Znane też jako: Sorry, I Love You, Thank You, Snow Falling in Summer, Mianhae Saranghae Gomawo, 미안해 사랑해 고마워
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: melodramat
Reżyseria: Jeon Yoon Soo
Premiera: 2015
Obsada: Kim Sung Kyun, Sung Yuri, Ji Jin Hee, Kim Young Chul, Lee Kye In, Jung Woong In, Kang Shin Hyo, Seo Kang Jun, Lim Hyun Sung
.
Zdaje się, że filmy omnibusowe to szybki, łatwy pieniądz dla grających w nim aktorów, którzy mają małe partie, a do tego łatwo dorzucić do pakietu inne nazwiska z tej samej wytwórni… „Summer Snow” to właśnie taki film, którego połowa obsady pochodzi z agencji Fantagio. Niewymagająca produkcja dla zapchania filmografii Seo Kang Juna i dania coś do roboty Sung Yuri, która przez trzy lata nie grała w dramach… Poszukiwania dobrego omnibusowego filmu się nie kończą, bo ten niestety nie należy do takich.
Co by nie mówić, główna myśl stojąca za „Summer Snow” nie jest zła… Film składa się z trzech historii, w których kluczowe są trzy słowa z oryginalnego tytułu filmu – „przepraszam”, „kocham cię” i „dziękuję”. Mamy zatem wątek lojalnego menadżera Heo Tae Woonga (Kim Sung Kyun), który od lat zakochany jest w swojej aktorce Han Seo Jung (Sung Yuri), która przechodzi właśnie trudny okres – jej kariera może się skończyć, gra w kiepskim makjangu i wdaje się z romans z partnerem z planu (Kang Shin Hyo). Ji Jin Hee gra wdowca i policjanta Kang Myung Hwana, który po stracie córki kłamie nieuleczalnie chorej dziewczynce, że jest jej ojcem, aby wykurzyć z ukrycia przestępcę, który jest jej prawdziwym rodzicem. W trakcie zaczyna ją traktować jak swoje dziecko. Trzeci wątek należy do byłych bokserów Kang Chila (Kim Young Chul) i Jong Goo (Lee Kye In), którzy spotykają się na starość jako pacjenci na tej samej sali i wciąż nie potrafią się pogodzić.
Powrót Ji Jin Hee po paru latach do filmów lub pierwsza taka główna romantyczna rola Kim Sung Kyuna to niezłe chwyty reklamowe, lecz niestety „Summer Snow” okazało się być dla mnie ckliwym filmem próbującym coś ugrać na emocjach, kiedy wszystkie z trzech wątków kończą się niezwykle melodramatycznie, nie mówiąc już o tytułowym śniegu, który rzeczywiście pada, zakrawając na cud. To jeden z tych filmów, które pewnie zrobiłyby jakieś wrażenie i pozostały w pamięci, gdyby zdołały wzruszyć, ale ja tylko przewracałam oczami na widok głupoty oraz scen komediowych. „Summer Snow” nie jest subtelne… Być może to największa wada przy tak wzniosłym celu tego filmu, jakim jest uświadomienie magicznych słów, które tak łatwo powiedzieć, a i tak rzadko jest to robione.
Jak na film omnibusowy, nie poczyniono w przypadku „Summer Snow” większego wysiłku, aby połączyć ze sobą trzy eksponowane wątki. Niespodziewane relacje między bohaterami są miłym zaskoczeniem w filmach tego rodzaju, ale w tym to tak właściwie wszyscy w pewnym momencie lądują w tym samym szpitalu, jak na melodramat przystało, i tyle. Tak więc można powiedzieć, że wychodzą z tego trzy filmy w cenie jednego, ale żaden nie jest interesujący sam w sobie. Miernota pomnożona razy trzy wcale nie jest lepszą sumą.