Znane też jako: Bad Boys, Nabbeun Nyeoseokdeul, 나쁜 녀석들
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: thriller, kryminalny, sensacyjny
Ilość odcinków: 11 x 70 min.
Premiera: 2014
Obsada: Kim Sang Joong, Ma Dong Seok, Park Hae Jin, Jo Dong Hyuk, Kang Ye Won, Kang Shin Il, Kim Tae Hun, Park Jung Hak, Park Hyo Jun, Min Ji Ah, Heo Tae Hee
.
Oko za oko
Nie podam tego słowo w słowo, ale jeden z najważniejszych cytatów „Bad Guys” brzmi mniej więcej tak – jeśli kryminalista dopuszcza się przemocy, jest to zbrodnia, lecz przemoc wywierana na kryminalistów jest sprawiedliwością. Telewizja kablowa OCN w swojej kryminalnej niszy miała już doświadczenie z anty-bohaterami takimi jak Yeo Ji Hun (w tej roli Joo Sang Wook) ze „Special Affairs Team TEN”, jednak „Bad Guys” okazało się być popchnięciem tego konceptu jeszcze dalej, zupełnie jakby drużyna niezbyt przyjemnych na pierwszy rzut oka głównych bohaterów miała być odpowiedzią na psychologiczny trend, który wytworzył się ostatnio w dramach.
Co tam traumy, kiedy jednym z bohaterów jest niebezpieczny psychopata…? Trzeba przyznać, że opis „Bad Guys” zwraca uwagę. Tytułowi źli bohaterowie są przestępcami, którzy opuszczają regularnie więzienie na specjalnych warunkach, aby swoim doświadczeniem wspomóc policję w walce z przestępczością. Emerytowany detektyw Oh Goo Tak (Kim Sang Joong) wraca po paru latach do służby, kiedy syn komisarza Nam Goo Hyuna zostaje zabity w trakcie śledztwa. Dostaje rozkaz stworzenia specjalnej jednostki śledczej złożonej z niego, legendarnego „wściekłego psa” oraz kryminalistów, których będzie musiał poskromić i pilnować – gangstera Park Woong Chula (Ma Dong Seok) mającego nieludzką siłę, płatnego zabójcę Jung Tae Soo (Jo Dong Hyuk) i najmłodszego seryjnego mordercę Lee Jung Moona (Park Hae Jin) z IQ geniusza. Kontrolę nad nimi ma sprawować rzeczowa policjantka Yoo Mi Young (Kang Ye Won), która podchodzi do nowych „podopiecznych” z największą ostrożnością, której brakuje Oh Goo Takowi, bo w sumie sam niewiele się różni od nich swoim nieprzyjemnym charakterem.
Najlepszy rodzaj bromance’u
Pierwsze zadanie polega na złapaniu seryjnego mordercy grasującego w okolicy. Trudno jest ich skłonić do współpracy, dlatego Oh Goo Tak obiecuje za każde wykonane zadanie skrócenie wyroku o kilka lat, ale tę nagrodę może otrzymać za każdym razem tylko jedna osoba, więc wywiązuje się pewnego rodzaju rywalizacja między Woong Chulem, Tae Soo i Jung Moonem. Bohaterowie są oczywiście zawsze namierzani i po każdym śledztwie wracają z powrotem do swoich cel. „Bad Guys” nie jest jednak kolejną proceduralną dramą OCNu. Jakby się nad tym zastanowić, w sumie niewiele zostało alternatyw dla „wyjątkowego” głównego bohatera rozwiązującego zagadki kryminalne. Mieliśmy już geniusza medycyny sądowej („God’s Quiz”), geniusza psychologii („Dr. Frost”), wampira („Vampire Prosecutor”), potencjalnego mordercę („Special Affairs Team TEN”), detektywa widzącego duchy („Cheoyong”) i prokuratora z amnezją („Reset”). W tym momencie to już nie jest tak naprawdę nic oryginalnego, dlatego cieszę się, że w tym roku OCN zaryzykowało trochę więcej z „Reset” i „Bad Guys”, próbując nakręcić wielowątkowe seriale, w których widz nie został skazany na fatalne aktorstwo aktorów epizodycznych. Chyba żadna dotychczasowa drama tej stacji nie miała tak mocnej obsady, co recenzowany tytuł?
