Znane też jako: My Lovable Girl, My Lovely Girl, Too Lovely Girl For Me, The Woman Who’s So Lovable To Me, She’s Too Lovely For Me, Song For You, Naegen Neomu Sarangseureoun Geunyeo, 내겐 너무 사랑스러운 그녀
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: obyczajowy, romans, muzyczny
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2014
Obsada: Rain, Krystal (f(x)), L (Infinite), Cha Ye Ryun, Kim Jin Woo, Alex (Clazziquai), Lee Cho Hee, Park Doo Shik, Park Young Kyu, Kim Hye Eun, Jo Hee Bong, Kim Ki Bang, Haeryung (BESTie)
.
Hit in the making?
Łatwo jest narzekać, jak bardzo nieoryginalne jest „She’s So Lovable”, jednak potrafię zrozumieć logikę producentów lub przynajmniej to, co zakładam, że myśleli, znajdując tej dramie miejsce na antenie SBSu. Duet reżysera i scenarzystki stworzył już dla tej stacji „Dr. Champ” i „Scent of a Woman”, więc przynajmniej można było oczekiwać wysokiego poziomu wizualnego. W rzeczywistości „She’s So Lovable” nie może się pochwalić tym samym co w tamtych dramach, przykuwającym oko oświetleniem, ale wizualnie miało swój własny, lekko indie styl. Wysoki poziom produkcji raczej kojarzy się z SBSem, który z reguły wykłada najwięcej kasy na swoje dramy, ale co z najbardziej typowym rodzajem komedii romantycznych, jaki może być (choć w końcowym rozrachunku raczej nie uważam „She’s So Lovable” za jedną z nich)?
Myślę, że producenci tej dramy po prostu od początku celowali w Chiny, chcąc nakręcić najbardziej typowy, oklepany tytuł z popularnymi gwiazdami, który z pewnością trafiłby w niewymagający, zagraniczny fandom. Nie potrafię znaleźć innego powodu, dla którego miałoby powstać „She’s So Lovable”. Drama wyglądała przy zapowiedziach, jakby miała mieć dużo ukrytego potencjału, ale ten nigdy nie ujrzał świata dziennego. Takie szesnastoodcinkowe, „romantyczne” dramy, które kończą jedynie jako zapychacze między jednymi nieudanymi dramami, a potencjalnie innymi, lepszymi, kojarzą mi się z KBSem. Nie mam pojęcia, kto tam układa ramówkę, ale co roku znajdzie się cały szereg niewypałów oraz kilka naprawdę dobrych dram, a rzadko coś pośredniego.
Przez ucho do serca
Od samego początku piszę o pewnej takiej banalności i rozczarowaniu, więc czas najwyższy streścić fabułę „She’s So Lovable”, aby pokazać, dlaczego to tak oklepana drama. Główny motyw, przy którym można jedynie wzdychać lub przewrócić oczami, to „tragiczna” przeszłość głównych bohaterów. Producent muzyczny Lee Hyun Wook, który jest też synem prezesa wytwórni ANA, traci swoją ukochaną Yoon So Eun w wypadku samochodowym wkrótce po tym, jak się mocno pokłócili, dlatego wyrzuty sumienia sprawiają, że odcina się od świata na kilka lat. W końcu pewnego wieczoru przeznaczenie, Bóg lub może jakieś kosmiczne moce włączają komórkę jego zmarłej dziewczyny i słyszy wylew żalu jej młodszej siostry Yoon Se Ny, która została teraz sama z długami. Se Na jest podobnie utalentowana muzycznie, co jej starsza siostra, dlatego Hyun Wook postanawia wrócić do Seulu, aby jej pomóc w staniu się kompozytorką w ANA. Po drodze oczywiście zakochują się w sobie pomimo sporej różnicy