Znane też jako: Let Us Meet, Mannage Hae, Juo, 만나게 해, 주오
Gatunek: komedia romantyczna, historyczny
Premiera: 2017
Obsada: Jo Bo Ah, Son Ho Jun, Baek Soo Jang, Jung Yi Rang, Choi Byung Mo
Co z pomysłem, aby zrobić komedię romantyczną w historycznych kostiumach? Jakie to proste, a efektywne… Niestety koreańskie produkcje kostiumowe rządzą się swoimi prawami i każda, nawet młodzieżowa, musi prędzej czy później stać się bardziej dramatyczną ze względu na historyczny kontekst, zupełnie jakby nie wypadało, aby sageuk albo sidaegeuk były „lekkie i przyjemne”. Na tym tle prawdziwym wyjątkiem jest właśnie „Let Us Meet, Joo Oh”, które opiera się na jednym fakcie historycznym, a mianowicie istnieniu w latach 30. agencji matrymonialnej, a dalej puszcza wodze wyobraźni.
Jo Bo Ah wciela się w postać dziewczyny ze wsi Sook Ja, która przyjeżdża do Gyeongseong z nadzieją, że znajdzie wielką miłość jak z powieści, w których się zaczytuje i weźmie ślub z własnej woli, a nie przymusu patriarchalnego ojca. Natrafia na bardzo popularną agencję matrymonialną prowadzoną przez Cha Joo Oh (Son Ho Jun) i najpierw jest skreślona za swój staromodny wygląd, ale kiedy główny bohater myli ją z właścicielką sklepu, u której pracuje, ta go nie wyprowadza z błędu, licząc, że wyswata ją skutecznie z kimś z wyższych sfer. Jej romantyczne fantazje zostają jednak szybko zniszczone przez kolejnych kandydatów, którzy nie przypominają jej wymarzonego księcia na białym koniu, ale jak to bywa w takich historiach, swat i swatana przez niego dziewczyna ostatecznie zakochują się w sobie…
Fabuła „Let Us Meet, Joo Oh” jest prosta, ale całkowicie satysfakcjonująca przy tak czarujących aktorach, jakimi są Jo Bo Ah i Son Ho Jun w swoich komediowych wcieleniach. Spodobało mi się to, że twórcy tego odcinka Drama Special utrzymali się w ramach gatunku. Chwilowo zdawało się, że okupacyjny motyw nie da o sobie zapomnieć, kiedy zostaje ogłoszony rozkaz o zamknięciu wszystkich przybytków rozrywki, ale w gruncie rzeczy drama była bardzo lekka, pomimo kilku bardziej dramatycznych chwil i nawet robiła sobie jaja ze „złego” japońskiego generała, wyśmiewając go na imprezie dla par.
Z kolei jeśli chodzi o dwójkę głównych bohaterów, trajektoria relacji Sook Ja podającej się za elegancką Soo Ji i (jej wymarzonego) modern boya Joo Oh jest bardzo klasyczna w kontekście gatunku, ale ten brak oryginalności wynagradza po prostu bardzo dobra produkcja, podobnie jak w przypadku poprzedniego Drama Special z serii, „If We Were a Season”. Bohaterowie najpierw się sprzeczają, a potem niechętnie zgadzają na współpracę, w trakcie której poznają się na swoich zaletach i niechęć znika, a na koniec zdają sobie sprawę, że te koleżeńskie uczucia być może są romantyczne, kiedy wszyscy inni mężczyźni i kobiety bledną w porównaniu. Przewidywalne to, ale chyba epokowe kostiumy albo krótki metraż sprawiają, że „Let Us Meet, Joo Oh” trafia w tą romantyczną część serca i dostarcza niezłej rozrywki. Duży plus za całkowitą wolność artystyczną, ponieważ drama miesza do woli współczesne elementy z historycznymi i okrasza swoje sceny popowym soundtrackiem, np. Bruno Marsem…