Bohaterowie „Bad Guys” rozwiązują trzy sprawy związane z seryjnymi morderstwami, handlem ludzkimi organami i pozornie spontanicznym strzelaniem do przypadkowych przechodniów, aby potem zagłębić się bardziej w gangsterski półświatek i przekonać się, że Lee Jung Moon jest dla wszystkich niepożądanym elementem. Spodobało mi się to, że pozornie „najfajniejsza” postać młodego psychopaty, na której skupiono intrygę w drugiej połowie dramy, tak naprawdę nie była gwiazdą tej dramy. W pierwszych odcinkach Park Hae Jin wręcz grał milczące tło, sprawiając że inni (w tym widzowie) mogli się czuć niekomfortowo w jego towarzystwie. Dopiero z czasem trochę się otwiera, kiedy musi ufać innym, aby walczyć o własne życie.
To był świetny, dość subtelny przykład bromance’u – główni bohaterowie pracowali głównie w pojedynkę, by później wyniki ich roboty nałożyły się na siebie i pokazały rezultat. Umieszczając czterech drapieżników w jednym pomieszczeniu, można wywołać tylko niebezpieczne napięcie, tak więc naprawdę doceniam to, że scenariusz „Bad Guys” nie sprawił, że bohaterowie po paru wspólnie przeżytych „przygodach” rzucają się w sobie w ramiona. Do końca zachowywali zrozumiały dystans, kiedy to, co się zmieniało w trakcie dramy, to ich szacunek wobec siebie i swoich umiejętności. Nie oznaczało to jednak całkowitego zaufania… Pod koniec dramy bohaterowie nie walczyli tylko ze wspólnym wrogiem, ale również ze sobą, pomimo tego, ile razem zdążyli już przejść.
Więcej niż się można spodziewać
Fabuła „Bad Guys” jest organiczna i pomimo tego, że pod koniec zaserwowano nam tradycyjną walkę z większym złem, to i tak mam o niej bardzo wysokie mniemanie. Nowe sprawy do rozwiązania nie pojawiają się niczym początek każdego dnia i nie popadają później w niepamięć, dlatego można się spodziewać, że ponownie ujrzy się bohaterów, których zdążyło się już uznać za epizodycznych. Natomiast jeśli chodzi o główną obsadę, to przez cały czas, regularnie były podawane strzępy informacji dotyczącej ich przeszłości.
To wszystko złożyło się na niezwykle płynną dramę. „Bad Guys” kreśliło naprawdę szeroki obraz wykreowanego przez siebie świata i zdecydowanie został materiał na kolejne sezony, jeśli w ogóle powstaną, bo przede wszystkim drama nie podążyła znanym już schematem stworzenia głównego dramatycznego wątku, który będzie odkrywany po kawałku, aż w końcu stanie się główną częścią końcowych odcinków. W „Bad Guys” było po prostu więcej tajemnic niż się można było spodziewać. Czy Lee Jung Moon tylko mówi, że nic nie pamięta ze swoich morderstw czy naprawdę jest niewinny? Co zrobiło z niego psychopatę? Dlaczego Park Woong Chul i Jung Tae Soo dostają rozkaz zabicia go i czy to sprawka jednej osoby, czy wielu na raz? Jakie w ogóle było prawdziwe kryterium wyboru tych bohaterów? Czy są ze sobą jakoś powiązani? Dlaczego profesjonalny zabójca Tae Soo sam się poddał policji i poszedł do więzienia? Mogłabym zadać więcej takich pytań…
Moje jedyne zastrzeżenia wobec „Bad Guys” to po pierwsze mało przydatna postać Yoo Mi Young, ale rozumiem, że potrzebowano dla zachowania balansu jakiejś postaci kobiecej. Była typową urzędniczką bez większego doświadczenia w terenie, ale całkiem nieźle pasowała do teamu anty-bohaterów, ponieważ sprawiała wrażenie, jakby mogła wszystkim wbić nóż w plecy w imię swoich ideałów, bo twardo pilnowała granic i zawsze postrzegała głównych bohaterów jako kryminalistów, z którymi tylko przyszło jej pracować. Po drugie poziom produkcji tej dramy jest naprawdę wysoki, ponieważ była kręcona ze sporym zapasem czasu do premiery, ale muzyka ostatecznie nie powaliła mnie na kolana.
