Znane też jako: Marriage Without Dating, Marriage Without Love, Marriage Over Love, Anticipate Marriage, Expect Marriage, Yeonae Malgo Gyeolhon, 연애 말고 결혼
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komedia romantyczna
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2014
Obsada: Han Groo, Yeon Woo Jin, Jinwoon (2AM), Sunhwa (Secret), Heo Jung Min, Yoon So Hee, Kim Hae Sook, Lim Ye Jin, Park Jun Kyu
.
Coś z niczego
Czy kontrakty małżeńskie w ogóle istnieją w rzeczywistości? Jest ich tak wiele w koreańskich dramach, że tak właściwie już nie wiem… Przecież skądś ten pomysł musiał się wziąć, ale jednocześnie wydaje mi się zbyt idiotyczny, żeby być prawdziwym.
„Marriage, Not Dating” to kolejna drama, w której główni bohaterowie udają parę, aż się naprawdę zakochują w sobie. Wiecie pewnie z wrzuconego przeze mnie zwiastuna, że kompletnie nie wyobrażałam sobie tej dramy. Jak tvN mógłby wyprodukować coś, co zostało oparte na tak powszechnym, zużytym wręcz, motywie dramowym? Mówią jednak, że nie należy oceniać książki po okładce, co nie? Często przychodzi mi to z trudem, ale kiedy człowiek jest negatywnie nastawiony, wtedy miła niespodzianka staje się jeszcze milsza. „Marriage, Not Dating” szturmem zdobyło serca wielu widzów, oferując naprawdę zabawną komedię romantyczną idealną na lato, ale nie siląc się tak naprawdę na jakieś nowatorstwa. Ta drama nie jest oryginalna w swoim rdzeniu, ale paradoksalnie właśnie taka się staje, kiedy pod koniec nie podąża spadkowym torem wielu świetnie zapowiadających się koreańskich komedii romantycznych. Można to uznać za robienie czegoś z niczego, prawda? A stacja kablowa tvN jest w tym naprawdę świetna, kiedy tylko pozwala bardziej rozluźnić się swoim aktorom, a widzom szykuje satysfakcjonujący w kontekście swoich bajkowych romansów skinship…
Syndrom pomagania
Rodzice Joo Jang Mi prowadzą bar, kiedy ona sama jest ekspedientką w sklepie, natomiast Gong Ki Tae jest bogatym chirurgiem plastycznym, któremu rodzice kupili własną klinikę. To przecież oczywiste, że główna bohaterka musiała być o wiele biedniejsza niż główny bohater, chociaż o tyle dobrze, że nie zrobiono z niego mało wiarygodnego chaebola! Wracając do wątku, bohaterowie ci spotykają się po raz pierwszy w hotelowym pokoju, kiedy entuzjastyczna Jang Mi postanawia oświadczyć się swojemu chłopakowi Lee Hun Dongowi, a on panikuje, wiedząc, co się szykuje i dzwoni po swojego kolegę Ki Tae, aby wparował do nich i zepsuł odpowiedni moment. Możecie więc sobie wyobrazić, że ich pierwsze wrażenia nie były najlepsze. Kolejny dramowy banał!
Jang Mi ma dryg do publicznych upokorzeń, dlatego doznaje ich jeszcze kilka, kiedy próbuje odzyskać tchórzliwego Hun Donga. Ki Tae staje się ich pośrednikiem, aż w końcu stwierdza, że Jang Mi idealnie nada się do zniechęcenia jego rodziców do szukania mu na siłę żony. Podpisują kontrakt, że będą udawać parę. Nie mam pojęcia, jak to niby miało działać, skoro Ki Tae chciał, aby Jang Mi zachowywała się idiotycznie i skutecznie zraziła jego rodziców do żenienia ich syna, a sama Jang Mi pokazała Ki Tae swoim rodzicom z dobrymi intencjami, ponieważ myśl o potencjalnym małżeństwie ich córki zaczęło ich zbliżać do siebie po długim okresie nie odzywania się…
Ale w sumie po co sens, kiedy jest śmiesznie? Główna bohaterka ma poważne problemy z rozdzieleniem fikcji od faktów, ponieważ za bardzo się angażuje emocjonalnie w „udawanie”. W jednej chwili szykuje się na rozwalenie imprezy rodzicom Ki Tae, a w następnej naprawdę chce się przypodobać jego matce, współczując jej nieudanego małżeństwa. W takiej sytuacji pomyślałabym, że Joo Jang Mi ma wióry zamiast mózgu, skoro tak się mota w obie strony i sama sobie stwarza problemy, jednak nikt nie zaprzeczy wielkiego uroku Han Groo w jej pierwszej głównej roli w mini-serii. Niczego się nie wstydziła, dlatego komedia z jej udziałem, choć często slapstickowa, a ja się przy takiej męczę, była przyjemna.
