Recenzja na potrzebę „Koreańskie filmy w kontekście. Część 1: Komedie romantyczne na początku millenium”.
Znane też jako: Oh! Haepi Dei, 오! 해피데이
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komedia romantyczna
Reżyseria: Yoon Hak Yeol
Premiera: 2003
Obsada: Jang Nara, Park Jung Chul, Kim Hae Sook, Jang Hang Sun, Jung Da Hye
.
„Oh! Happy Day” jest kompletnie zapomnianym filmem, którego zwiastuna nie znajdziecie nawet na YouTubie i szczerze nie jest to żadna strata. To film, który od początku do końca jest zaprojektowany pod jego gwiazdkę, Jang Narę, dla której zresztą był to debiut filmowy. Miała dotychczas na koncie hitowy album i jeszcze bardziej hitową dramę „Successful Story of a Bright Girl” z 2002 roku, dlatego nic dziwnego, że chciano przenieść magię jej radosnego wizerunku również na wielki ekran, ale wyszedł z niej mały potworek w przebraniu bohaterki komedii romantycznej.
Grana przez nią Gong Hee Ji jest wprost nazwana przez głównego bohatera schizofreniczką – dokładnie tak bardzo są nasilone jej odchyły, które zapewne w teorii miały był urocze lub na modłę Jeon Ji Hyun w „My Sassy Girl”. Główna bohaterka poznaje Kim Hyun Juna – bogatego, przystojnego, najmłodszego menadżera w zagranicznej, medycznej korporacji – kiedy wparowuje do firmy, bo jej koleżankom odmówiono wycieczki sponsorowanej przez nich i od razu pada jego urokiem… tyle że oszukuje siebie, że musi się zemścić w imię przyjaciółek, mimo że one jasno widzą, że wcale tak nie jest. W każdym razie kradnie jego pamiętnik i od tamtej pory znając jego schedule, prześladuje go i pojawia się wszędzie, gdzie może, sabotując jego pracę. To ma sprawić, żeby ją zauważył i się w niej zakochał?!
Sens i logika w ogóle nie trzymają się „Oh! Happy Day”. Gdybym miała wskazać jakąś zaletę tego filmu, byłaby tylko jedna – główna para przynajmniej dokądkolwiek dochodzi w swoim związku w odróżnieniu od wielu innych, ówczesnych komedii romantycznych. Niestety oboje zachowują się jak idioci… Zazwyczaj w takich filmach jedna osoba jest „ekscentryczna”, a druga to wszystko znosi, ale w „Oh! Happy Day” niestety Park Jung Chul jest pacanem, który również posiada żenujące sceny, a Jang Nara zachowuje się jak na kwasie razem z Kim Hae Sook, która gra jej matkę. Może miało to być rodzinne?
Jako że główna bohaterka jest aktorką, która podkłada głos, zachowuje się jak postać żywcem wyjęta z anime, do kompletu z efektami dźwiękowymi oraz niezwykle plastyczną mimiką Jang Nary, która wykrzywia swoją twarz we wszystkie strony. Ujrzałam w „Oh! Happy Day” nieznośny kontrast – w sumie bohaterowie tego filmu są dorosłymi ludźmi, a nie dorosłymi aktorami udającymi uczniów/studentów, co teoretycznie pozbawiałoby ich bardziej intymnych scen, bo jak to? W komedii dla nastolatków? Z drugiej strony zachowują się tak abstrakcyjnie, że już nie mam pojęcia, czy to zamierzona parodia gatunku, czy jakieś wypaczone pojęcie Koreańczyków o tym, co jest „urocze” i „zabawne”. Naprawdę ciężko to stwierdzić… W każdym razie nie polecam tego filmu.
Zwiastun: [Daum]