„Bad Guys” jest klasą samą w sobie, ponieważ zwyczajnie nie ma takiej drugiej koreańskiej dramy, aby zrobić porównanie. Pal licho „Iris”, teraz ten tytuł stał się oficjalnie moją pierwszą w kolejności koreańską dramą, którą poleciłabym ludziom kompletnie ich nieoglądających. Dość klasyczna historia grupy bohaterów zbierających się w niespotykanych okolicznościach została opowiedziana z wielkim stylem, choć bez niepotrzebnego efekciarstwa. Polecam w szczególności czwarty odcinek, w którym bohaterowie szturmują budynek handlarzy organami – takiej akcji jeszcze nie widziałam w koreańskich dramach!
Zdobyte nagrody
2015 Korea Drama Awards:
- KDA Award dla Park Hae Jina
Ocena:
Fabuła – 10/10
Kwestie techniczne – 9/10
Aktorstwo – 9/10
Wartość rozrywki – 10/10
Średnia – 9,5/10
A zaczynało się tak niewinnie… Myślałam, że będą po prostu rozwiązywać kolejne sprawy z seryjnymi mordercami… A to, co otrzymałam sprawiło, że miałam ciary przez większość seansu. Po tylu obejrzanych dramach – wciąż w moich TOP 10 najlepszych dram.
PolubieniePolubienie
Ja obejrzałam dopiero 1 odcinek a już wbił mnie w fotel.
PolubieniePolubienie
Wiem, że już sporo czasu minęło od emisji tej dramy ale ja obejrzałam dopiero teraz (dziś skończyłam). Odkąd znalazłam twojego bloga to zawsze jak skończę oglądać jakąś dramę czytam twoją recenzję. I muszę przyznać, że już dawno nie czytałam tak pozytywnej twojej opinii a tu praktycznie jedno wielkie WOW. Też mi się podobało ale nie wiedzieć czemu spodziewałam się (może z przyzwyczajenia) tego charakterystycznego „czepialstwa” a tu taka niespodzianka :) A co do dramy to cała czwórka męskich bohaterów świetnie wpisała się w rolę… no może z wyjątkiem Tae Soo który jak na płatnego zabójcę miał zbyt ładny i miły pyszczek :)))
PolubieniePolubienie
to prawda, 4 odcinek jest wielki. cały czas miałam ciary na plecach, motyle w brzuchu i denerwowalam się strasznie :) trochę przegięli z tym że ich czterech rozgramia dziesiątki uzbrojonych gangsterów, no ale już trudno :D w końcu do akcji wkracza oddział SWAT, więc ten brak realizmu można wybaczyć.
PolubieniePolubienie
Dobra drama, obeszło się bez przewijania, cała czwórka bohaterów była „główna” i to też zadziałało na plus. Zastanawiało mnie jedynie w trakcie seansu, dlaczego żadne zbiry nie używały broni palnej? Widowiskowe walki wręcz z palkami, nożami i tp. były ok, ale wielokrotnie zastanawiałam się czy w Korei istnieje jakiś zakaz dot. użytkowania broni? W sumie jedynie policja miała pistolety.
PolubieniePolubienie
W Korei broń jest nielegalna i właściwie niedostępna.
PolubieniePolubienie
Ta drama była genialna warto ją wszystkim polecic nawet tym którzy nie oglądają azjatyckiego kina
PolubieniePolubienie
Ta drama ratowała mnie w ostatnim czasie, bez niej nie miałabym co oglądać a spojrzenie i uśmieszek Oh Goo Tak jak dla mnie niesamowite!
PolubieniePolubienie