Znane też jako: Heaven’s Order, Heaven’s Will, Heaven’s Will: The Fugitive of Joseon, The Fugitive of Joseon, Cheonmyeong: Joseonpan Domangja Iyagi, 천명: 조선판 도망자 이야기
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: historyczny, sensacyjny
Ilość odcinków: 20 x 70 min.
Premiera: 2013
Obsada: Lee Dong Wook, Song Ji Hyo, Song Jong Ho, Seulong (2AM), Yoon Jin Yi, Park Ji Young, Kang Byul, Kwon Hyun Sang, Lee Won Jong, Kim Yoon Sung
.
Kozioł ofiarny
Król Jungjong jest poważnie chory i od dawna leży w łóżku, kiedy faktyczną władzę sprawuje jego żona, królowa Moonjung. Książę Lee Ho, który jest najpoważniejszym kandydatem do tronu i pasierbem królowej, stale jest z nią w konflikcie, dlatego nie pozwala lekarzowi przeprowadzić akupunktury na królu. Królowa każe wezwać w takim razie lekarza Min Do Saenga, kiedy Lee Ho swojego przyjaciela, Choi Wona, który jest wdowcem i ojcem poważnie chorej Rang, którą od dawna próbuje wyleczyć. Won odmawia tknięcia świętego ciała króla w razie, gdyby coś poszło nie tak i z powodu niechęci do sporów politycznych, dlatego leczenia dokonuje Do Saeng.
Won nie wie jednak, że Do Saeng został wplątany w intrygę królowej i popierających jej ministrów, którzy chcą przejąć władzę. Wykorzystują go do otrucia księcia, jednak Do Saeng w sekrecie dawał mu jednocześnie odtrutkę w formie przekąski. Kiedy wychodzi to na jaw, zostaje zabity. Jego ciało znajdują w bibliotece Choi Won, który miał się z nim tam spotkać i lekarka Hong Da In. Nóż, którym go zadźgano, okazuje się należeć do Wona, dlatego zostaje aresztowany przez oficera Lee Jung Hwana. W karcerze spotyka on przywódcę lokalnych bandytów, Geo Chila, który również żywi urazę do ministra Kim Chi Yonga. Choi Won jest absolutnie zrezygnowany, jednak spotkanie z Rang ponawia jego wolę życia. Ucieka z aresztu razem z bandytami, chcąc odkryć, co takiego chciał mu powiedzieć Do Saeng przed swoją śmiercią i oczywiście oczyścić się z zarzutów. W pogoń za nim rusza Lee Jung Hwan, który dopada go przy urwisku. Choi Won skacze, chociaż Jung Hwan nie wierzy w jego śmierć, odnajdując jego ślady. Kiedy Won ukrywa się w sekretnej kryjówce Geo Chila, jego córka i siostra stają się niewolnicami Jung Hwana.
Rozczarowanie z nieoczekiwanej strony
Generalnie mam strasznie mieszane uczucia co do „The Mandate of Heaven”, chociaż przyznam, że drama ta osiągnęła jedną, niespotykaną teraz rzecz i dlatego postanowiłam wystawić jej wyższą ocenę, niż moje odczucie by na to wskazywały. Pojawiła się na antenie KBSu, nie wzbudzając większych oczekiwań, może poza ciekawością wzbudzoną faktem, że Lee Dong Wook będzie pierwszy raz w swojej karierze grał w sageuku (dotąd twierdzono, że ma zbyt „zachodnią” urodę do tego czyt. duże oczy). Osobiście wiele oczekiwałam od jego połączenia z Song Ji Hyo, w przypadku której ubzdurałam sobie niewiadomo skąd, że jest dobrą aktorką, kiedy tak na dobrą sprawę widziałam z nią tylko „Goong” (nawet nie pamiętam jej stamtąd…). „The Mandate of Heaven” wyszło beznadziejnie… zwyczajne. Nie była to porywająca drama, ale ta zwyczajność przy braku konkretnych, wielkich wad stała się dobrą stroną „The Mandate of Heaven”, które od początku do końca robiło swoje. Producenci nie łapali się ostatnich desek ratunku, żeby podnieść kiepską oglądalność, więc nie znajdziemy tu żadnych elementów ani trochę przypominających makjang, a także – co jest najbardziej niezwykłe – drama ta utrzymała równy poziom wizualny od początku do samego końca!
