Haeundae Lovers

Znane też jako: Lovers of Haeundae, Haeundae Yeonindeul, 해운대 연인들

Na podstawie: pomysł oryginalny

Gatunek: komedia romantyczna

Ilość odcinków: 16 x 70 min.

Premiera: 2012

Obsada: Kim Kang Woo, Jo Yeo Jung, Jung Seok Won, Nam Gyu Ri, Lee Jae Yong, Park Sang Myun, Geonil (Supernova), Kim Hye Eun, Kang Min Kyung (Davichi), Soyeon (T-ara)

.

Spadek w hierarchii społecznej

Lee Tae Sung (Kim Kang Woo) jest prokuratorem z rodzaju tych sztywnych, w ogóle niesympatycznych pracoholików. Od dłuższego czasu rozpracowuje narkotykowego bossa Oh Jung Chula (Kim Hyung Bum) w Busanie, ale ostatnia akcja kończy się niepowodzeniem. Wraca do Seulu na swój ślub z Yoon Seną (Nam Gyu Ri), córką ministra sprawiedliwości, który jest także jego przybranym ojcem. Młoda para nie zdąża jednak wyjechać na miesiąc miodowy, ponieważ Sena musi szybko operować swój wyrostek robaczkowy. W tym czasie Tae Sung wraca do Busanu, nie mogąc tak po prostu zostawić sprawy narkotykowego bossa. Pod przykrywką kulturysty (?) idzie do nocnego klubu, gdzie ma przeniknąć struktury za pomocą sekretnego hasła „pierwszy raz czuję coś takiego”. Skutkuje to tylko jednym wielkim nieporozumieniem, kiedy próbuje się zbliżyć do kobiety, która, jak on sądzi, jest dziewczyną Oh Jung Chula.

Go Sora (Jo Yeo Jung) to skromna kobieta, która opiekuje się ojcem o mentalności sześciolatka i wraz ze swoimi trzema wujami prowadzi sklep rybny niedaleko plaży. Kiedyś rzeczywiście byli rodziną mafijną, a jej ojciec Go Joong Shik (Lim Ha Ryong) bossem, do którego należał słynny Haeundae Hotel, ale po straceniu go na rzecz swojej prawej ręki Yang Man Ho żyją teraz uczciwie, próbując spłacić długi. Lee Tae Sung chce przeniknąć do nich, sądząc, że Sora i jej rodzina nadal są poważnymi osobistościami w mafijnym półświatku, dlatego przedstawia się jako kulturysta Nam Hae, który chce wynająć u nich pokój. Po incydencie w klubie Sora myśli, że po prostu się w niej zakochał, więc mówi mu, że ma chłopaka. Tae Sung chce go bardzo poznać, wciąż myśląc, że to poszukiwany przez niego Oh Jung Chul. Oboje naturalnie się do siebie zbliżają, ale Tae Sung podczas swojej sekretnej misji wypada pewnego wieczoru za burtę, nabawia się amnezji i myśli, że naprawdę jest jakimś Nam Hae, co tylko skutkuje w stopniowym zakochiwaniu się w Sorze, nie pamiętając wcale o tym, że ma żonę w Seulu.

Wyjątek czy wypadek?

Obiecywałam sobie w tym roku, że będę bardziej wybredna w wyborze dram, żeby nie rzucać się na wszystko, co popadnie. Stwierdziłam ambitnie, że mogę sobie podarować komedie romantyczne, które z reguły tylko mnie irytowały po kilku odcinkach wspaniałości, ale tak się jakoś złożyło, że w tym roku było wyjątkowo mało klasycznych przedstawicieli gatunku, bo wszędzie musiały się pojawiać jakieś elementy fantasy. Tak długo rozmyślałam nad rozpoczęciem „Haeundae Lovers”, gdzie w głównych rolach można zobaczyć prawdziwych aktorów, a nie jakieś telewizyjne gwiazdki, że drama zdążyła się już chylić ku końcowi… Ostatecznie obejrzałam chyba jedenaście odcinków w jedną zarwaną noc, a potem szybko tę dramę dokończyłam. Była tak głupia, jak głupie mogą być tylko koreańskie romanse, ale mimo wszystko cieszę się, że ją obejrzałam.

