Znane też jako: Infection, Infectious Diseases Center, Deo Baireoseu, 더 바이러스
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: thriller, medyczny, katastroficzny
Ilość odcinków: 10 x 60 min.
Premiera: 2013
Obsada: Uhm Ki Joon, Lee Ki Woo, Lee So Jung, Jo Hee Bong, Park Min Woo, Hyun Woo, Yubin (Wonder Girls), Oh Yong, Song Young Kyu
.
Polowanie na winnych
Wszystko zaczyna się od pożaru w szpitalu Hwaseong Sangrok. Wszyscy giną na miejscu lub krótko po tym, a konający lekarz ostrzega strażaków, żeby uciekali jak najszybciej. Czterdzieści osiem godzin później ekipa ratownicza umiera, co poprzedzają krwawienie z nosa, oczu oraz uszu i omdlenie. Okazuje się, że tamten pożar przeżyła jedna osoba, która stała się teraz pacjentem zero, roznosząc swoim kaszlem śmiercionośny wirus. Kim In Chul nie ma jednak kompletnie żadnego pojęcia o swoim stanie. Chowa się z powodu czyhających na niego wierzycieli.
Do walki z wirusem staje Lee Myung Hyun, team lider grupy zapobiegawczej CDC, antykryzysowego centrum specjalizującego się w zarazach. Rząd nie bardzo chce wierzyć w zagrożenie, skoro nie zginęły jeszcze tysiące ludzi, a w dodatku trzeba sprawę ukryć przed prasą. Myung Hyun angażuje się mocniej w sprawę, kiedy objawów choroby dostają jego córka i była żona. Dość szybko wpada na trop Kim In Chula, jednak okazuje się, że jest on celem również innej grupy tajemniczych ludzi, którzy w dodatku próbują zabić Lee Myung Hyuna.
Miesiąc walki z infekcją
W recenzji „Hero” zastanawiałam się, jakie jeszcze dramy mogą zostać wyemitowane w stacji kablowej OCN, która specjalizuje się w kryminałach, skoro tak łatwo wyczerpać oryginalność w tym gatunku… Zupełnie nie wpadłam na to, że można zrobić thriller o szerzącej się infekcji, bo chyba prędzej wymyśliłabym atak zombie.
Efekt nie wyszedł zadowalający. Być może brakuje już tej świeżości OCNu emitującego dramę sensacyjną/kryminalną, bo przez ostatnie dwa lata całkiem sporo się takich pojawiło zarówno na kablówce jak i w trzech wielkich stacjach… Niestety byłoby to pocieszeniem. „The Virus” miało być rzekomo dramową wersją letniego blockbustera „Deranged” z Kim Myung Minem, jednak kompletnie zabrakło dreszczyku temu serialowi.
Zaczęło się przewidywalnie i standardowo czyli wrzuceniem widza od razu na głęboką wodę. Mamy Lee Myung Hyuna z symptomami choroby na dachu jakiegoś budynku otoczonego kordonem chcącej go aresztować policji, po czym cofamy się w czasie o dwadzieścia trzy dni. Wiadomo, że nie będzie to finał dramy tylko jakiś punkt pośrodku serii, jednak zanim do niego doszłam, zdążyłam się już znudzić „The Virus”. Konkretnie w czwartym odcinku. Drama ta po prostu jest za długa jak na swoją fabułę, mimo że dziesięć odcinków wydaje się być bardzo małą liczbą. Napięcia starczyło na pierwsze dwie godziny, kiedy było jeszcze wiele niewiadomych, a sytuacja potrafiła się w każdej chwili diametralnie zmienić. Po prostu rozwinięto za szybko wszystkie ważne wątki, aż potem została nam tylko próba rozwiązania sytuacji przez Lee Myung Hyuna, który cały czas był w coś wrabiany. Przez to w pewnym momencie można nawet było zapomnieć, że ogląda się w gruncie rzeczy thriller katastroficzny, ponieważ nie próbowano sportretować szerzącej się infekcji na większą skalę. Właściwie to nawet nie wiadomo było, czy dotyka ona większej ilości osób, ponieważ nie było ani słowa o nowych ofiarach, chociażby w jakiś wiadomościach. Tak więc te wszystkie ładne, apokaliptyczne obrazy w zwiastunie to pic na wodę.
Show jednego człowieka
„The Virus” ucierpiało także na złym doborze aktorów. Oczywiście wybór Uhm Ki Joona do zagrania Lee Myung Hyuna to była bardzo dobra decyzja, ale tak się akurat złożyło, że właściwie cała drama została zrzucona na jego barki. Jego bohater miał swój zespół do przeciwdziałań, jednak był on zupełnie bezużyteczny – zajmował się drobnymi rzeczami, a nikt chyba ani razu nie wyszedł z własnym pomysłem. W końcu w późniejszych odcinkach „The Virus” stało się samotną krucjatą Lee Myung Hyuna z nimi pałętającymi się gdzieś w tle, kiedy na pierwszy plan wysunęli się detektyw i lekarz grany przez Lee Ki Woo. Może to dlatego, że zatrudniono sympatycznych, ale raczej nienadających się do dramatycznych ról ludzi? To, że grana przez Lee So Jung Jeon Ji Won była nowym nabytkiem w zespole, kompletnie nie wpłynęło na dramę w żaden sposób. Jo Hee Bong zlał się w tle jako fajny ahjussi, a Yubin i Park Min Woo wyglądali za młodo i w ten sposób mało profesjonalnie. W ogóle przykro mi to powiedzieć, ale Yubin jako komputerowa specjalistka to jakiś żart. Siedziała głównie przed komputerem, wyciągając informacje, a nawet nie potrafiła w wiarygodny sposób stukać w klawiaturę.
Muszę jednak przyznać, że nawet Uhm Ki Joon nie miał mojej dobrej opinii z początku. Lee Myung Hyun zwyczajnie za dużo wrzeszczał, zachowując się bardzo gorączkowo. Czy „The Virus” ma jeszcze jakieś wady? Rozczarowująco tak. Mówiłam już o mało treściwej, nudnej fabule, ale czy wspomniałam, że jest ona w dodatku przewidywalna? Bo czy za każdą zarazą musi stać firma farmaceutyczna, próbująca stworzyć popyt na swój lek? I czy zawsze musi być jakiś zdrajca w zespole?
W tym momencie wydaje mi się, że jedyną zaletą „The Virus” jest fakt, że to drama, jakiej jeszcze nie było (jeśli chodzi o gatunek), ale jak widać, nie przełożyło się to na ani na jej jakość, ani na sukces. Jej poziom gwałtownie spada z odcinka na odcinek, sprawiając, że nawet przy tak małej ich ilości zdarzyły się takie, które były zapychaczami. Jak na thriller „The Virus” jest wyjątkowo nijakie.
Ocena:
Fabuła – 6/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 6/10
Wartość rozrywki – 6/10
Średnia – 6,5/10