Jak brzmiała znana piosenka, śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nigdy nie mogę wyjść z podziwu na widok tego, jakie ogromne ilości ludzi przewijają się przez koreańskie programy muzyczne, demonstrując swoje talenty. Zupełnie jakby ludzie w tym kraju wznosili się ponad ogólną przeciętną poprzez regularne „treningi” w noraebangach (czyli koreańskich karaoke) i zamiłowanie do przesadzonych wokalnie, rzewnych ballad dotykających w nich najgłębsze pokłady han.
Muzyka jest uniwersalnym językiem, prawda? Nic więc dziwnego, że survivalowe programy muzyczne, a także wszystkie inne cieszą się niesłabnącą popularnością nie tylko w Korei, ale również na całym świecie. Coś w tym jest wzruszającego, kiedy niepozorna osoba okazuje się posiadać niebywały talent i osiąga sukces swoimi własnymi umiejętnościami. Temat wałkowany jest od lat w ten sam sposób – ludzie wychodzą przed publiczność i śpiewają, różnią się tylko gatunki muzyczne. Można się jednak zdziwić, na ile sposobów idzie wymyślić oprawę do tego wszystkiego… Być może Korea, ojczyzna kpopu oraz gloryfikowania „prawdziwych piosenkarzy”, jest w tym pionierem. Postanowiłam zatem zebrać razem aktualnie emitowane programy muzyczne oraz jedne z tych najpopularniejszych w ostatnich latach.
Jeśli przyjrzeć się ramówkom głównych stacji telewizyjnych w Korei, każda ma swoim repertuarze co najmniej dwa programy muzyczne. Najdłużej emitowanymi są te prezentujące współczesny przegląd kpopu wraz z koronowaniem zwycięzcy tygodnia na koniec, co podsyca burzę między fanami poszczególnych zespołów. Mowa oczywiście o „niezbędnikach” początkującego fana kpopu – „Music Bank” KBSu, „Inkigayo” SBSu, „Music Core” MBC, „M! Countdown” Mnetu, „The Show” SBS MTV i „Show Champion” MBC Music, takie listy przebojów, ale z występami na żywo i będące wyznacznikami popularności kpopowych zespołów, choć tak naprawdę nie do końca. Z czasem można się przekonać, że tytuł zwycięzcy niewiele znaczy w szerszym kontekście, kiedy programy te cierpią obecnie na bardzo niską oglądalność, ale chyba nigdy nie znikną, ponieważ przynoszą całkiem spore zyski stacjom telewizyjnym generowane przez głosowanie zapalonych fanów.
Jako że wyżej wymienione programy są zdominowane przez perfekcyjnych idoli z boysbandów i girlsbandów, przez jaki czas silna była moda na programy survivalowe, tak jak na całym świecie. Zakupiono licencję do zagranicznych formatów i pojawiły się „Korea’s Got Talent” (tvN) i „The Voice of Korea” (Mnet), nie mówiąc o wielu innych, pomniejszych programach, które wystartowały razem z pojawieniem się kilku nowych kanałów telewizyjnych w grudniu 2011 roku (np. „Made in U” jTBC), choć największą popularnością cieszyły się rodzime produkcje – „Superstar K” (Mnet, 8 sezonów), „Birth of a Great Star” (MBC, 3 sezony) i niedawno zakończone na 6-tym sezonie „K-pop Star” (SBS).
Problem w tym wszystkim jest taki, że uczestnicy-amatorzy takich programów, którzy dostają później możliwość podpisania kontraktów z wytwórniami muzycznymi, nie są ani prawdziwymi profesjonalistami, ani pożądanymi trainees. Większość z nich i tak dołącza do agencji na zasadzie potencjalnego członka kpopowego zespołu, część debiutuje solo, ale niestety era popularności solistów w Korei minęła w poprzedniej dekadzie. Niewiele jest uczestników takich programów survivalowych, którzy wciąż mają karierę – mogę wymienić Seo In Guka, który jest teraz słynniejszym aktorem niż piosenkarzem, Roya Kima, Jung Jun Younga, Johna Parka, Huh Gaka, ale to dlatego, że stali się wszechstronnymi osobowościami telewizyjnymi.
