Znane też jako: Teuripeul, 트리플
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: obyczajowy, sportowy
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2009
Obsada: Min Hyo Rin, Lee Jung Jae, Lee Sun Gyun, Yoon Kye Sang, Lee Hana, Kim Hee, Song Joong Ki, Kim Young Kwang
.
Walka o wyniki i serce oppy
Matka Lee Haru (Min Hyo Rin) oraz ojciec Shin Hwala (Lee Jung Jae) wzięli ze sobą ślub, przez co tych dwoje, których dzieli szesnaście lat różnicy, stało się rodzeństwem. Po śmierci rodziców zerwali ze sobą kontakt. Haru zamieszkała ze swoim ojcem poza stolicą, ale regularnie wysyłała bratu listy oraz czekoladki na Walentynki. Nie wiedziała, że Hwal ma ją gdzieś, a nią interesowali się jedynie jego dwaj przyjaciele i współlokatorzy Jo Hae Yoon (Lee Sun Gyun) i Jang Hyun Tae (Yoon Kye Sang).
Haru jest łyżwiarką figurową i z tego powodu wyjeżdża do Seulu, aby trenować pod okiem lepszych specjalistów. Myśli, że będzie mieszkać u Hwala w swoim starym domu, ale on każe jej się wynieść. Po pewnym czasie pozwala jej zostać na rok, ponieważ chętnie gotuje i sprząta, a Hae Yoon i Hyun Tae bardzo ją lubią. W centrum treningowym Haru jest wyśmiewana przez młodsze dziewczynki, ale od pierwszego wejrzenia zakochuje się w niej panczenista Ji Poong Ho (Song Joong Ki), który nie ustaje w próbach zdobycia jej serca. Ona go kompletnie ignoruje, ponieważ obchodzi ją tylko trening oraz pogodzenie się z Hwalem.
Nikt nie wie, że jej trenerka Choi Soo In (Lee Hana) jest jego żoną, z którą są właśnie w separacji. Z tego powodu Hwal jest jeszcze bardziej gburowaty, a na ich nieszczęście w Soo In zakochuje się Hyun Tae, który chodzi za nią niczym Poong Ho za Haru. Hae Yoon ma swoje problemy sercowe, ponieważ zaczyna sypiać z bliską przyjaciółką mężczyzn, ekscentryczną Kang Sang Hee (Kim Hee), ale ona wcale nie traktuje tego poważnie. Haru zaczyna coś czuć do swojego niespokrewnionego oppy, a na dodatek wszystkiego mężczyźni odchodzą z agencji reklamowej, aby założyć własną, ale biznes im nie idzie.
Doświadczenie kontra świeżość
Sięgnęłam po „Triple”, ponieważ byłam w nastroju na Lee Jung Jae. Ostatnimi czasy chyba zrozumiałam po obejrzeniu starego „Feelings”, dlaczego ma tyle (szczególnie starszych) fanek, mimo że nie wygląda jak typowy flower boy. Chciałam więc zaspokoić swoją chęć na tego aktora, oglądając dla odmiany coś nowszego niż drama z 1994, więc zdecydowałam się na „Triple”. Zdawałam sobie sprawę z ogromu krytyki w kierunku tej dramy. Przed premierą z pewnością musiała wywołać trochę szumu jako powrót twórców „Coffee Prince”, dlatego byłam ciekawa, co niby nie wyszło tym razem reżyserce Lee Yoon Jung? Wspomniany tytuł, „Taereung National Village” oraz „Golden Time” bardzo mi się podobały głównie ze względu na wspaniałe soundtracki i czarującą przyziemność. Nie brakuje tego w „Triple”. W dodatku męska obsada jest niesamowita, wręcz na miarę filmu, a nie jakiejś tam skromnej dramy. Niestety wszyscy padli ofiarą słabego, powierzchownego scenariusza.
Nie wiem czy wam też się to rzuca w oczy, ale istnieje wielka różnica poziomów między Lee Jung Jae, Lee Sun Gyunem i Yoon Kye Sangiem, a Min Hyo Rin (w debiutanckiej roli), Kim Hee (również w debiutanckiej roli) i Lee Haną, która grając postać pozbawioną ekscentryzmu, jest jak ryba bez wody. Trzeba przyznać, że wszystkie postacie w tej dramie były płaskie i powierzchowne, ale tylko (najbardziej z tego powodu poszkodowany) Lee Jung Jae zdołał coś ugrać. Wątek Hae Yoona i Sang Hee posiadał jeszcze jakieś pozory rzeczywistości, więc wyłączam z tego Lee Sun Gyuna i Kim Hee, natomiast reszta szła do przodu tylko dzięki sympatyczności granych przez nich bohaterów. „Triple” jest naprawdę urocze i teoretycznie lekkie, więc z początku nie rozumiałam, dlaczego tak się na tę dramę narzeka, jednak pod koniec zmęczyła mnie. Jak w każdym innym koreańskim serialu przejście w melodramatyczną część nie mogło mnie podekscytować, ale w sumie była zirytowana tym, że problemy bohaterów „Triple” nie miały żadnego mocnego podłoża. Okazało się, że jest to drama sklecona z kilku wątków, których opis nie wychodzi poza parę zdań i podobnie wykreowanych przez scenarzystkę bohaterów.
