Znane też jako: Ulala Couple, Ohlala Spouses, Oh La La Couple, Oolralra Booboo, 울랄라 부부
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komediodramat, romans, fantasy, gender bender
Ilość odcinków: 18 x 70 min.
Premiera: 2012
Obsada: Kim Jung Eun, Shin Hyun Jun, Han Chae Ah, Han Jae Seok, Byun Hee Bong, Narsha (Brown Eyed Girls), Jung Jae Sun, Hyun Juni, Choi Sung Guk, Ryu Shi Hyun, Song Young Kyu
Uwaga, recenzja zdradza zakończenie serialu!
.
Spróbuj być na moim miejscu
Na Yeo Ok jest nieszczęśliwą, czterdziestoletnią żoną i matką. Jej mąż Go Soo Nam to domowy tyran, który nawet nie potrafi odezwać się do niej w uprzejmy sposób, a w dodatku pomiatana jest przez teściową i rozwiedzioną szwagierkę Go Il Ran, które razem z nimi mieszkają, ale palcem w domu nie ruszą. Kotłujące się w Yeo Ok emocje doprowadzają do chęci rozwodu, ale nic nie robi w tym celu, dopóki nie dowiaduje się, że Soo Nam zdradza ją z koleżanką z pracy – hotelową recepcjonistką Victorią. Wtedy jej świat się zawala.
Yeo Ok i Soo Nam byli w poprzednim życiu kochankami, których miłość nie mogła mieć jednak szczęśliwego zakończenia, dlatego wróżka Musan i bożek swatania Wolha nie mogą tak tego zostawić. Kiedy para podpisuje papiery rozwodowe, oni sprawiają, że ulegają wypadkowi i budzą się zamienieni ciałami. Yeo Ok i Soo Nam rozpaczliwie próbują wrócić do swoich oryginalnych form, ale zaklęcie nie może zostać cofnięte, póki się nie pogodzą. Na razie nie mówią nikomu, że się rozwiedli. Yeo Ok, która zawsze była kurą domową, będzie musiała teraz pracować jako menadżer hotelowy, nie mając o tej pracy bladego pojęcia oraz spotykając codziennie Victorię, kiedy Soo Nam będzie musiał ugryźć się w język i potulnie prowadzić dom, co oczywiście w ogóle mu się nie uda. Jedynie dwoje ich przyjaciół poznaje sekret zamiany ciał – małżeństwo Baek Ho i Ae Sook.
Terapia małżeńska
„Ohlala Couple” reklamowane było na początku jako komedia romantyczna z czterdziestoletnimi bohaterami. Nie brzmiało to dla mnie zachęcająco, ponieważ wyobrażałam sobie jakąś nudną dramę familijną upchniętą tylko w mniejszy format, ale potem drama sprawiała tylko lepsze wrażenie.
Po pierwsze była zachwycona faktem angażu akurat takich aktorów, a nie innych. Shin Hyun Jun miał wyjątkowo dobry rok, zaczynając od „Bridal Mask”, a co do Kim Jung Eun, to normalnie mam w stosunku do niej mieszane uczucia, ale miałam takie dziwne przeczucie, że dobrze wypadnie w „Ohlala Couple”. Raczej się nie myliłam. Około czterdziestoletni aktorzy grający w komedii romantycznej czterdziestoletnich bohaterów będących już od lat małżeństwem? To brzmiało tak oryginalnie w porównaniu do poprzednich dram KBSu w tym samym slocie…
Zacznijmy jednak od tego, że nie uważam „Ohlala Couple” za komedię romantyczną. W końcu bycie małżeństwem jakoś kłóci mi się z obrazem „przypadkowego” wpadania na siebie i licznych nieporozumień, tak typowych dla tego gatunku. Przyznam, że zaskoczyło mnie to, jak ciężki był pierwszy odcinek. Wręcz gotowało się we mnie, kiedy widziałam, jak traktowana jest w domu Yeo Ok, a poza tym zdążyły się już polać łzy. Początek był po prostu zupełnie inny niż się można było spodziewać po zapowiedziach, które kreśliły obraz „Ohlala Couple” jako histerycznej wręcz komedii. Oczywiście nadszedł czas długiej na kilka odcinków zamiany ciał, ale mnożąc absurd przez realizm, efekt był gorzkawy. Nie znaczy to, że zły…
Byłam szczerze zdziwiona raczej negatywnym odbiorem „Ohlala Couple” w internecie. Z pewnością nie jest to drama, która przypasuje do gustu stereotypowemu pożeraczowi koreańskich bajek o Kopciuszkach, ale natknęłam się praktycznie tylko i wyłącznie na krytykę! Zastanawiałam się czasem, czy to ze mną jest coś nie tak, że recenzowany tytuł spodobał mi się, ale doszłam do wniosku, że inni po prostu spodziewali się nie wiadomo czego. Jeśli bohaterowie dramy są już od początku małżeństwem, oczywiste jest, że po wielu konfliktach i separacjach w końcu pogodzą się, a ich uczucie wybuchnie na nowo. Przyznam, że spór w „Ohlala Couple” wyszedł trochę zbyt mocny, ponieważ Go Soo Nam naprawdę jest dupkiem, jakich mało, ale tylko wyczekiwałam jego przemiany. Rozsądek podpowiadałby, że lepiej by było, gdyby Yeo Ok opuściła na dobre mężczyznę, który tak ją krzywdził, ale z drugiej strony jakoś tak chciałam, żeby wszystko dobrze się ułożyło – za dużo bierze się rozwodów, a poza tym Yeo Ok i Soo Nam powinni przynajmniej spróbować popracować nad swoim związkiem dla syna Ki Chana, który ciężko przeżywał rozstanie rodziców. Wielu widzów było zdenerwowanych i zarzucało, że Soo Nam przeżył katharsis i postanowił się poprawić tylko dlatego, bo gryzły go wyrzuty sumienia, ale według mnie gdyby nie chował Yeo Ok gdzieś w sercu, nie obchodziłaby go ona kompletnie. Tak więc nawet jeśli cierpicie z powodu second lead syndrome, gotujcie się na ponowne zejście Na Yeo Ok i Go Soo Nama. Może on na to nie zasługiwał, ale naprawdę chciałam zobaczyć w tej dramie happy ending.