Paradoksalnie same programy survivalowe nie przestają być od tylu lat popularne pomimo swojej zatrważającej mnogości, a to chyba dlatego, że pokonywanie własnych słabości jakoś bardzo dobrze się układa w sercach koreańskich widzów… Wydaje mi się, że jak w żadnym innych kraju na świecie powstaje w Korei tak wiele programów muzyczno-survivalowych z udziałem profesjonalistów, a nie amatorów – zaczynając od tych, których celem jest stworzenie girlsbandu/boysbandu (np. „Sixteen”, „Finding Momo Land”, „Pentagon Maker”…), po największy fenomen popkulturowy zeszłego roku – „Produce 101”, które obecnie powróciło w drugim sezonie i męskiej wersji. Wyjątkową niszą są również programy hip-hopowe, być może pierwsze takie na świecie, bo w żadnym innym kraju ten nierdzenny gatunek muzyczny nie cieszy się tak wielką, mainstreamową popularnością. Aż chce się zanucić „rapować każdy może…”, widząc „Show Me The Money”, „Unpretty Rapstar”, „School Rapper” lub „Hip-Hop Tribe” (wyjątkowo jTBC, nie Mnet).
Powtórzę w tym momencie to samo zdziwienie, co na początku – skąd oni biorą aż tylu utalentowanych wokalnie uczestników do tych wszystkich programów?! W Korei żyje bodajże dziesiątki tysięcy (jak nie setki, licząc jeszcze wszystkich trainees) ludzi z jakąkolwiek karierą muzyczną, a jest to przecież państwo średniej wielkości… Cóż, chyba wiadomo co jest narodowym hobby.
Poza programami survivalowymi koreańskie stacje telewizyjne mają jeszcze w swojej ofercie różne muzyczne variety shows, mniej lub bardziej kompetytywne, w których biorą udział zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści, na weteranach kończąc. Bardzo popularne jest udowadnianie swoich umiejętności wokalnych wbrew wizerunkowi, a także pewne takie celebrowanie dobrych głosów, co staje się wręcz obsesją, choć niestety nie przekłada się to na różnorodność muzyczną, bo jak wspomniałam, Korea jest zakochana w swoich dramatycznych balladach i nie ma za bardzo miejsca na inne gatunki, chyba że ktoś stworzy egzotyczną aranżację. Wśród emitowanych w tej chwili programów mamy „King of Mask Singer” (MBC), w którym różni celebryci śpiewają zamaskowani, a panel jurorów ma zgadywać po głosie, kim są, „Immortal Songs 2” (KBS), które zaczęło się jako program idolowy dla udowodnienia ich umiejętności wbrew powszechnemu stereotypowi, że kpopowi wykonawcy nie potrafią śpiewać, ale obecnie jest po prostu programem, w którym najróżniejsi wykonawcy wykonują covery starych utworów, dwa programy, w których piosenkarze dobierają się z amatorami w pary – „Duet Song Festival” (MBC) i „Fantastic Duo” (SBS), talent show „I Can See Your Voice” (Mnet), w którym panel próbuje odgadnąć po lip-syncu czy dany uczestnik naprawdę posiada dobry głos, czy jest tylko podstawioną pułapką oraz „Singing Battle” (KBS), w którym zaproszeni przez swoich „trenerów” celebryci pojedynkują się podczas wykonywania jednej piosenki jakby to była szermierka. Myślę, że warto jeszcze wspomnieć o nieemitowanych już „Hidden Singer” (jTBC), w którym brali udział naśladowcy danego gościa tygodnia oraz „Two Yoo Project – Sugar Man” (jTBC), które dokonywało nowych aranżacji kompletnie zapomnianych utworów i porównywało reakcje różnych grup wiekowych.
Tylko gdzie w tym wszystkim czysta muzyka…? Emocje są ogromne na każdym kanale, ale nie ma drugiego takiego programu, jak talk show Yoo Hee Yeola „Sketchbook” (KBS), w którym zaproszeni goście po prostu udzielają wywiadu i wykonują kilka piosenek. Jako że w programie śpiewa się absolutnie na żywo, jest to okazja dla kpopowych grup do udowodnienia czegoś, ale też jedyna platforma, dzięki której mniej znani artyści indie mogą pokazać się szerszej publiczności. W przeszłości było takich talk show dużo więcej – „Lee Sora’s Propose” (KBS), „Yoon Do Hyun’s Love Letter” (KBS), „Kim Jung Eun’s Chocolate” (SBS), „Lee Hana’s Peppermint” (KBS), jednakże wydaje się, że to taka miniona era, żeby siadać i rozmawiać, bo gdzie w tym się znajdą dramatyczne zwroty akcji? Na początku tego roku pojawiła się plotka, że również „Sketchbook” zakończy swoją transmisję, ale zaprzeczono im i zasugerowano nowy format wraz z nowym sezonem. Szczerze mówiąc, obawiam się…