Recenzja na potrzebę „Koreańskie filmy w kontekście. Część 1: Komedie romantyczne na początku millenium”.
Znane też jako: That Guy Was Cool, The Cool Guy, Geu Nomeun Meosisseotda, 그 놈은 멋있었다
Na podstawie: internetowego opowiadania autorstwa Guiyeoni
Gatunek: komedia romantyczna, melodramat
Reżyseria: Lee Hwan Kyung
Premiera: 2004
Obsada: Jung Da Bin, Song Seung Hun, Lee Ki Woo, Ahn Hae Soo, Lee Min Hyuk, Kim Young Hun, Kim Ji Hye, Kyu Hwi
.
To naprawdę dziwna sprawa, ale dwie adaptacje opowiadań Guiyeoni, „Temptation of Wolves” i „He Was Cool” miały swoją kinową premierę dokładnie tego samego dnia… Ten pierwszy tytuł stał się ponad dwa razy większym hitem niż „He Was Cool”, ale kto by pomyślał, że tak będzie, zważywszy na to, że tam obsada była bardzo świeża, a tutaj mamy Jung Da Bin znaną z dramy „Attic Cat” i przede wszystkim wielką Hallyu gwiazdę, Song Seung Huna? Kto w ogóle uważa za normalne fakt, że po kilku wielkich hitach, w tym dramie „Autumn in My Heart”, 28-letni wówczas aktor gra w romansidle dla nastolatek ucznia i do tego jest to jego ostatni projekt przed pójściem do wojska?!
Myślę, że Song Seung Hun mógł zostać zwabionym przez łatwy zarobek, szybką sławę i rolę, która nie wymaga nie wiadomo czego, a on przecież dobrym aktorem nie jest… Jung Da Bin z kolei była ofiarą zaszufladkowania, bo jej rola w tym filmie lub dramach „Attic Cat” i „She Is Nineteen” to jedno i to samo – najzwyklejsza uczennica, do której każda może się odnieść. W kontekście takich filmów, jak „He Was Cool”, to akurat jedyne wymaganie, żeby zagrać główną rolę…
Film zaczyna się jak głupawa komedia romantyczna z tymi wszystkimi niepotrzebnymi efektami specjalnymi dla podkreślenia idiotyzmu fabuły. Han Ye Won zostawia w internecie komentarz, który rozwściecza popularnego Ji Eun Sunga i sprawia, że zaczyna ją nawiedzać. Kiedy podczas jednej z ucieczek dziewczyna przeskakuje przez mur, ląduje na nim i ich usta się stykają. Uciekałaby dalej, ale Eun Sung nagle oświadcza, że nie ma wyboru, ona musi wziąć za to odpowiedzialność i zostaną małżeństwem. Zaczyna sprawdzać Ye Won, jakby była jego dziewczyną, a jednocześnie zachowuje się bardzo chamsko wobec niej, ale przecież to oznaki każdego zdrowego związku, jak wiemy z wielu mang!
Film na podstawie opowiadania Guiyeoni nie byłby kompletny bez postępującego w drugiej połowie melodramatu, a ten w „He Was Cool” jest w gruncie rzeczy jeszcze gorszy niż w „Temptation of Wolves”. Wyjaśnia się, że Eun Sung nie lubi być dotykany, ponieważ jego ojciec zmarł na AIDS i obawia się, że sam może być nosicielem HIV (czego nigdy tak naprawdę nie zbadał, a oboje bohaterowie spory czas spędzają w tym filmie w szpitalu!). Na domiar wszystkiego okazuje się, że znali się jeszcze w dzieciństwie, ale to taki zwrot akcji na koniec, który wam właśnie zepsułam, ale nie przejmuję się tym.
Rola Song Seung Huna ogranicza się w tym filmie do bicia się z innymi chuliganami, wrzeszczenia na Ye Won, która zawsze obrażona odchodzi, a potem od niechcenia przekonywania jej, że jednak ją lubi, ale kompletnie nie potrafi tego okazać w normalny sposób. Ji Eun Sung jest kwintesencją apodyktycznego bohatera z mangi shoujo, który może jest jakąś ukrytą fantazją czytelniczek, ale z pewnością nie moją. Obrazu nędzy dopełnia fakt, że Song Seung Hun właściwie kompromituje się aktorsko w takiej roli. Jung Da Bin nie będę nic zarzucać, bo grała jak zwykle.
„He Was Cool” jest po prostu złym filmem, którego kiczowatość nie wznosi się nawet do poziomu kultowości „Temptation of Wolves”, które nie jest lepsze. Jednak reżyser Lee Hwan Kyung zreflektował się po czymś takim, nakręcając dziewięć lat później hitowe „Miracle in Cell No. 7”.