Znane też jako: Piribuneun Sanai, 피리부는 사나이
Na podstawie: legendy o Fleciście z Hameln
Gatunek: sensacyjny
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2016
Obsada: Shin Ha Kyun, Jo Yoon Hee, Yoo Jun Sang, Lee Shin Sung, Yoo Seung Mok, Jo Jae Yoon, Oh Ui Shik, Jang Sang Bum, Lee Jung Eun, Kim Jong Soo, Jung Hae Na
.
Czarny koń roku
Duet reżysera Kim Hong Suna i scenarzysty Ryu Yong Jae zamiast drugiego sezonu „Liar Game” dał nam zupełnie nową dramę, „Pied Piper”, która była kompletną zmianą klimatu po „Cheese in the Trap”, po którym przejmowało slot w ramówce tvNu. Zawsze bardzo się cieszę, kiedy ta stacja telewizyjna poszerza swój repertuar i odchodzi od typowych dla nich komedii romantycznych…
Można mówić, że dramy kryminalne i sensacyjne to specjalizacja siostrzanego OCN, ale tvN w ostatnich latach też próbuje na różne sposoby genre dramas i „Pied Piper”, choć potwornie niedoceniane i notujące jedną z najniższych oglądalności tej stacji w zeszłym roku, może być nawet uznawane za czarnego konia. Pod warstwami wybuchów, akcji anty-terrorystycznych i hollywoodzkiego motywu negocjacji można zauważyć elementy o wiele większego obrazu, uderzającego w niewygodne kwestie społeczne, co jest ostatnio bardzo modne, chociaż nie mam pojęcia, czy to geniusz scenarzysty, który chciał coś przekazać i sprytnie to zawoalował, czy konglomerat CJ E&M jest dużo odważniejszy niż się wydaje?
Łańcuszek zemsty
Głównym bohaterem dramy jest Joo Sung Chan (Shin Ha Kyun), specjalista od fuzji i przejęć, który stał się słynnym negocjatorem. „Pied Piper” zaczyna się jednak nie od jednego, ale dwóch prologów, które kształtują dalszy rozwój fabuły. Pierwsze sceny, niezwykle imponujące technicznie, pokazują nam płonący, walący się budynek, w którym cywile ścierają się z pacyfikującą ich policją, a gdzieś tam poniewiera się książka dla dzieci z legendą o Fleciście (Szczurołapie) z Hameln, od którego drama zapożycza swój tytuł oraz parabolicznie wiąże z nim swojego głównego antagonistę o pseudonimie, jakżeby inaczej, Pied Piper. Drugi prolog z kolei kreuje nam obraz Joo Sung Chana, którego można w sumie wziąć za anty-bohatera, ponieważ nie przedstawia „romantycznego” obrazu negocjatorów, którzy próbują ocalić najlepiej wszystkich z kryzysowej sytuacji – on po prostu reprezentuje wynajmującą go stronę i próbuje jak najwięcej zyskać w ich imieniu…
W bardzo malowniczym pierwszym odcinku w Tajlandii Joo Sung Chan negocjuje z terrorystami, którzy porwali koreańskich biznesmenów, co wizualnie przypomniało mi o koreańskiej wersji filmu „A Better Tomorrow”. Poświęca jednego z nich w zaproponowanym przez siebie układzie, ale jakiś czas później karma bardzo się na nim odbija, kiedy brat zmarłego terroryzuje restaurację, w której pracuje narzeczona Sung Chana (cameo Kim Min Seo). Negocjacje policji i głównego bohatera nie działają, a sytuacja jest na tyle beznadziejna, że jest on zmuszony do publicznego przyznania się, co się właściwie stało w Tajlandii, co nagrywa na kamerę reporter Yoon Hee Sung (Yoo Jun Sang). Dochodzi jednak do eksplozji, w której ginie i narzeczona, i szef policyjnego teamu negocjacyjnego Oh Jung Hak (cameo Sung Dong Ila). Materiał filmowy nigdy nie wypływa, będąc ocenzurowanym, a Joo Sung Chan staje się vigilante z wyrzutami sumienia, który od tej pory całkowicie na własną rękę podsłuchuje kanał policyjny i pojawia się wszędzie tam, gdzie zdarzają się sytuacje, w których trzeba wezwać negocjatorów, a to wszystko nie dlatego, że czuje jakiś obowiązek pomagania… Wręcz przeciwnie, łapie każdy trop, aby odnaleźć tajemniczego mistrza zbrodni o pseudonimie Pied Piper, który wydawał mu rozkazy wtedy w restauracji, a on nie potrafił go przechytrzyć. Wkrótce zaczyna stale współpracować z policją zamiast zabierać im pracę.