Jak na dramę sportową o łyżwiarstwie figurowym nie czuć, żeby było ono naprawdę ważne, a już największą zbrodnię poczyniono w przypadku Ji Poong Ho granego przez Song Joong Ki. Niby to zdobywca złotego medalu w panczenach, ale czy taka informacja wpływała jakkolwiek na „Triple”? Jedynym zadaniem tego bohatera było bycie uroczym i chodzenie za Haru niczym szczeniak. Poong Ho był w dodatku bardzo niewinny i naiwny, więc gdyby nie grał go ktoś jaki jak Song Joong Ki, pewnie uznałabym go za natrętną muchę.
Tak samo nie widać żadnego celu w fakcie, iż trzej główni bohaterowie pracują w tej samej agencji reklamowej. Dużo czasu poświęcono ich pracy, ale jednocześnie nie miała ona żadnej wagi, a pod koniec Bond Factory po prostu cudownie się rozwinęło, aby podrasować jeszcze bardziej happy end. Wychodzi więc na to, że „Triple” składa się głównie z relacji międzyludzkich, ale jak wspomniałam, nie są one głębokie. Teoretycznie Lee Haru powinna jako postać przeżyć swoje zauroczenie Shin Hwalem i dojrzeć, więc nie jest to taki zły pomysł na fabułę, ale kompletnie nie rozumiem dylematu tego bohatera, ponieważ myśl, że Hwal mógłby choćby przez chwilę patrzeć na Haru jak na kobietę, jest dla mnie niedorzeczna.
„Triple” jest dramą, która skręca w dziwną stronę, ale miłośników dystynktywnych stylów i dobrej muzyki powinna ona w pewnym stopniu zaspokoić w kwestiach estetycznych. To niewymagający, letni tytuł, który prawdę mówiąc może się spodobać widzom, którzy nie będą od niego wiele oczekiwali. Osobiście byłam chyba zbyt nastawiona na znalezienie, co jest takiego nie tak w „Triple”.
Ocena:
Fabuła – 4/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 6/10
Średnia – 6,5/10
Przykładanie miary wziętej z innych dram do tej nie ma sensu, bo rządzi się ona swoimi regułami. Krytyka tego, że łyżwiarstwo czy firma nie grają ważnej roli w fabule jest nietrafiona, dlatego że tematem Triple jest nieekscytująca codzienność, bez względu na to, co się w życiu robi. A więc mamy tu wolne tempo, obrazy codziennego życia bez dramatyzmu (gdzieś na wsi rozmowy przy telewizorze tak zwyczajne, że aż artystycznie doskonałe), Ha Ru absolutnie infantylną i niedojrzałą – co jest zupełnie zrozumiałe, bo ona ma dopiero 18 lat. Nie wiem, czy to jest dobra drama, ale niewątpliwie przyciąga spójną wizją, spokojną historią, brakiem przytłaczającego ciężaru życia, młodością, słodką i lekką muzyką oraz gwiazdorską obsadą.
PolubieniePolubienie
Nie pamiętam dokładnie tej dramy, bo była jedną z pierwszych jakie obejrzałam. Wiem, że wtedy bardzo mi się podobała, było kilka przezabawnych scen ( jak zapalił się model do sklejenia, czy jak jedna z bohaterek wlazła przez okno w stroju kobiety- kota) . Pamiętam też fantastyczną, pastelową muzykę. W sumie od jakiegoś czasu kompletnie nie znajduję czasu na dramy. 2 lata minęły i teraz nie mam pojęcia za co się zabrać, po takiej przerwie. Czy w ogóle jest coś godnego uwagi teraz emitowane, bądź coś co niedawno skończyło swoją emisję. Wiem, że kiedy czytałam namiętnie tego bloga Twoje recenzje bardzo pokrywały się z moimi opiniami na temat danego tytułu, dlatego jak już zwracam się po jakąś rekomendację to tylko do Ciebie :)
PolubieniePolubienie
Miło cię widzieć po długiej przerwie ;)
Wiesz co, właściwie nie ma ostatnio dramy, która naprawdę mogłabym polecić. Wszystkie oglądam po prostu w różnym stopniu obojętności, przez co z jednymi potrafię być na bieżąco, a z innymi nie. Takiego Dr. Strangera na przykład ogląda mi się świetnie, mimo że zdaję sobie sprawę z idiotyzmu fabuły. Gab Dong też spoko, ale nie jestem na bieżąco. Z tego roku to właściwie tylko Miss Korrea i God’s Gift naprawdę mi się podobały…
PolubieniePolubienie