Znane też jako: Asura: Miasto Szaleństwa, Asura, 아수라
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: thriller, kryminalny, gangsterski
Reżyseria: Kim Sung Soo
Premiera: 2016
Obsada: Jung Woo Sung, Hwang Jung Min, Joo Ji Hun, Kwak Do Won, Jung Man Shik, Yoon Ji Hye, Kim Won Hae, Oh Yeon Ah, Kim Jong Soo
.
Przy okazji „The King” wyraziłam pewien taki żal, że nie odważono się pójść na całość w kwestii postawienia w centrum filmu anty-bohatera. Cóż, dostałam za to „Asura: The City of Madness”… Tyle że tutaj nie można nawet powiedzieć, żeby Jung Woo Sung w głównej roli grał anty-bohatera, ponieważ macie przed sobą film wypełniony prawdziwymi czarnymi charakterami. Miasto jest piekłem, a oni walczą ze sobą zażarcie niczym tytułowi pół-bogowie asura.
Reżyser Kim Sung Soo w swojej czwartej kolaboracji z Jung Woo Sungiem (po „Beat” z 1997, „City of the Rising Sun” z 1999 i „Musa: The Warrior” z 2001) sięga po gangsterskie motywy z początków swojej kariery, ale w zupełnie inny, nowoczesny sposób, skupiający się przede wszystkim na „modnej” korupcji i pozbywający się wszelkich sentymentów. To nie jest absolutnie film o równie popularnym obecnie bromance, gdyż przedstawia świat, w którym jeden pożera drugiego i tak bez końca.
Jung Woo Sung wciela się w detektywa Han Do Kyunga, który wykonuje również brudną robotę dla skorumpowanego burmistrza Park Sung Bae (Hwang Jung Min), co pozwala mu opłacać leczenie śmiertelnie chorej żony (Oh Yeon Ah). Tydzień przed tym jak ma zrezygnować z pracy policji i stać się „pełnoetatowym” pomagierem Park Sung Bae, który trzęsie miastem niczym prawdziwy gangster i planuje zarobić krocie na przebudowie terenu po bazach wojskowych, zabija przypadkowo w szarpaninie innego policjanta. Zrzuca winę na narkomana, ale na głowę spada mu wydział wewnętrzny, co uniemożliwia mu szybkie odejście. Prokurator Kim Cha In (Kwak Do Won) postanawia wykorzystać Do Kyunga przeciwko burmistrzowi, a główny bohater musi się zdecydować, komu będzie gorzej podpaść. Na razie popycha młodszego kolegę Moon Sun Mo (Joo Ji Hun) na swoje miejsce u boku Park Sung Bae, ale nie spodziewa się, że ten tak urośnie w siłę.
Generalnie wygląda to tak – Do Kyung jest szantażowany przez Kim Cha Ina, a później nawet torturowany, aby aresztował burmistrza, z kolei ten bez ogródek grozi głównemu bohaterowi śmiercią, jak zresztą każdemu, kto tylko próbuje przeciwstawić się mu w mieście… Mamy sytuację bez wyjścia, a „Asura: The City of Madness” staje się filmem na tyle ekstremalnym, że specjalnie na jego potrzeby umiejscowiono fabułę w fikcyjnym mieście Annam.
Walki gangów powiązane z deweloperskimi oszustwami były tematem już paru gangsterskich sag made in Korea, ale chyba żadna nie była tak brutalna jak „Asura: The City of Madness”… Film jest niezwykle polaryzujący, a ja sama już nie wiem, co mam o nim myśleć. Uważam, że potrzeba było takiej jednej drastycznej wizji, w której korupcja i przemoc to niekończące się piekło (bez żadnych wymuszonych szczęśliwych zakończeń mających dawać widzom nadzieję na lepsze), jednakże „Asura: The City of Madness” w pewnej chwili robi się nużące. Han Do Kyung bije lub jest bity. Poziom testosteronu jest śmiesznie wysoki, a do tego dialogi nie mają za wiele sensu, ponieważ składają się w większości z gróźb i przekleństw. To wszystko w dodatku jak najbardziej na poważnie, dlatego nie ma szans, aby film stał się choć trochę introspektywny – od początku do końca pokaz koreańskiego machismo zastępuje tutaj scenariusz, dialogi i rozwój postaci. Jest to poniekąd fascynujące, gdyż jednocześnie film wydaje mi się najbrutalniejszym od czasów „I Saw the Devil”… Aż wzdrygnęłam się przy kilku scenach.
Nie spodziewałam się po reżyserze Kim Sung Soo niczego więcej niż blockbustera stworzonego dla popcornowej rozrywki, ale „Asura: The City of Madness” jest trudne w ocenie, ponieważ nieustanne pranie po mordach, a szczególnie finałowa jatka w… domu pogrzebowym nie są jakoś lekkostrawne, a też trudno powiedzieć czy twórcy mieli w tym zamyśle jakieś głębsze myśli do przekazania. Jedno jest jasne – pod względem technicznym film jest doskonały! Aktorstwu również nie można niczego zarzucić, ale kiedy wszyscy grają takich samych skurczybyków, trudno rozróżnić jednego od drugiego…
Zdobyte nagrody
2016 Blue Dragon Film Awards:
- najlepsze zdjęcia
- najlepsze oświetlenie
- nagroda popularności dla Jung Woo Sunga
2016 Busan Film Critics Awards:
- najlepszy aktor – Jung Woo Sung
- najlepsze zdjęcia
2016 Korean Association of Film Critics Awards:
- Critics’ Top 10
2017 Buil Film Awards:
- najlepsza reżyseria
2017 Korea Film Actor’s Association:
- nagroda popularności dla Joo Ji Huna
Jest tak dobrze nakręcony, że ma się niepokojącą przyjemność w oglądaniu nie tylko utalentowanej obsady, ale i samych krwawych jatek… Zresztą, norma okrucieństwa została tu bez wątpienia kilka razy przekroczona, nawet jak na koreańskie standardy.
Film dotyka samej kwintesencji gangsterskiego życia: nie ma ucieczki z tego świata i nikt w nim nie ma żadnej przyszłości – chyba taka jest puenta.
Film się nie zestarzał, przeciwnie, na tle obłudnych lub naiwnych produkcji dzisiejszych – naprawdę wypada super.
PolubieniePolubienie