Słynny mentor, zaczęcie od podstaw i waga tarzania się po ziemi – o „Actors School”

Park Shin Yang robi w tym roku wielki telewizyjny powrót po pięciu latach od czasów dramy „Sign”… Na początek zapowiedziano jego udział w nowym variety show tvNu, a później dramę, choć zaskakująco nie była to transakcja wiążąca z tą telewizją, gdyż wybrał „Neighborhood Lawyer Jo Deul Ho” od KBSu. W każdym razie dzisiaj będzie o tym pierwszym czyli variety show „Actors School”, w którym Park Shin Yang odgrywa rolę mentora kiepskich aktorów, którzy marzą o poprawie swojego rzemiosła. Czy to ma sens?


Zacznijmy od tego, kto mógłby zostać szanowanym mentorem aktorstwa, który zarówno sam prezentowałby odpowiedni poziom gry, jak i potrafił jej nauczyć swoich podopiecznych? Pierwsze nazwiska, jakie przychodzą mi na myśl, to giganci koreańskiego kina, którzy z pewnością nie mieliby czasu na jakieś programy telewizyjne – Choi Min Shik, Song Kang Ho lub Sol Kyung Goo… Ludzie naturalnie utalentowani lub ci posiadający wykształcenie i dobre przygotowanie do zawodu. Park Shin Yang pasuje do takich wymagań, gdyż rzekomo latami studiował aktorstwo, ale już pierwszy zwiastun program przedstawił mi to, czego najbardziej się obawiałam – jego wrzeszczące ‚ja’, mające skłonność do overreacting, które w oczach laików może generalnie wyglądać na „imponujące” aktorstwo, ale wcale nie jest.

Park Shin Yang długo widniał na mojej czarnej liście aktorów, których nie mogę zdzierżyć. Wiem, że otrzymał dwa Daesangi w życiu (oba dzielone!), ale widziałam go tylko jako choleryka z filmów gangsterskich i ikonę tragicznych romansów pokroju „A Letter”. Po prostu nie podobał mi się, więc czego mógł nauczyć innych? Tego wrzeszczenia ze zwiastuna?!

Głównym chwytem marketingowym „Actors School” jest nauka aktorstwa tych, którzy wykazali się w tym tragicznymi zdolnościami, ale takich przypadków, którzy w pierwszej kolejności mieli przyciągać widzów, było tylko dwa – legendarnie już robotyczny Jang Soo Won z Sechs Kies i Taehyun z Winner, który stał się memem przez rolę w „Late Night Restaurant”. Pozostałymi uczestnikami są Park Doo Shik, który jest zaszufladkowany jako gangster albo szkolny chuligan, Shim Hee Seob, który miał kilka małych rólek, ale kompletnie nie ma pewności siebie, komik Lee Jin Ho, komik/scenarzysta/aktor Yoo Byung Jae z YG Entertainment i widywany wszędzie aktor drugoplanowy Lee Won Jong. Widząc jego nazwisko, byłam w ciężkim szoku, ponieważ myślałam, że może Koreańczycy uznają go za fatalnego aktora, którym tak naprawdę nie jest. Okazało się jednak, że jego powodem udziału w „Actors School” też jest zaszufladkowanie i wpadnięcie w określoną manierę – z tym niestety muszę się zgodzić…

Tak więc co się robi w tym programie? Zaczyna od totalnych podstaw, o których można było usłyszeć w formie anegdot ze szkoły teatralnej – przedstawienia siebie, biegania, skakania, udawania piłki, worka na śmieci, zwierząt, czegokolwiek. Pewnie nie tego się spodziewali koreańscy widzowie, gdyż oglądalność „Actors School” spadła na łeb na szyję po pierwszym odcinku… Przyznam, że ja też nie, ale teraz nachodzą mnie różne refleksje na temat, nie mówiąc już o tym, że zaczynam czuć pewien respekt do Park Shin Yanga, który zadaje właściwie pytania.

Po pierwsze pomyślałam, że może nie jest to specjalnie interesujące dla widzów, takie udawanie piłki i poważna ewaluacja tego, ale poddaje to uczestników doświadczeniom, jakich najwyraźniej na próżno szukać w practice roomach agencji i wytwórni. Zauważyłam w paru takich filmikach o idolach oraz klipach z przesłuchań, że nauka „aktorstwa” w Korei bardzo często ogranicza się do odtwarzania scenek, a nie budowania własnych. Tu macie dla przykładu Kim Min Jae, który aktorem jest w najlepszym wypadku przeciętnym (od 1:18):

Natomiast w „Actors School” dopiero dwa razy robili coś scenicznego czyli odgrywanie scenek bez słów po lekcji baletu i odstawianie krótkich musicali. Myślałam w ogóle, że program będzie miał tylko tyle odcinków, ale wciąż nie wiadomo, na którym się skończy, tak więc jeszcze wiele przed nami. Jestem bardzo ciekawa czy uda się zrobić z Park Doo Shika aktora romantycznego, z czym ma największy problem.

„Actors School” nie jest magiczną recepturą, przy której wystarczy dorzucić kilku wyśmiewanych idoli-aktorów, żeby nagle cudownie się zmienili. Myślę, że tego właśnie oczekiwali widzowie programu i dlatego trudno też określić, dla kogo właściwie jest to variety show. Dla aspirujących aktorów w celu podpatrzenia wskazówek? Dla przekonania się, że jeśli chce się zostać aktorem, to nie wystarczy tylko odczytywać linijek z odpowiednią miną i w odpowiednim tonie, ale również robić coś z ciałem? Prawdę mówiąc, „Actors School” rozrywką jest taką sobie (jak w każdym koreańskim programie udramatycznia się problemy uczestników), ale po kilku odcinkach rozwój uczestników jest intrygujący.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.