Jest to jedna z największych niespodzianek i jednocześnie żalów, bo program ten nie ma dostępnych angielskich napisów, aby być szerzej znany. Chodzi o hybrydowe variety show „Rated G” od jTBC, które rzekomo obiło się echem w filmowych kręgach Korei, ale nie przełożyło się to na komercyjny sukces i oglądalność. A szkoda, bo jest to niezwykle ciekawy koncept…
Aktorka filmowa Moon Sori oraz stali bywalcy innych programów Kim Gura i Yoon Jong Shin zostali panelistami, prowadząc rozmowy z reżyserami siedzącymi na „widowni” w studiu. „Rated G” jest o kręceniu filmów – w każdym odcinku poznajemy kulisy jednej krótkometrażowej produkcji, oglądamy jej skróconą 15-minutową wersję, a później ma miejsce dyskusja po seansie wraz z czytaniem opinii internautów, dla których filmy te były udostępnione wcześniej. Oczywiście koreańskie variety show musi się charakteryzować jakimiś określonymi zasadami i mimo że „Rated G” nie jest żadnym competition show, których od groma, można jednak patrzeć na nie przez ten pryzmat…
Dziesięcioro znanych reżyserów, których przybliżę za chwilę, dostaje misję napisania i nakręcenia filmu krótkometrażowego. W każdym odcinku poznajemy kulisy powstawania jednego z nich, przez co jedni mieli mniej, a drudzy więcej czasu na swoją pracę, ale kolejność została wybrana losowo. Wszyscy otrzymali ten sam niski budżet, choć jedną z kontrowersji wokół programu było właśnie przekraczanie go (choć z drugiej strony kogo to obchodzi, skoro celem nie jest porównywanie tych filmów ze sobą?). Również w ramach pewnego takiego usystematyzowania, w każdym filmie musiały się znaleźć obowiązkowe elementy, których inkluzja została pozostawiona kreatywności reżysera:
- wybrane role pierwszo- lub drugoplanowe mieli zagrać amatorzy lub nieznani aktorzy, którzy przeszli przesłuchania w pierwszym odcinku programu
- w każdym filmie jeden z prowadzących (do wyboru) miał mieć rolę cameo
- motywy przewodnie filmów były losowane spośród modnych obecnie haseł, takich jak np. „zanieczyszczenia”
- każdy reżyser wylosował sobie także „pomoc” na planie poza budżetem – dla jednego była to specjalna kamera, inny miał na przykład darmowy bufet dla ekipy…
Gdzie w tym wszystkim rozrywka? Cóż, to właśnie problematyczna kwestia „Rated G”… Jest to niszowy program dla zapaleńców filmowych, co mnie właśnie w pierwszej kolejności przyciągnęło, ponieważ znałam każdego reżysera z jakiegoś filmu. Trzeba przyznać, że ogólnie są to najbardziej enigmatyczne postacie koreańskiego showbiznesu, zazwyczaj niewypowiadające się wcale poza okazjami promocji własnych filmów. To była też największa niewiadoma i w sumie ryzyko powzięte przez producentów „Rated G” – czy okażą się oni dość interesującymi osobowościami, na które będzie się chciało patrzeć i których będzie się słuchać z zaciekawieniem?
Pora przedstawić wreszcie obsadę programu. Według kolejności przedstawiania swoich filmów mamy:
- JUNG YOON CHULA („Marathon”, „Skeletons in the Closet”, „A Man Who Was Superman”, „Warriors of the Dawn”), tzw. specjalistę od quirky family movies, który sam w sobie był nieoczekiwanie największym „śmieszkiem” programu;
- BONG MAN DAE, celebrytę i reżysera filmów erotycznych, przy którym nie sposób było nie wspominać o negliżu, kiedy on próbuje być „poważnym twórcą”
- LEE WON SEOKA („How to Use Guys With Secret Tips”, „The Royal Tailor”), filmowego „hipstera” i drugiego „śmieszka” po Jung Yoon Chulu, choć trochę mniej żenującym
- PARK KWANG HYUNA („Welcome to Dongmakgol”, „Fabricated City”), koreańskiego specjalistę od kreatywnych efektów specjalnych z ambicją nakręcenia filmu o superbohaterach
- LIM PIL SUNGA („Antarctic Journal”, „Hansel and Gretel”, „Scarlet Innocence”), porównywanego do Petera Jacksona sarkastycznego reżysera o szerokiej siatce znajomości
- CHANGA („Death Bell”, „The Target”, „Canola”), który wbrew swojej aparycji macho tak łatwo się wzrusza, że aż było to komiczne
- LEE MYUNG SE (m.in. „Nowhere to Hide”, „Duelist”, „M”), celebrowanego głównie w latach 90. mistrza mise-en-scène, który od dawna nie mógł nakręcić żadnego filmu
- LEE KYUNG MI („Crush and Blush”, „The Truth Beneath”), niepozornej ekscentryczki mającej oparcie w samym Park Chan Wooku
- YANG IK JOONA („Breathless”), głównie aktora, ale czasem też reżysera, który jest dużo sympatyczniejszy niż można by pomyśleć po jego gangsterskich rolach
Dziesiąte nazwisko było przez dłuższy czas trzymane w tajemnicy jako niezależny autor dla większej różnorodności artystycznej, po czym dopiero w jego własnym odcinku został wyjawiony jako O Muel, twórca wielokrotnie nagradzanego „Jiseul”, o którego zabiegała sama Moon Sori.
