Znane też jako: Oechul, 외출
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: dramat
Reżyseria: Heo Jin Ho
Premiera: 2005
Obsada: Bae Yong Jun, Son Ye Jin
.
Bae Yong Jun wciąż jest śmiesznie popularny w Japonii, skoro w tym roku dostał nagrodę dla najlepszego koreańskiego aktora w głosowaniu fanów, mimo że od czasów wybicia się dzięki „Winter Sonacie” jedenaście lat temu zagrał tylko w jednej dramie i dwóch filmach. Jednym z nich jest właśnie „April Snow”, a drugi to „Untold Scandal”, który widziałam we fragmentach na uczelni. To zaskakujący zbieg okoliczności, skoro czuję wielkie uprzedzenie do tego aktora… Postanowiłam jednak przemóc się i z własnej, nieprzymuszonej woli sięgnęłam po „April Snow”, bo po pierwsze, gra tu Son Ye Jin, a po drugie mimo wszystko krytycy są zdania, że Bae Yong Jun jest całkiem niezłym aktorem, tylko jego sława jest przekleństwem.
Rzeczywiście, nie wzbudził we mnie żadnych negatywnych emocji. Kwestia w tym, że „April Snow” nie wzbudziło we mnie jakichkolwiek emocji i ciężko walczyłam z sennością podczas seansu… Jego fabuła może się wydać intrygująca, ale to prawie arthouse’owy, bardzo powolny film, który nikogo by nie wciągnął.
In Soo (Bae Yong Jun) i Seo Young (Son Ye Jin) spotykają się po raz pierwszy w szpitalu, kiedy ich małżonkowie z powodu wypadku samochodowego wpadają oboje w śpiączkę. Sprawdzenie pozostawionych rzeczy tylko dowodzi temu, że zdradzali ich ze sobą, co stawia In Soo i Seo Young w bardzo dziwnej sytuacji. Oboje czekają na wybudzenie się lub śmierć małżonków, a w międzyczasie zaczynają swój własny romans.
Przewidywalnie nie powiodło się „April Snow” w Korei, ale za to film odbił sobie z nawiązką w pozostałych krajach azjatyckich, w których Bae Yong Jun jest megagwiazdą. Nie mogę o nim nic powiedzieć poza podaniem takich właśnie ciekawostek, ponieważ kompletnie nie mam o nim zdania. Dwoje ludzi spotyka się w szczególnych okolicznościach, zaczynają romans i są strasznie wszystkiego niepewni. Nie mam cierpliwości do takich filmów i takiego stylu reżyserskiego, ale nawet z reguły bardzo chwalony Heo Jin Ho zebrał mieszane recenzje w przypadku „April Snow”. Ja na przykład kompletnie nie mam pojęcia, co niby ma przekazywać ten film… To, że In Soo i Seo Young są dla siebie idealni, ponieważ oboje są tak samo skrzywdzeni?
Przeczytałam, że scenariusz „April Snow” powstawał na bieżąco podczas kręcenia filmu czyli Heo Jin Ho, Bae Yong Jun i Son Ye Jin musieli spontanicznie decydować o tym, jak potoczy się fabuła. Oczywiście nadaje to „April Snow” naturalistycznego wymiaru i jestem pod wrażeniem, że nie wyszedł z tego chaos, jednak to nie jest jakieś „Przed wschodem słońca”, w którym same dialogi niesamowicie by intrygowały… W „April Snow” prawie nie ma dialogów, dlatego koniec końców jest to nudny film. Poza tym nie mogę się pozbyć wrażenia, że niby Bae Yong Jun próbuje ambitnego kina po wielkim sukcesie „Winter Sonaty”, ale mimo wszystko gra w filmie, który próbuje osiągnąć sukces właśnie dzięki jego osobie. Jedna sprawa to intymne sceny z jego udziałem, druga to przeczytana przeze mnie cała interpretacja jednej jego linijki z „April Snow”, w której stwierdza, że lubi gospodynie domowe. I tak jego japońskie fanki gotowe są otworzyć portfel…