Znane też jako: Money Flavor, Donui Mat, 돈의 맛
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: dramat, erotyczny
Reżyseria: Lim Sang Soo
Premiera: 2012
Obsada: Kim Kang Woo, Kim Hyo Jin, Yoon Yeo Jung, Baek Yoon Shik, Ohn Joo Wan
.
Czuję się oszukana. Albo inaczej – nie pamiętam z jakiego powodu nastawiłam się na to, że „The Taste of Money” będzie arcydziełem. W tym momencie myślę, że Lim Sang Soo jest wyjątkowo przereklamowanym reżyserem. Ambicje ma wielkie, ale zazwyczaj jego filmy zbierają niepochlebne recenzje mimo zaproszeń na największe festiwale filmowe świata.
„The Taste of Money” wzięło udział w konkursie głównym festiwalu w Cannes i uzyskało najgorszą ewaluację ze wszystkich nominowanych produkcji. Przypomina mi się sytuacja filmu „Come Rain, Come Shine” z Hyun Binem i Lim Soo Jung, który był nominowany do głównej nagrody Berlinale, a został wygwizdany… W obu przypadkach reżyserzy tłumaczyli się po fakcie, że ich filmy były są zbyt koreańskie dla zagranicznej widowni, ale „The Taste of Money” traktuje o bardzo uniwersalnym temacie – pieniądzach, władzy i żądzy. Kreśli obraz dysfunkcyjnej rodziny, samej śmietanki uprzywilejowanych Koreańczyków, w której rządy sprawuje Baek Geum Ok, córka najbogatszego człowieka w kraju. Jej mąż zdradza ją z filipińską pokojówką, syn Chul babrze się w nielegalne interesy, a najnormalniejsza z całej rodziny córka Nami jest zwyczajnie nieświadoma wielu rzeczy. Obserwujemy ich oczami sekretarza rodziny Joo Young Jaka, jako człowieka z niższych sfer, który mimo własnej woli zostaje zmanipulowany, ponieważ pieniądze robią z rodziny Yoonów niemal bogów.
„The Taste of Money” jest duchowym kontynuatorem „The Housemaid” – znowu mamy olśniewające zdjęcia, mocne sceny erotyczne i trochę suspensu, ale przede wszystkim insynuację, że tutejsza Nami to dorosła wersja córeczki, której nianię grała Jeon Do Yeon. Oczywiście reszta bohaterów nie trzyma się kupy, więc nie mogę nazwać recenzowanego filmu pełnoprawnym sequelem. Miało być niebezpieczniej i bardziej przerażająco niż w „The Housemaid”. Wyszedł zdecydowany przerost formy nad treścią.
Pojedyncze sceny tego filmu są naprawdę świetne, ale po prostu nie działa on jako całość. Sądzę, że jego chłód jest celowym zabiegiem, ale w tym przypadku zadziałał on na niekorzyść, ponieważ w żadnym wypadku nie można wczuć się w bohaterów, a jedynie oglądać film z dystansem lub lekkim niesmakiem. Z jednej strony to dobrze, że nie ma w „The Taste of Money” jakiegoś moralizatorstwa, bo prawda jest taka, że kto ma pieniądze, ten ma władzę, a główny bohater Young Jak nie jest jakąś krystaliczną postacią, która ma na celu ukazać obłudę rodziny, dla której pracuje. Tutaj uchodzi płazem nawet morderstwo, co jest dość przerażające.
Mimo to z „The Taste of Money” nie wyszedł żaden thriller – szkoda, bo warunki były do tego odpowiednie. Film ten po prostu miejscami za bardzo zwalnia, brakuje w nim porywającej muzyki, czym na przykład zachwyciły mnie zwiastuny i po obejrzeniu go zostałam z pustą głową, bez żadnych nasuwających się przemyśleń. Z zalet zostają tylko strona wizualna i dobry występ aktorów, a tak to film pogrąża się coraz bardziej z każdą minutą, prowadząc do najdziwniejszego zakończenia, jakie ostatnio widziałam.