Wartości rodzinne
Second leadami są kelner z restauracji Hun Donga, flirciarski Han Yeo Reum oraz stara koleżanka Ki Tae, też pani chirurg plastyczny, Kang Se Ah. Można ich uznać za kolejny banał „Marriage, Not Dating”, który drama obraca na nice, ponieważ pod koniec serii wszyscy zostają dobrymi przyjaciółmi. Pewnie jestem w mniejszości, ale w sumie podobała mi się rola Sunhwy, jeśli spojrzeć na nią w kontekście innych wiedźmowatych second lead, które próbują sobie utorować drogę do serca głównego bohatera pieniędzmi, wpływami i wrabianiem rywalki. Kang Se Ah, choć w środku dramy rzeczywiście irytująca, mimo wszystko była dość realną, a nie karykaturalną postacią. A rola Jinwoona? Niewymagająca, ale z pewnością lepsza niż dotychczas jego jedyny aktorski wyskok – „Dream High 2”.
„Marriage, Not Dating” wpisuje się w szereg powstałych już dram o zawiłościach przedmałżeńskich w takim patriarchalnym społeczeństwie, jakim jest to koreańskie. Temat z łatwością może zahaczyć o makjang, gdyż w końcu trzeba narobić ileś konfliktów z udziałem przyszłych teściów, aby wypełnić te kilkanaście odcinków. Nie zabrakło tutaj klasycznej sceny upokarzania przez bogatych rodziców tych biednych poprzez wymaganie zbyt drogich prezentów lub zaciąganie potencjalnej synowej do kuchni. Jednak „Marriage, Not Dating” to nie takie „Can We Get Married?”, gdzie konflikty rodzinne wręcz przytłaczały, mimo że drama sama w sobie była dobra. Serial tvNu to czysta rozrywka. Jego twórcy mają na koncie dwuodcinkową dramę KBSu „Expect Dating” i rzeczywiście widać przy tych dwóch tytułach cechy wspólne w postaci absurdalnych scen i analizy całego procesu tworzenia związku.
Najbardziej spodobała mi się świeżość „Marriage, Not Dating”. W rolach głównych młodzi aktorzy wobec których nie było praktycznie żadnych oczekiwań, a idole dostali interesujące jak na nich partie, które absolutnie nie były najbardziej banalnymi rolami rodzeństwa. Trzydziestolatkowie nie udawali dużo młodszych, żadnego noona romance, żadnego trzęsienia się przed pocałunkiem i dziewictwa… „Marriage, Not Dating” jest dramą dla dwudziestolatków, która oryginalnie jak na tę grupę wiekową nie udaje „Seksu w wielkim mieście” czy Bóg wie czego, ale bierze się za temat małżeństwa, który w tym wieku zaczyna się pojawiać. Yeon Woo Jin i Han Groo dają sympatyczne popisy, a efektywnej, choć w gruncie rzeczy bardzo prostej całości dopełniają najbardziej podstawowe rzeczy, które zostały wykonane po prostu dobrze. W tej dramie nikt nie skrobie sam swojej marchewki – scenariusz dobrze współpracuje z reżyserią, która w większości dram leży, bo jest dyktowana przez skrypt. Piosenki ze ścieżki dźwiękowej nie były jakoś specjalnie w moim guście, ale nadawały lekkiego tonu. Prostym, a zarazem genialnym pomysłem okazały się różne efekty specjalne, szczególnie w przypadku komicznego Lee Hun Donga.