Prawdę mówiąc, powyższe zdanie jest esencją całej mojej recenzji, którą chcę napisać. Pewnie poleję trochę wody, ale w gruncie rzeczy cały przekaz ograniczyłby się do tego jednego zdania – „Haeundae Lovers” to drama bardzo przeciętna, ale po prostu coś nieokreślonego sprawiło, że nie irytowała mnie zbytnio, więc dobrze mi się ją oglądało od początku do samego końca.

Widziałam w internecie tłumaczenie artykułu z koreańskiego portalu Nate, który (baaardzo odkrywczo) krytykował „Haeundae Lovers” za nijakość oraz niemożność osiągnięcia znaczącego wyniku oglądalności. Naprawdę? Tego się spodziewano po tej komedii romantycznej, której los został już przypieczętowany przez kiczowaty zwiastun? Co prawda i mnie złapano na nazwiska Kim Kang Woo i Jo Yeo Jung jako naszej głównej pary, ale pewnie spodziewano się, że scenarzystka Hwang Eun Kyung powtórzy sukces „New Heart”, „Daemul” i „City Hunter”… Narzekano na płaskie niczym kartki papieru postacie oraz brak oryginalności, ale artykuł ten tylko sprawił, że się uśmiechnęłam, ponieważ wytykał rzeczy, jakie można znaleźć naprawdę w większości koreańskich dram i nikt zdaje się tego nie zauważać. Wbrew wszystkiemu odniosłam wrażenie, że „Haeundae Lovers” wcale nie udawało, że jest lepsze niż w rzeczywistości, a aktorzy po prostu dobrze są bawili, dlatego postanowiłam nie krytykować zbytnio tej dramy. Jest niczym słodka wata cukrowa – błyskawicznie znika w ustach i pozostawia tylko jakiś posmak, o którym szybko da się zapomnieć. Warto zaznaczyć, że mimo to była to pierwsza produkcja KBSu w tym roku, która zdołała pojedynczymi odcinkami przebić próg dziesięciu procent oglądalności w tym slocie programowym. Teraz niespodziewanie hitem został następca „Haeundae Lovers”, „Ohlala Couple”.

Prowincjonalnie

Fabuła wydawała mi się zwariowana, a czytając o zdjęciach na plaży Haeundae, myślałam o seksapilu i bikini… „Haeundae Lovers” według mnie w ogóle nie wykorzystało faktu, że fabuła umieszczona jest w Busanie, poza dołączeniem miejscowego saturi, które w ustach Geonila grającego wujka Dong Baeka było zabawnie przesadzone, a w przypadku innych aktorów prawie w ogóle go nie słyszałam, ponieważ żaden z nich nie pochodzi z prowincji Gyeongsangnam-do, gdzie leży Busan. Tak więc gwary nie ma, gorącej plaży i nagich ciał teoretycznie też nie, poza sześciopakiem Kim Kang Woo i jedną sceną leżakową Jo Yeo Jung oraz Soyeon, która i tak była w nocy. Pozbywając się więc wszystkich „seksownych” aspektów, „Haeundae Lovers” staje się taką prowincjonalną dramą, w której bohaterowie żyją w swoim własnym, małym świecie ograniczającym się do sklepu rybnego i Haeundae Hotel. Każdy jest z każdym połączony jakaś dziwną siatką relacji…

