Szybkie hity i równie szybkie zapomnienie o nich

Całkiem niedawno zostałam zapytana w komentarzu, dlaczego zdaję się nie darzyć sympatią Kim Soo Hyuna i Lee Min Ho… W największym skrócie – bo są przereklamowani oraz zbyt rozpieszczani nagrodami. Przypomniałam sobie, że Kim Soo Hyun dostał w zeszłym roku trzy Daesangi za „The Producers”… Czy ktoś jeszcze pamięta tę dramę?!

Z tego punktu wyjściowego zaczęłam myśleć o tym, ile potrzeba czasu, aby zapomnieć o hitowej dramie danego roku, bo w końcu prędzej czy później do tego dochodzi – nie wszystkie są stricte klasykami. Przecież kiedy ktoś się mnie pyta, jaką dramę mogę polecić, z reguły pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to „Coffee Prince” lub „My Name is Kim Sam Soon”, a dopiero później przypominam sobie o rom-comach SBSu, które były kiedyś popularne.

coffee-prince

Z „The Producers” w ogóle jest śmieszna sprawa, gdyż wydaje mi się, że drama uleciała większości z pamięci już pod koniec zeszłego roku. Podobnie mają się wszystkie dramy weekendowe. Co z tego, że dany tytuł może być nazywany „nation’s drama” i chwalić się 30%, 40% lub nawet 50% oglądalnością, kiedy zaraz ustępuje kolejnej 50-odcinkowej kobyle?

Doszłam zatem do wniosku, że można podzielić hity na dwie grupy – dramy, które rzeczywiście czymś zasłużyły na to miano, przyciągając niespodziewanie widzów i pozostając w ich pamięci, jak np. „Answer 1997”, „Marriage, Not Dating” lub ogólnie większość wczesnych hitów tvNu, oraz dramy, które przewidywalnie zostały hitami, bo musiały np. ze względu na słynną obsadę. Później te drugie szybciej wyparowują z pamięci, bo powiedzmy sobie szczerze, ile rzeczywistej substancji jest w „Doctors”? Już zdążyłam zapomnieć o tej dramie! Tak samo mam z „Descendants of the Sun”. Wyjątkiem są dramy pokroju „Boys Over Flowers” i „The Heirs”, które są tak złe, że zachodzą za skórę i pozostają mglistym, choć nieprzyjemnym wspomnieniem.

boys-over-flowers-6

Na szczęście dołek oglądalności w ostatnich latach oraz zmiany nawykowe widzów (oglądanie dram, kiedy się chce na smartfonie, a nie czekanie na premierę przed telewizorem…) często powodują, że obecnie sama obsada nie starcza do zostania hitem. Patrzcie, co się stało z „Uncontrollably Fond”… KBS liczył na powtórkę wielkich zarobków po „Descendants of the Sun”, a zakładam, że tylko popularność w Chinach zwróciła koszty, bo co innego?

Może oglądam za dużo dram, bo już dawno doszłam do momentu, kiedy wszystko mi jedno i tylko liczę na rzadkie niespodzianki. Kiedy pomyślę sobie o tych wszystkich hitach z zeszłych lat, stają się dla mnie tylko zabawnym wspomnieniem, ponieważ z biegiem czasu okazuje się, że były niewiele warte i po prostu ogólny szał działał magię. Wyobraźcie sobie powrót, aby zweryfikować „The Moon That Embraces The Sun” (2012) – brrrr…

%ed%95%b4%eb%a5%bc_%ed%92%88%ec%9d%80_%eb%8b%ac-e15-120222-hdtv-xvid-hanrel-avi_000569969

5 Comments

  1. Ja nie rozumiałam zachwytów nad „The Producers”, strasznie mnie ta drama męczyła, może gdybym oglądała gdy wychodziła … Fenomen samego Kim Soo Hyuna do mnie nie dociera i jest niezrozumiały, dramy w których przynajmniej gra Lee Min Ho stanowią dla mnie jakąś rozrywkę (spuśćmy zasłonę milczenia na The Heirs).

    Polubienie

  2. Dużo prawdy w tym co tu napisałaś, ale jeśli chodzi o „Doctors” to według mnie jest coś „innego” w tej dramie co mnie przynajmniej bardzo przyciągnęło. Chodzi o złamanie jakiegoś koreańskiego przeświadczenia że starszy mężczyzna i dużo młodsza kobieta (tu uczennica) to coś zakazanego a w „Doctors” relacja głównych bohaterów od początku sygnalizowała romans mimo, że Yoo Hye Jung (grana przez Park Shin Hye) miała dopiero 14 lat poznając nauczyciela Hong Ji Honga. I tak szczerze to byłam dość mocno zaskoczona, że Koreańczycy pozwolili sobie na tak śmiały wątek. I też był to główny punkt mojej ciekawości co do tej dramy a przy okazji polubiłam Kim Rae Wona bo przyznam, że nie znałam wcześniej tego gościa :))

    Polubienie

    1. Przyznam szczerze, że też polubiłam bardziej Kim Rae Wona, mimo że już w zeszłym roku zaczął się zmieniać w moich oczach po filmie „Gangnam 1970” i dramie „Punch”. Wcześniej był dla mnie takim Lee Min Ho starszego pokolenia – przereklamowanym, nieatrakcyjnym w moich oczach bożyszczem… a widziałam z nim jeszcze 3 inne dramy, żeby nie było („Attic Cat”, „Love Story in Harvard”, „Which Star Are You From”).

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.