Prawdziwy obraz negocjacji i zarazem hollywoodzka gierka z terrorystą
Czarny charakter tej dramy, którego prawdziwa tożsamość to największy przygotowany zwrot w fabule, manipuluje chęcią zemsty innych ludzi i wykorzystuje ich do przeprowadzania akcji terrorystycznych mających na celu ugodzenie w konglomerat odpowiedzialny za wymuszanie przebudowy sprzed lat oraz media, które zatajają niewygodne informacje. W „Pied Piper” można zobaczyć niemalże hollywoodzkie motywy, takie jak podkładanie bomb, szantaż podczas telewizyjnej relacji na żywo czy porwanie samolotu, ale jednocześnie drama próbuje pokazać, że policyjni negocjatorzy to nie są filmowi bohaterowie, którzy mają do czynienia z takimi sytuacjami na co dzień, ale przede wszystkim słuchacze, którzy najczęściej są wzywani do takich „prozaicznych” spraw jak próby skoczenia z budynku lub mostu i po prostu mówią, a nie wykonują akcje rodem z filmu sensacyjnego.
Z tego właśnie powodu napięcie może jest nierówno dozowane w „Pied Piper” – raz mamy imponującą akcję przez dłuższy czas, a raz można się nawet nudzić przez większość odcinka, kiedy jest on łącznikiem między kolejnymi etapami fabuły. Zauważam przy tym próbę takiego uderzenia w koreańskie sentymenty… i to na dwa sposoby! Po pierwsze mamy oczywisty obraz skorumpowanego świata, w którym to najbogatsi mają władzę, a w takim kontekście można by nawet uznać Pied Pipera za samozwańczego bohatera, który próbuje osiągnąć sprawiedliwość swoimi desperackimi środkami. Scenarzysta odwołuje się w tym motywie do rzeczywistej postaci Ji Kang Huna, który w 1988 roku został aresztowany za udział w proteście – wcielił się już w niego Lee Sung Jae w filmie „Holiday” z 2006 roku… Po drugie wydaje mi się, że dobór muzyki oraz filozofia głównej bohaterki Yeo Myung Ha (Jo Yoon Hee), negocjatorki z powołaniem, która często jest zbyt empatyczna wobec przestępców, miały oddziaływać na widzów niczym te dobre workplace dramy w ostatnich czasach – poruszać i skłaniać do rozmyślań nad samym sobą… Dlaczego więc drama w ogóle nie była popularna?
Moja teoria jest taka – „Pied Piper” nie jest łatwą rozrywką, a pomimo duetu świetnych aktorów w rolach głównych (Shin Ha Kyuna i Yoo Jun Sanga) różnica między tą dramą, a na przykład kryminalnym „Signal”, które było fenomenalnym sukcesem tego gatunku, tkwi właśnie w kreacji trojga głównych bohaterów, którzy samymi sobą nie wzbudzają tak wielkich emocji, co obsada „Signal”. Z początku trudno polubić Joo Sung Chana i wydaje mi się, że policyjne negocjacje i akcje anty-terrorystyczne to zbyt egzotyczny motyw jak dla Koreańczyków.
Powiedziałabym nawet, że „Pied Piper” wydało mi się bardziej japońską dramą w tym sensie, że produkcje tamtego kraju często wykorzystują wąskie specjalizacje i nietypowe profesje, aby powiedzieć jakąś historię z morałem, a z kolei w koreańskich dramach liczą się przede wszystkim bohaterowie, wizerunki i emocje. „Pied Piper” nie przystaje do „koreańskich gustów” i całe szczęście, patrząc co wyszło na przykład z „The K2” po dodaniu typowego dla tego kraju melodramatu… Na szczęście pomimo braku komercyjnego sukcesu drama trzyma równy poziom, mimo że trochę się pospieszono z kulminacyjnymi wydarzeniami i ostatnie dwa odcinki nie są już tak emocjonujące, co trzynasty i czternasty. Jest to jednak bardzo interesujący przedstawiciel serialu policyjnego!
Ocena:
Fabuła – 8/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 7/10
Średnia – 7,75/10