Znane też jako: The Star of the Universe, The Stars in Space, Ujuui Byeori, 우주의 별이
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: romans, fantasy
Ilość odcinków: 6 x 30 min.
Premiera: 2017
Obsada: Ji Woo, Suho (EXO), Shin Hyun Soo, Haeryung (BESTie), Yoon Jin Sol, Lee Shi Eon, Go Kyu Pil, Joo Jin Mo
.
„Eksperymentalny” projekt, a wielkie oczekiwania
„Three Colors of Fantasy” jest specjalną kolaboracją między MBC a Naverem. Trzy krótkie dramy po trzy odcinki (choć tak naprawdę po 6 półgodzinnych emitowanych przez kolejne trzy tygodnie) miały zbierać młodych aktorów i idoli do różnych romantycznych scenariuszy z wątkiem fantasy i być najpierw emitowane jako webdramy zanim znalazły by się w ramówce MBC. Nie można uciec wrażeniu, że ta stacja telewizyjna wzięła się za taki niecodzienny projekt (już prędzej spodziewałabym się czegoś takiego ze strony KBSu…) z powodu nieoczekiwanego sukcesu wyemitowanej w 2015 webdramy „Splash Splash Love”… Zresztą inauguracyjna drama tego projektu, „The Universe’s Star” jest napisana i wyreżyserowana przez tą samą PD Kim Ji Hyun, która stworzyła wcześniej wspomniane „Splash Splash Love”.
Z tego właśnie powodu można było oczekiwać wiele po tym tytule, skoro wcześniej spod jej ręki wyszedł jedna z najbardziej wciągających komedii romantycznych i to z udziałem trudnych do wyobrażenia sobie wcześniej razem Kim Seul Ki i Doojoona z Beast. Jak więc poszło z Suho z EXO i byłą aktorką dziecięcą Ji Woo? Już nie tak fantastycznie, mimo że jakaś chemia była…
Pozagrobowa miłość fanki
Jeden z głównych motywów dramy bardzo nie przypadł mi do gustu już od pierwszego odcinka… Nastoletnia Byul (Ji Woo) umiera w wyniku uderzenia ciężarówką już w ciągu pierwszych 5 minut, zupełnie jakby to było „Autumn in My Heart” lub „Winter Sonata”. To oczywiście dopiero początek, bo główna bohaterka zostaje kostuchą. Nie jest oczywiście w tym dobra, bo brakuje w niej motywacji do korporacyjnej pracy i woli spędzać czas na adorowaniu swojego idola Woo Joo (Suho), którego była fanką jeszcze za życia. Cały ten motyw idealnego sasaenga (no bo przecież jest niewidzialna dla zwykłych ludzi!) niestety przekreślił dla mnie „The Universe’s Star”, które w inny wypadku mogłoby być uroczym romansem fantasy. Takich z udziałem wielkich gwiazd i zwykłych ludzi jest trochę, ale w tym przypadku to wszystko wydawało się po prostu nie na miejscu, szczególnie zważając na fandom EXO i karmienie marzeń ich fanek o romansie z ulubionym oppą, którego wystarczy po prostu prześladować w pracy i w domu.
Żeby jednak główna bohaterka stała się widzialna dla głównego bohatera, musi się pojawić jakiś kolejny zwrot w fabule, co nie? Tak więc korporacja kostuch dowiaduje się, że czas Woo Joo się zbliża i każdy chciałby go osobiście przeprowadzić na tamten świat, bo jest bardzo intratnym klientem. Byul również bardzo by tego pragnęła, choć zamiast wykonywać swoją pracę, po prostu ratuje go od przepowiedzianej śmierci. Dostaje też niepowtarzalną szansę stania się znowu żyjącym człowiekiem. Jej ponowny czas na ziemi ograniczony jest przez siedem gwiazdek wytatuowanych na jej przedramieniu, które reprezentują siedem życzeń, których nie zdążyła spełnić za życia, jak na przykład pierwszy pocałunek – jeśli wykona je wszystkie, już żadne żale nie będą mogły trzymać jej przy życiu i wróci do zaświatów. Niestety jej w głowie tylko Woo Joo i próbuje go uchronić przed każdym potencjalnym niebezpieczeństwem, co z jego strony wygląda jak prześladowanie psychofanki, która zarzeka się, że zna go najlepiej na świecie, ale uwaga!, ten postanawia wykorzystać Byul, bo brakuje mu inspiracji do piosenek, więc zaczynają się umawiać… Co za niedorzeczność!
Naprawdę, mogło się bez tego obyć, szczególnie że „The Universe’s Star” było przedmiotem kontrowersji właśnie z powodu dialogów, które obrażały fanów ogólnie, nazywając ich łatwymi i wygłodniałymi atencji swoich idoli. Jestem naprawdę rozdarta, bo ogólnie drama naprawdę może się podobać – jest pięknie nakręcona i w tak krótkim czasie buduje wystarczający świat fantasy ze wszystkimi jego zasadami, który istnieje równolegle do tego rzeczywistego, ale cały ten romans piosenkarza i jego największej fanki był dla mnie bardzo niekomfortowy. Jak w ogóle można zaproponować randkę osobie, która kilkakrotnie włamała się do twojego mieszkania i nie potrafiła się logicznie wytłumaczyć?
„The Universe’s Star” kreuje tak wielką miłość dyktowaną przeznaczeniem, że aż parsknęłam śmiechem, kiedy zobaczyłam bohaterów w ślubnych kostiumach po tym wszystkim. Okoliczności śmierci głównej bohaterki były bardziej interesującym wątkiem, a pomimo długości zaledwie 3 godzin drama dłużyła mi się miejscami, szczególnie w środkowej części, kiedy było najwięcej stalkingu. Na froncie aktorskim nie ma czym się pochwalić, broni się jedynie swoją stroną techniczną, która mogła zapowiadać coś o wiele lepszego… Niemniej „The Universe’s Star” było łatwe do połknięcia, a ja wciąż jestem podekscytowana myślą, co by było, gdyby PD Kim Ji Hyun dostała szansę nakręcenia dłuższej dramy.
Ocena:
Fabuła – 5/10
Kwestie techniczne – 7/10
Aktorstwo – 5/10
Wartość rozrywki – 6/10
Średnia – 5,75/10