Znane też jako: I Am the King, Naneun Wangyirosoyida, 나는 왕이로소이다
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komedia, historyczny
Reżyseria: Jang Kyu Sung
Premiera: 2012
Obsada: Joo Ji Hun, Honey Lee, Kim Soo Ro, Lim Won Hee, Park Young Kyu, Baek Yoon Shik, Byun Hee Bong
.
Ten rok jakoś tak oswaja wielu aktorów z sageukami… Wielu z nich zagrało bowiem w dramie lub filmie historycznym po raz pierwszy w karierze, jakby to miało zwiastować jakiś przełom w ich karierze, skoro potocznie gra w sageuku kojarzy się z czymś bardziej wymagającym. Ja tam mówię, że nie taki diabeł straszny, jak go malują i w większości przypadków „sageukowy debiut” to nic specjalnego. Nie sądziłam jednak, że Joo Ji Hun tak pozytywnie mnie zaskoczy!
W ogóle „I Am a King” jako całość było przyjemną niespodzianką zważywszy na to, że film był raczej kinową klapą w porównaniu do całego mnóstwa tegorocznych tytułów, dzięki którym mamy w tym roku prawdziwy boom w Korei na rodzime filmy. Rozumiem, że szanse na sukces były raczej niskie, ponieważ inny film z dosłownie identyczną fabułą – „Masquerade” z filmowym gigantem Lee Byung Hunem – wszedł właśnie do Top 10 koreańskiego box office wszech czasów, ale radzę nie przejmować się takimi wynikami, decydując, czy warto obejrzeć jakiś film.
„I Am a King” to kolejna wersja „Księcia i Żebraka”, tyle że dopasowana do rzeczywistych wydarzeń historycznych… W kronikach dynastii Joseon brakuje dwóch tygodni z życia króla Sejonga, dlatego zarówno „I Am a King” jak i „Masquerade” spekulują, że w tym czasie król zamienił się rolami z identycznie wyglądającym zwykłym człowiekiem, a podczas swojego „wypadu” poza pałac doświadczył biedy zwykłych ludzi i dlatego został najczęściej wprowadzającym reformy władcą Korei.
Wydaje mi się, że jeszcze chyba nigdy nie widziałam komedii historycznej… Może jakieś tam sageuki z elementami komediowymi, ale nigdy czystej komedii, w której poważana postać króla Taejonga kopie tyłki swoim synom. Jestem pod wrażeniem odwagi twórców, ale może właśnie to zaważyło na tym, że „I Am a King” nie było hitem – kto śmiałby robić głupków z postaci historycznych? Miałam niezły ubaw, oglądając ten film, szczególnie dlatego że mogłam sobie porównać przedstawienie postaci w tym filmie z dramą „Tree With Deep Roots”, która jest już porządnym dramatem. Tam król Taejong (który był zresztą gościnną rolą grającego w tym filmie Baek Yoon Shika…) był przerażającym dyktatorem, który zabijał wszystkich stojących mu na drodze, tutaj Park Young Kyu wrzeszczy na swojego syna, zupełnie jak to robił w dramie „Protect the Boss”.
Odnoszę wrażenie, że Joo Ji Hun jest średnio lubiany przez media po swoim narkotykowym skandalu, ale „I Am a King” to ciekawy projekt na jego powrót z wojska. Okazuje się, że widziałam wszystkie pozycje z jego skromnej filmografii (chociaż dramę „The Devil” i film „The Naked Kitchen” rzuciłam w trakcie oglądania) i jakoś nigdy nie uważałam go za utalentowanego aktora (w końcu to były model…). A tu nagle prawie go nie poznaję w „I Am a King”! Joo Ji Hun jako obleśny niewolnik? Joo Ji Hun w komedii?! Joo Ji Hun, który sprawia wrażenie dobrego aktora? Może to tylko kwestia odpowiednio dobranej roli, ale nagle zyskał sobie u mnie sympatię.
„I Am a King” to głupawy film idealny na odprężenie się bez konieczności sięgnięcia po komedie romantyczne. Pewnie gdy obejrzę „Masquerade”, to „I Am a King” wyleci mi z głowy, ale jak na razie leży sobie w mojej kategorii niedocenianych, a bardzo sympatycznych filmów.