Gra z pasją
Shin Hyun Jun ma naprawdę imponujący rok – najpierw zagrał imponująco w kilku odcinkach „Bridal Mask” jako brat głównego bohatera udający upośledzonego, a teraz po mistrzowsku przedstawił kobietę w męskim ciele, naśladując grę Kim Jung Eun. Z nią było nieco gorzej, ponieważ kiedy w chwilach dramatycznych naprawdę mnie zaskoczyła scenami ataku astmy albo śmiechem przez łzy (bo widząc ją w „Lovers in Paris”, „I Am Legend” i „The Korean Peninsula”, szczerze mówiąc nie byłam nią zachwycona…), tak granie Go Soo Nama wyszło jej wręcz irytująco. Cały czas wrzeszczała i agresywnie gestykulowała, dlatego zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę Shin Hyun Jun tak się zachowywał w pierwszym odcinku… Kontrast między Kim Jung Eun grającą Go Soo Nama, a Kim Jung Eun grającą Na Yeo Ok był całkiem fajny, ale chwilami miałam po prostu dość jej nerwicy.
Co do aktorów tworzących drugą połowę obowiązkowego czworokąta – naprawdę potrafili wzbudzić sympatię. Han Jae Seok może nie wygląda jak bożyszcz i łamacz kobiecych serc, ale był wprost podręcznikową idealną drugą opcją, której główna bohaterka niestety nie wybierze. Chwilami jego postać Jang Hyun Woo wydawała mi się kiczowato sentymentalna z całym tym planowaniem budowy wspólnego domu dla niego i Yeo Ok oraz uczuciem do niej, które było tak wielkie, że aż w przeszłości udał dupka, żeby z nią zerwać dla jej własnego dobra. Niemniej jednak byli uroczą parą czterdziestolatków, których uczucia były bardzo młodzieńcze, ale konwenanse społeczne i ich wiek sprawiały, że byli uroczo sztywni.
Han Chae Ah zdobyła moją ogromną sympatię po „Hero” i „Bridal Mask”, gdzie grała silne kobiety, a tu nagle bierze się za trzecią dramę w tym roku, w której jest tę drugą kobietę, z którą główny bohater ma romans, a mimo to potrafi być taka milusia, że nie dostaję na jej widok morderczych zamiarów. Było mi jej szkoda, bo czasami była zwyczajnie głupiutka.
„Ohlala Couple” sprawia wrażenie, jakby aktorom sprawiło wielką frajdę zagranie w tej dramie. Myślę, że to zasługa dobrze wymyślonego elementu fantasy, który ją urozmaica. To nie jest „Secret Garden”, gdzie bohaterowie zamieniają się ciałami z powodu wypicia jakiś podejrzanych substancji wyglądających raczej na wodę kwiatową we flakonach, ale występują w tej dramie bożki i wróżki, które sterują ludzkimi losami. Śmierć, zakochanie, zajście w ciążę – wszystko jest spersonifikowane w postaci bóstw odpowiadających za te wydarzenia. Rola Narshy jest wręcz idealna dla kpopowej idolki – niewymagająca, nieirytująca, drugoplanowa, ale jednocześnie cool i dająca wiele okazji do cosplayu.
„Ohlala Couple” to naprawdę komediowa drama, mimo że osadzona na bardzo dramatycznym konflikcie. Szczerze mówiąc nie wiem, komu mam ją polecić, ponieważ zakładam, że powinna spodobać się starszym Koreańczyków, ale nie mam pojęcia jak do przełożyć na zagranicznych fanów dram.
Zdobyte nagrody
2012 KBS Drama Awards:
- Excellence dla Shin Hyun Juna
Ocena:
Fabuła – 7/10
Kwestie techniczne – 6/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 8/10
Średnia – 7,25/10