wieku, ale zgadnijcie, co oprócz takiego niewypowiedzianego, społecznego tabu będzie stało im na drodze do szczęścia? Oczywiście to, że Se Na nie wie, że Hyun Wook był chłopakiem So Eun, który nawet nie pojawił się na jej pogrzebie! Do jasnej anielki, jakież to przejmujące! Jedyny „jasny” punkt w tej kolejnej powtórce z rozrywki to fakt, iż Krystal nie dostała na szczęście do zagrania jednocześnie Se Ny i So Eun. Zawsze uważałam, że to głupie, kiedy dwie siostry NIE-bliźniaczki wyglądają w dramach identycznie…
Oprócz chwytu niczym z przestarzałych melodramatów, na którym oparto cały konflikt „She’s So Lovable”, jest to równocześnie drama-idolówka o chęci odniesienia sukcesu w showbiznesie. Dlatego second leadem i drugim kandydatem do serca Yoon Se Ny jest idol Shi Woo, którego boysband zdradza go i będąc w kryzysowym momencie swojej kariery, wytwórnia postanawia, że zostanie solistą pomimo swoich przeciętnych umiejętności wokalnych. Odrobiną oryginalności jest fakt, iż główna bohaterka nie stara się sama zostać idolką, ale kompozytorką i producentką. Stąd trochę kiczowate, ale potencjalnie uroczo brzmiące hasła reklamowe dramy mówiące o melodii łączącej serca głównej pary. Jednakże wszystko, na co się składa „She’s So Lovable”, to zadawanie sobie ciosów w plecy w mocno konkurencyjnym biznesie muzycznym oraz melodramatyczny los Se Ny i Hyun Wooka.
Szukanie mimo wszystko pozytywnych stron
Naprawdę nie ma komu grać w tej dramie, a Rain i Krystal często wyglądali po prostu niekomfortowo ze sobą. To naprawdę samobójczy cios – zatrudnić do ról głównego czworokąta miłosnego dwóch kiepskich idoli i równie kiepską aktorkę (Cha Ye Ryun jest śliczna, ale jej znikome umiejętności aktorskie bardzo mnie bolą…). Rain jest w porządku aktorem, ale nie miał absolutnie żadnej okazji rozwinąć skrzydeł w „She’s So Lovable”.
Powiedziano wiele złego na temat tej dramy, dlatego ostatecznie postanowiłam poszukać jednak jakiś elementów, które można nazwać jej dobrymi stronami, bo być może dla kogoś niewymagającego „She’s So Lovable” będzie wystarczającą rozrywką? Tak więc po pierwsze, nieważne jak bardzo „nieimponująca” jest fabuła tej dramy, pomyślałam sobie, że to w sumie fajnie, że główna bohaterka jest nieco przygnębiona i zgorzkniała, bo ile można oglądać promiennych dziewczyn, które nie tracą pogody ducha nawet w najgorszych sytuacjach życiowych? To nierealistyczne! Przez to „She’s So Lovable” raczej nie jest komedią romantyczną. Było parę zabawnych momentów, ale ogólnie klimat tego serialu jest obyczajowo-melodramatyczny – to raczej niespotykane przy idolówce, co nie?
Po drugie, Krystal i L oczywiście nie grają jak natchnieni, bardziej można ich poklepać za to z pobłażaniem. L wręcz odpychał swoją karykaturą bycia cierpiącym i wybuchowym w początkowych odcinkach, ale z czasem stał się bardziej sympatyczny. Można powiedzieć, że cierpiałam na „racjonalny” second lead syndrome – doskonale wiedziałam, jak skończy się ta drama, ale mimo wszystko najbardziej wyczekiwałam wspólnych scen Krystal i L’a, którzy byli przynajmniej na równym poziomie, młodzi i piękni.