Nie ukrywam, że niszowość „Rated G” objawia się nie tylko potrzebą jakiejkolwiek wiedzy na temat uczestników programu – trzeba mieć jej dużo więcej, aby zrozumieć wewnętrzne żarty i aluzje do wielu innych filmów oraz całych filmografii. Można poczuć pewnego rodzaju zmęczenie materiału, kiedy powtarzane są te same schematy wynikające z osobowości reżyserów i te same prztyczki wobec nich, ale podkreślam, że „Rated G” to nie tylko talk show z filmowym tematem – pod koniec każdego odcinka pokazywane są również filmy nakręcone przez bohaterów odcinka i mistrzostwo montażu polega na tym, że zawsze efekt jest zupełnie inny niż można się było spodziewać po obejrzanym najpierw behind the scenes.
Program zakończył swoją emisję z grudniu, więc minęło już sporo czasu, odkąd go obejrzałam i naturalnie tylko część filmów zapadła mi w pamięć. „Najlepszą” produkcją w głosowaniu został wybrany thriller Lim Pil Sunga z Jeon Do Yeon, w którym napięcie buduje ekscentryczne zachowanie dziecka w jej domu. Jej angaż w „variety show” (bo de facto w filmie…) pojawił się w wielu nagłówkach koreańskich mediów, jako pierwszy taki występ w karierze. Podobny szum wzbudziła Lee Young Ae, która zagrała z kolei w moim osobiście ulubionym krótkim metrażu Lee Kyung Mi, który miał w sobie wiele z jej ostatniego filmu „The Truth Beneath” – głównie psychodramę.
Reszta filmów wydawała mi się naprawdę interesująca wraz z każdym kolejnym odcinkiem, ale na przestrzeni czasu, jednak nie zapadły mi w pamięć tak bardzo poza pojedynczymi obrazami. Jung Yoon Chul nakręcił trochę generyczny film familijny, obsadzając w głównej roli nastoletniego rapera Jo Woo Chana z szóstego sezonu „Show Me The Money”, który ratuje ostatnia scena; Bong Man Dae również zrobił familijną krótkometrażówkę o relacji z ojcem, choć to, że nie ma w niej ani kropli erotyki jest samo w sobie punktem marketingowym; Lee Won Seok stworzył naprawdę niskobudżetową, kiczowatą parodię „La La Land” z udziałem dwóch przebrzmiałych gwiazd kina akcji klasy B – to było akurat naprawdę zabawne i przypomniało mi o absurdzie z „How to Use Guys With Secret Tips”…
Park Kwang Hyun zrobił wreszcie film o superbohaterach, jak chciał; Chang pobawił się motywem gumiho, obsadzając w tej roli Song Jae Rima, co nazywane jest jego życiową rolą; Lee Myung Se stworzył obraz obsesyjnej miłości praktycznie bez słów; Yang Ik Joon taki „stereotypowy” film niezależny o samym tworzeniu filmów, obsadzając we wszystkich rolach nowicjuszy z przesłuchań. Byłam pod wrażeniem nakręconego w Mongolii krótkiego metrażu O Muela, z którym to była moja pierwsza styczność, bo wydał się dużo głębszy niż projekty innych, bardziej komercyjnych reżyserów.
Ogólnie piszę o tym wszystkim w ramach ciekawostki, licząc, że być może doczekacie się kiedyś napisów do „Rated G” lub przynajmniej filmy z programu staną się bardziej dostępne. Program ten miał ciekawe ambicje – chodziło o pełną wolność w tworzeniu, niepodyktowaną żadnymi decyzjami prezesów wielkich firm dystrybucyjnych. Przyciągnęło to naprawdę interesujący tłum aktorów, którzy zgodzili się grać za darmo – z tych rozpoznawalnych nazwisk m.in. Jeon Do Yeon, Lee Young Ae, Goo Hye Sun, Ki Tae Younga, Choi Tae Juna, Oh Jung Se, Song Jae Rima i Yoo In Young… „Rated G” rzekomo odbiło się szerszym echem w koreańskim światku filmowym, przynajmniej według relacji samych reżyserów przekazujących opinie znajomych gwiazd, lecz niestety nie było to na tyle wpływowe variety show, aby powstał drugi sezon i/lub pojawiły się szersze, bardziej publiczne dyskusje o filmach. Być może jednak niektóre z nich rozwiną się do pełnych metraży…?