Znane też jako: Sweet Stranger and Me, The Man in My House, Man Living at My House, Urijibe Saneun Namja, 우리집에 사는 남자
Na podstawie: manhwy „The Man Living in Our House” autorstwa Yoo Hyun Sook
Gatunek: komedia romantyczna
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2016
Obsada: Su Ae, Kim Young Kwang, Lee Soo Hyuk, Jo Bo Ah, Kim Ji Hun, Kim Mi Sook, Ji Yoon Ho, Shin Se Hwi, Woo Do Hwan, Park Sang Myun, Kim Ha Kyun, Jung Kyung Soon, Wang Bit Na
.
Łatwe wybory?
Su Ae nie grała w komedii romantycznej od dziewięciu lat (ostatnio w „9 End 2 Outs” w 2007)… Poprzednie komediowe wcielenie przypadło mi do gustu, dlatego niezmiernie się ucieszyłam, że po tylu latach grywania w poważnych melodramatach wreszcie zobaczę jakąś inną stronę tej aktorki, nawet jeśli ta produkcja KBSu wydawała mi się bardziej takim zapychaczem ramówki niż czymś, w czym pokłada się nadzieje.
Tutaj pojawia się dylemat. W ostatnich czasach odnoszę wrażenie, że adaptacje webtoons to taki najłatwiejszy sposób na dramę… Większość z nich pożycza tylko ramy oryginału, mając niewiele z nim wspólnego i dorabiając inne zakończenia. To takie idealne rozwiązanie, kiedy nie ma się pomysłu na dramę – wtedy przeszukuje się internet w poszukiwaniu „inspiracji”, a potem jakoś dociąga do końca, dlatego tak wiele, ile powstaje adaptacji, większość z nich staje się rozczarowaniami. „The Man Living in Our House” już od samego początku zdawało się nie posiadać wiele fabuły, ale przy odrobinie nadziei trzymał mnie jeszcze fakt, iż scenarzystka napisała wcześniej inną adaptację (zresztą kolejnego komiksu tej samej autorki), „Flower Boy Next Door”, a reżyser nakręcił dobrze wyglądający sageuk „The Joseon Gunman”. Liczyłam na coś lekko ekscentrycznego, „kolorowego”… Zobaczyłam nędzny, ale w sumie standardowy rom-com, do jakich KBS nas już przyzwyczaił. Co za niespodzianka ze strony tej stacji?
Zostaje mi tylko pytanie, czy Su Ae wybrała ten projekt jako łatwy pieniądz, czy taka zmiana wizerunku wcale nie była dla niej łatwym wyborem? Oczywiście, że byłam początkowo pod wrażeniem, że taka „poważna aktorka” odgrywa rolę, która nieco niszczy jej bardzo elegancki wizerunek! Jednak czar szybko prysł, a ja w niektórych momentach nawet nie wiedziałam, czy to ona gra poniżej oczekiwań, czy całą winą można obarczyć słabo napisany scenariusz. Jednego jestem pewna – fabuła to najsłabsza strona „The Man Living in Our House”, ponieważ cała drama opiera się na jednym koncepcie… Chodzi mianowicie o nietypową sytuację rodzinną.
„I’m Your Father”!
Su Ae wciela się w stewardessę Hong Na Ri, która zrywa z wieloletnim chłopakiem Jo Dong Jinem (Kim Ji Hun) po tym, jak odkrywa, że zdradził ją z jej młodszą koleżanką z pracy Do Yeo Joo (Jo Bo Ah) i wraca do rodzinnej wioski, aby odwiedzić grób mamy. Tam zastaje w domu tajemniczego Go Nan Gila (Kim Young Kwang), który zajmuje się jej rodzinnym barem z pierożkami. Co więcej, okazuje się, że ten trzy lata młodszy od niej mężczyzna jest prawnie jej ojczymem, bo ożenił się z jej matką w tajemnicy przed nią! Główna bohaterka przeczuwa oczywiście szwindel, ale ten próbuje ją przekonać, że nie ma złych zamiarów i przede wszystkim nie chce sprzedawać ziemi inwestorom.
Fabuła dosłownie kończy się na pomyśle komedii romantycznej ojczyma z przyszywaną córką. Nie jest to taki odrzucający pomysł, jak może się wydawać, skoro po śmierci matki Na Ri nie powinno ich nic łączyć, a oboje są młodymi, atrakcyjnymi ludźmi. Drama zapunktowała jeszcze u mnie jednym wątkiem odkrywającym wspólną tajemnicę z przeszłości bohaterów, ale poza tym jednym dość wzruszającym momentem reszta jest tylko tanim, dziejącym się gdzieś na wsi rom-comem z wymuszonymi konfliktami bazującymi na gangsterskiej przeszłości Nan Gila.
Wizualnie Su Ae i osiem lat młodszy Kim Young Kwang zaskakująco dobrze wyglądali w moich oczach jako para, ale ogólnie wypadli po prostu blado, będąc pozbawionymi jakiegokolwiek progresu dla swoich bohaterów. Jeszcze gorzej jest z second leadami, którzy dzierżyli tylko jedną funkcję, a później trzeba było znaleźć im jakieś zastosowanie w dramie, więc próbowano w jednym z wątków-zapychaczy połączyć ich teoretycznie w parę. To takie leniwe, oklepane rozwiązanie…
„The Man Living in Our House” nie posiada treści na szesnaście odcinków, dlatego oglądanie tej dramy to walka z wielką nudą dla okazyjnie paru zabawnych momentów. Jej dokończenie było dla mnie z lekka męką, ponieważ kiedy główni bohaterowie nie doznali rozwoju charakterów, po prostu zeszli w pewnym momencie na dalszy plan na rzecz elementów „ku publice”, jak wyżej wspomniany wątek prawnika Kwon Deok Bonga (Lee Soo Hyuk) i Yeo Joo, która NIESŁYCHANIE przypomina jego byłą dziewczynę lub też wspomnianym wymuszonym dramatom, jak wyciąganie nagle znikąd kwestii ojca Na Ri. Po prostu nie warto się brać za tę dramę, niczego sobą nie prezentuje ani nie przekazuje żadnych wartości…
Ocena:
Fabuła – 3/10
Kwestie techniczne – 5/10
Aktorstwo – 6/10
Wartość rozrywki – 4/10
Średnia – 4,5/10