Więcej chyba nie zdołam bronić „She’s So Lovable”. Jest to jedna z tych pustych dram, które ogląda się bez większego wysiłku, mimo że tak naprawdę niewiele się dzieje na ekranie, a fabuła zatacza koła. Wiem, że Rain chciał zagrać wreszcie w czymś lżejszym, ale tym razem naprawdę słabo wybrał. Powinien obracać się w towarzystwie fantastycznych aktorek po trzydziestce, a nie dużo młodszych idolek, przy których w dodatku fatalnie stylizowano go na jeszcze starszego niż w rzeczywistości przez tę garderobę chaebola.
Zdobyte nagrody
51st Baeksang Arts Awards:
- nagroda popularności dla Krystal
Ocena:
Fabuła – 4/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 4/10
Wartość rozrywki – 5/10
Średnia – 5,25/10
Nie wiem na prawdę jakim cudem dotrwałam do końca… Możliwe, że tylko i wyłącznie z sentymentu do Rain’a. W końcu to jeden z moich pierwszych biasów…
Ale co do dramy: sztywny on, sztywna ona. Jeśli roli Raina jeszcze to pasuje, to Krystal już zupełnie nie. Całą dramę miałam wrażanie, że gra jak ostatnia sierota, skrzywdzona przez los tak bardzo, że aż się dziwiłam, że chciało jej się uciekać przed bandytami. Moim zdaniem między głównymi bohaterami nie było ani grama chemii, a właściwie to w samej drami nic się nie działo. Mam dziwne wrażenie, że scenariusz powstał, bo powstał. Chodziło po to, żeby stworzyć dramę z idolami, a o czym ona będzie, to już nikogo nie obchodzi.
Drugi problem, zaraz bo katastrofie aktorskiej, którą zafundowała Krystal jej też irracjonalność zachowań jej bohaterki. No po ciul jaki ona wyjechała na samym końcu?! W tym momencie dramę przewijałam już co 5 minut i 3 ostatnie odcinki obejrzałam chyba w 10 minut.
W skrócie napiszę tyle: Krystal zaskoczyła mnie w The Heirs i dlatego też skusiłam się na tą dramę (żałuję, żałuję, cholernie żałuję), Rain tto Rain, nie spodziewałam sie niczego innego po nim, więc nie jestem ani zaskoczona, ani zawiedziona. I jestem też skłonna stwierdzić, że drugoplanowa postać L miała lepszy wątek niż główni bohaterowie…
PolubieniePolubienie
A i jeszcze dodam, że śmieszył mnie fakt, że kompozytorka przez całą dramę ma problem ze stworzeniem jakiegokolwiek utworu. Cięgle wisiała nad tym „kibordem” i podziwiała przestrzeń z takim zapałem, że miałam ochotę jej wcisnąć bułkę w dłoń =.=
PolubieniePolubienie
Miica, tutaj nie chodzi o oklepana fabułę bo ja od tego typu produkcji nie oczekuje niczego więcej…mogą nawet chodzić i wdychac, ale oni stali jak kołki! Snuli się po planie jakby sami nie wiedzieli co właściwie mają grać i gdyby zrobiono z tego łzawy wyciskacz również byłoby to do strawienia. Kocham Raina ale zadaje sobie pytanie dlaczego on to wziął? Wiem, że rzucił mimochodem o chęci zagrania w czymś romantycznym, ale to wcale takie nie było! Rany! Ja dobrnęłam do końca właśnie tylko dzięki L, który pierwszy raz udźwignął dramę…a to świadczy o mizerności tej produkcji!
PolubieniePolubienie
Ta drama była taka nudna
Niby muzyczna a muzyka do kitu i wcale nie było jej dużo
PolubieniePolubienie
Dobrnęłam do końca ale z sporymi trudnościami. W zasadzie głównie dla L’a. Celna recenzja. Mnie nawet muzyka nie przyciągała, a bardzo lubię dramy muzyczne. Generalnie spore rozczarowanie.
PolubieniePolubienie
Dałam sobie spokój z tą dramą po 4 odcinkach . Jedynym plusem w niej jest przepiękna muzyka, cała reszta jest strasznie miałka.
PolubieniePolubienie