Wszystko tak zaskakująco świetnie działa ze sobą, że „Marriage, Not Dating” jest po prostu największą niespodzianką sezonu. To naprawdę lekka, przyjemna i wcale niegłupia drama, której właśnie brakowało w tym roku.
Ocena:
Fabuła – 8/10
Kwestie techniczne – 9/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 10/10
Średnia – 8,75/10
Zamiana cial w tej dramie to był genialny pomysl, było smiesznie było metafizycznie.No i zakończenie zmiazdzylo .
PolubieniePolubienie
Jak dla mnie świetna drama. Obejrzałam ją zaraz po Secret Garden, na którym (mimo dobrej gry aktorskiej) się wymęczyłam. Świetna komedia niosąca dodatkowo przesłanie: nie ma ideałów, każdy ma szafie jakiś szkielet ;) Jak dla mnie 10/10
PolubieniePolubienie
Nie wiem ile masz lat, ale domyślam się:) Powiedz mi co w tej dramie było takiego cudownego? Glowny i glowna to jakiś koszmar, nie nadaja się nawet do drugoplanowych rol, a historyjka dziecinna i nudna. Myslalem, ze pod względem dna nic nie przebije Faith, które miało dobre momenty jednak i obsade !. Marriage to dla mnie pierwsza koreanska drama, której nie da się ogladac.
PolubieniePolubienie
Zaraz, że cudowna. Cudowna nie była, ale dobrze się na niej bawiłam. Podobała mi się konstrukcja odcinków, podobała mi się muzyka, efekty dźwiękowe też nie były natrętne. Aktorzy grający główne role mi się podobali, bo nie byli oczywistej urody. Niby przewija się wątek bogactwa (i poprawiania urody), ale główni bohaterowie nie rzucają urodą na kolana. Jak dla mnie ta drama tchnęła taką nowoczesnością trochę. Bardziej to komedia niż romans. No i najlepsza zła teściowa ever. Nie żadna histeryczka (jak w ‚Secret Garden’), ale ze spokojem i uśmiechem wbijająca szpileczkę przyszłej synowej.
A co do wieku, to zbliżony on do wieku bohaterów MND ;)
Faith miało tylko ładną obsadę ;) (tak, lubię LMH, możecie mnie zlinczować ;]).
PolubieniePolubienie
Pfff, nikogo nie linczuję za LMH… Chyba że przejawia zidiocenie na jego punkcie :P
PolubieniePolubienie
Jaka profanacja, porownywac Secret Garden do Marriage, Niebo i ziemia:)
PolubieniePolubienie
Że Secret to niebo? Eee. Owszem, fajnie się oglądało, wycisnęło łzy, gdzie miało wycisnąć, ale na pewno do tego nie wrócę. Chyba przez nagromadzenie zdarzeń wszelkich, bo nie dość, że zamiana ciał, to jeszcze wypadki, amnezje i najgorsza histeryczna teściowa wariatka ever. Ach, i jeszcze wątek strażacki. A na dokładkę kolejne miejscówki, w których aktorzy udają, że nie jest im zimno ;)
PolubieniePolubienie
Nie wiem, ale ja już chyba wyrosłem z takich opowieści dla nastolatkow. Jedna z nudniejszych dram jakie ogladalem.
PolubieniePolubienie
drama jest naprawde bardzo przyjemna w dodatku OSty która sprawiaja że drama jest jeszcze ciekawsza
PolubieniePolubienie
Ta drama dołączyła do moich ulubionych :) naprawdę bardzo dobrze bawiłam się oglądając tę komedię, idealnie dopasowała się w mój gust, ani przez chwilę się nie nudziłam, ani razu nie przewijałam dramy do przodu, a to wszystko dzięki śmiesznym dialogom, grze (ta mimika Jang Mi !) jak i właśnie dzięki efektom dźwiękowym :)
PolubieniePolubienie