„The Mandate of Heaven” reklamowano jako „The Chaser” w erze Joseon. Skoro już tak zaczynam, to łatwo się domyślić, że wcale tak nie było, prawda? Recenzowana drama zaczęła się bardzo klimatycznie, ale z czasem wszystko się rozmyło… Porównałabym to do wygazowanej coli – niby smak pozostaje ten sam, ale równocześnie to nie to, co wcześniej. „The Mandate of Heaven” z hitową dramą SBSu łączyło… a bo ja wiem… ucieczka głównego bohatera, który jest ojcem? Nawet to jest naciąganym porównaniem, ponieważ recenzowany tytuł thrillerem wcale nie był, pomimo takich chęci. Najwyżej dramą sensacyjną, bo bohaterowie zdecydowanie częściej się bili, niż pokazywano nam konspirujących ministrów siedzących na tyłkach. Zdecydowanie zabrakło klimatu, ducha… Choi Won nie wydawał się być w śmiertelnym niebezpieczeństwie, kiedy co jakiś czas robił sobie wycieczki do Pałacu przy okazji własnego śledztwa. Nie było też takiego czarnego charakteru, który popychałby go do własnych granic wytrzymałości i czynił jego sytuację teoretycznie bez wyjścia. Po prostu Choi Won wydał mi się za małym desperatem, ponieważ jego córka dość szybko została uratowana.
Jeśli już o głównym bohaterze mowa, Lee Dong Wook i Song Ji Hyo niespodziewanie okazali się być najsłabszymi elementami „The Mandate of Heaven”. Aktorsko było kiepsko, bo nawet Seulong i Yoon Jin Yi potrafili ich przyćmić, wizualnie jeszcze gorzej, bo ja rozumiem, że Choi Won jest zbiegiem, ale nie oznacza to, że musi wyglądać jak potargany i nieogarnięty żebrak, szczególnie kiedy ukrywał się w wiosce, a nie jakiejś jaskini… Ogólnie Choi Won oraz Hong Da In byli strasznie mdli. Może dlatego, że próbowano zrobić z nich zwykłych ludzi w niebezpieczeństwie, a nie jakiś superbohaterów? Won nie miał żadnego charakteru, napędzała go tylko chęć uratowania córki, choć tak naprawdę inni robili prawie wszystko za niego. Da In była archetypem dobrej, uprzejmej kobiety, która miała swój epizodzik, kiedy udawała, że jest po stronie wrogów (jej przybrany ojciec był jednym z konspirujących ministrów), ale potem jej rola ograniczyła się tylko do emocjonalnego wspierania Choi Wona. Tyle razy została nazwana beautiful lady, że to naprawdę wszystko, co można o niej powiedzieć z całą nijakością tego określenia.
To, że „The Mandate of Heaven” otrzymało ode mnie relatywnie wysoką ocenę, jest zasługą bohaterów drugoplanowych, dla których skończyłam tę dramę. Lee Jung Hwan grany przez Song Jong Ho jest tu najlepszą postacią! Myślałam, że jako wysoko postawiony oficer biura śledczego będzie jakimiś popłuczynami po roli w „The Princess’ Man”, ale tym razem bezwzględny stróż prawa zaczął wątpić, potem uwierzył głównemu bohaterowi, a na koniec go ochraniał. Na domiar tego, mieliśmy jeszcze jego uroczy, fanserwisowy romans z siostrą Wona, Woo Young. Byli po stokroć lepsi niż platoniczni i nudni Choi Won oraz Hong Da In, których przesłaniało nawet nieodwzajemnione uczucie Im Kkeok Junga (swoją drogą jest to postać w popkulturze, która miała osobną dramę…) do jego przyjaciółki So Baek, córki Geo Chila. Oczywiście musiała ona być zakochana w Wonie, ale mimo wszystko ta skora do bitki chłopczyca jest moim ponownym odkryciem Yoon Jin Yi, która zdołała już pogrzebać Lim Me Ah Ri z „A Gentleman’s Dignity”.
„The Mandate of Heaven” nie było tak ekscytujące jak myślałam, że będzie, niemniej jest to drama, która zdołała sobie poradzić nawet z beznadziejnym głównym bohaterem, a to naprawdę wyczyn! W żadnym momencie nie popadła w śmieszność i po prostu szła do przodu w swoim tempie. Trochę zabrakło fabuły na te dwadzieścia odcinków, ale „The Mandate of Heaven” zwyczajnie nie irytowało mnie w połowie tak jak emitowane w tym samym czasie, lecz innym slocie „Gu Family Book” i „Jang Ok Jung Lives in Love”.
Zdobyte nagrody
2013 KBS Drama Awards:
- najlepsza aktorka dziecięca – Kim Yoo Bin
2013 Korea Culture and Entertainment Awards:
- najlepsza nowa aktorka – Kang Byul
Ocena:
Fabuła – 7/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 6/10
Wartość rozrywki – 8/10
Średnia – 7,25/10