Znane też jako: Dangerous Rumor, Leaflet: Dangerous Rumor, Advertisement: Dangerous Rumors, Jjirasi: Wiheomhan Somun, 찌라시 : 위험한 소문
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: thriller, kryminalny
Reżyseria: Kim Kwang Shik
Premiera: 2014
Obsada: Kim Kang Woo, Jung Jin Young, Go Chang Seok, Park Sung Woong, Ahn Sung Ki, Go Won Hee, Park Won Sang, Lee Jun Hyuk
.
W tegorocznym koreańskim box office wiele tytułów zawiodło oczekiwania, kiedy takie „Tabloid Truth” poradziło sobie nadzwyczaj dobrze. Nie był to wielki hit, ale zebrał porządny milion Koreańczyków w kinach oraz ich pozytywne opinie chwalące jego krytykę współczesnych mediów. Nie mogłam pominąć tego tytułu ze względu na Kim Kang Woo w roli głównej, ale niestety przekonałam się, że zgodnie z moimi przewidywaniami „Tabloid Truth” jest kolejnym średniawym filmem kryminalnym w karierze tego aktora, jakby nikt nie mógł go zatrudnić w jakimś blockbusterze…
Rzekomo opierając się faktach, film opowiada historię śledztwa menadżera Woo Gona dotyczącego źródła plotek o jego podopiecznej, wschodzącej aktorce Mi Jin, które doprowadziły do jej samobójstwa. Media podawały, że była w skandalicznym związku z dużo starszym politykiem, ale Woo Gon wie, że to nieprawda, dlatego próbuje przedrzeć się do zamkniętego, elitarnego kręgu ludzi, którzy wymieniają się różnymi informacjami i decydują, które i w jakim celu zostaną wypuszczone do mediów. Bierze sobie do pomocy byłego dziennikarza pana Parka, który z kolei kontaktuje się ze specjalistą od podsłuchów Baek Moonem. Niestety zagrażają im skorumpowana policja oraz wynajęci gangsterzy.
Średniawy film Kim Kang Woo oznacza mniej więcej dość ciekawy pomysł, ale niewystarczające wykonanie jak w przypadku „Rainbow Eyes”, „Marine Boy” czy „Psychometry”. Naprawdę życzyłabym mu zagrania w jakiejś wielkiej produkcji, która zwiększy jego popularność, ale może coś widzi w tych filmach? Prawdę mówiąc, „Tabloid Truth” miało najwięcej potencjału z wyżej wymienionych tytułów, ale po prostu coś nie wyszło… Brak wielkiego napięcia? Krąg konspiracji wcale nie był taki szeroki, kiedy po prostu przyszli gangsterzy i fizycznie zagrozili głównym bohaterom? Mało interesujący główny bohater, którego ratuje tylko twarz Kim Kang Woo?
„Tabloid Truth” wszystko udało się tylko w połowie. Fabuła była intrygująca sama w sobie, ale działania bohaterów już mniej, kiedy przez większość czasu kogoś podsłuchiwali, Woo Gon ewentualnie szpiegował, ale na koniec zawsze dostawali wciry, aż nieprzyjemnie się na to patrzyło. W aspekcie pokazywanej przemocy „Tabloid Truth” akurat było bardzo jak thriller, więc czemu klimat filmu i ogólne napięcie nie mogły temu dorównać? Bo czarne charaktery w takiej historii byli głównie wysoko postawionymi ludźmi, którzy kierowali wszystkim ze swoich fotelów? A może to jednak wina postaci Woo Gona, która była uparta jak osioł w próbach odkrycia prawdy, ale mało sprytna, przez co jego frontalne ataki zawsze kończyły się jakimś poturbowaniem lub bieganiem bez sensu?
Pomęczyłam się ze skończeniem „Tabloid Truth” i zostałam z mieszanymi uczuciami. Film dumnie nazywał się pierwszym w historii koreańskiego kina na temat zagrożeń wirtualnych i medialnych, ale nie wyszło z tego nic przełomowego.