„Haeundae Lovers” to po prostu mała, skromna (i tania) drama. Wiecie, że takich na ogół nie lubię, ponieważ jestem osobą, dla której bardzo liczy się strona wizualna i muzyczna. Recenzowany tytuł ma jednak jedną, wielką, niezaprzeczalną zaletę, dla której jestem w stanie wybaczyć wszystko – Kim Kang Woo! Prawdę mówiąc, nie widziałam tak naprawdę nic z tym aktorem poza urywkami z „The Slingshot”, ale już przed emisją „Haeundae Lovers” stałam się jego fanką, gdyż zwyczajnie brakuje w komediach romantycznych utalentowanych aktorów, którzy nieoczekiwanie potrafią mieć dystans do siebie i do tego nie mają dwudziestu lat. Widziałam na stronach internetowych wiele niedowierzania, że ten POWAŻNY AKTOR Kim Kang Woo bierze się za komedię romantyczną… Ta przewrotność dobrze zrobiła dramie. Grany przez niego Nam Hae/Lee Tae Sung zachowywał się czasami jak idiota, bo prawdę mówiąc, sama fabuła była w niektórych miejscach idiotyczna, ale mając gdzieś w głowie zakodowany wizerunek Kim Kang Woo, mogłam się tylko zachwycać, jak bardzo jest w stanie go nadwyrężyć… I chyba nie muszę wspominać, że jest zabójczo przystojny?

Jo Yeo Jung w roli Go Sory wyjątkowo mnie nie irytowała, bo to słodki typ bohaterki, ale nie była idiotką, nad którą wszyscy się litują. Była… normalna. To reszta bohaterów poza główną parą mogła działać na nerwy, ale takie właśnie było zadanie Yook Tam Hee (Kim Hye Eun), obecnej właścicielki Haeundae Hotel, która zdobyła go szwindlem. Yoon Sena jak na rywalkę nie wzbudzała negatywnych emocji, bo po raz pierwszy w świecie koreańskich dram mężczyzna naprawdę się należał tej drugiej, skoro był jej mężem. Dopiero potem zrobiła się wredniejsza, kiedy Tae Sung odzyskał pamięć i był rozdarty między małżeństwem bez miłości, a uczuciem do Sory. Na szczęście obowiązkowy konflikt i przeszkoda na drodze do oczywistego i pewnego jak słońce szczęścia głównych bohaterów nie wynikał z różnic społecznych jak w każdej dramie, ale był to prawdziwy konflikt między prokuratorem i córką gangstera z nieczystymi zagraniami ze strony innych w tle.

„Haeundae Lovers” to prawdziwie jednorazowa drama. Trwa tylko szesnaście odcinków, co ostatnio nie jest normą, wypełniona jest gwiazdkami kpopu i telewizji, ale ratują ją Kim Kang Woo i Jo Yeo Jung. Mogę jednak powiedzieć, że to naprawdę sympatyczny serial! Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, co mi się w nim tak spodobało lub w czym jest lepszy od innych komedii romantycznych, bo nie jest. Myślę, że odpowiedzią na wszystko jest Kim Kang Woo, który jest sercem całej dramy niczym Gong Yoo w „Big”, tyle że ta produkcja jest od początku nieszkodliwie głupiutka i nie bawi się uczuciami widzów.

Ocena:

Fabuła – 5/10

Kwestie techniczne – 5/10

Aktorstwo – 7/10

Wartość rozrywki – 7/10

Średnia – 6/10

3 Comments

  1. Hey , od pól roku regularnie czytuję Twojego bloga , jednak dopiero teraz pokuszę się o komentarz ,a raczej pytanie. W artykule „Drama Best 2012” , zauważyłam , ze w kilku kategoriach umieściłaś dramę „Bridal Mask” , jednak do tej pory nie zetknęłam się z recenzją tej dramy na Twoim blogu…Zastanawiałam się od dłuższego czasu , z czego to wynika ,bo nie ukrywam , że bardzo zależałoby mi na twojej opinii (uwielbiam czytać twoje recenzje albumów , filmów , a o dramach już nie wspomnę , pomagają mi one dokonać wyboru ). Byłabym Ci wdzięczna , za udzielenie informacji , czy taki wpis pojawi się na twoim blogu. Z góry dzięki ;)

    Polubienie

    1. Pojawi się na pewno, tylko kwestia w tym, że oglądam Gaksitala ze znajomymi. Jestem obecnie na 21 odc., jedna koleżanka na 17, a dwie inne na 24, dlatego umówiłyśmy się na wspólne oglądanie ostatnich czterech odcinków, ale najpierw trzeba podgonić. Recenzję powinnam napisać do końca roku.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.