem psa.
Jestem absolutnie rozczarowana, bo po prostu nie uprzedzono mnie, że to będzie jakiś tam sobie dramat i narobiłam sobie wielkich nadziei w stosunku do „Howling”. Jednak nawet jeśli film nudzi, to przynajmniej powinien mieć jakiś ekscytujący finał… W kryminalnym gatunku łatwo o taki, skoro musi dojść do konfrontacji z mordercą, ale w „Howling” mamy po prostu zbyt długi pościg Eun Young na motocyklu za biegnącym psem. Jak to oglądałam, wydawało mi się to wręcz głupie. Dlatego absolutnie nie polecam tego filmu. Aż dziwne, że przyciągnął do koreańskich kin całkiem porządny milion widzów.