Dreamers

Znane też jako: The Runners, Dopijadeul, 도피자들

Gatunek: dramat, thriller, surrealistyczny

Premiera: 2018

Obsada: Lee Hak Joo, Kim Sae Byuk, Choi Yoo Hwa, Kim Joo Heon, Lim Sung Jae, Kim Won Hae

 

Akurat na ten tytuł czekałam najbardziej i o dziwo nie zawiodłam się… To chyba dobre przeczucie, kiedy się najwięcej spodziewa po odcinku Drama Special, w którym grają aktorzy z kina niezależnego, aniżeli telewizyjne gwiazdki, chociaż dużo roboty wykonał również sam zwiastun „Dreamers”, w którym znajdzie się słowa, funkcjonujące jako prolog przy akompaniamencie Walk on the Wild Side:

I’m sure everyone has this experience. You had a happy dream but you don’t remember it at all. Or you had a nightmare and it felt so real as if it was a reality. Or the reality was just so harsh that you just kept on sleeping.

This story has been created for those people.

Można to traktować jako dosłowny lub metaforyczny opis fabuły „Dreamers”, która jest tak zręcznie ujęta w surrealistyczne obrazy, że trudno jest jasno określić czy ma się do czynienia z dramą fantasy, czy po prostu historią o skutkach depresji… Pozostaje to wolne do interpretacji.

W każdym razie „Dreamers” jest o detektywie Ji Wooku (Lee Hak Joo), który był na tyle zapracowany, że nawet nie zauważył problemów jego dziewczyny Hee Joo (Choi Yoo Hwa), która popełniła samobójstwo. Od tamtej pory jest narkoleptykiem albo przynajmniej ucieka od problemów w sen, w którym może jeszcze spotkać się z ukochaną. Świat ten jednak rządzi się swoimi prawami – Ji Wook staje się celem tajemniczego Kierownika (Kim Joo Heon), który chce go zmusić do przełknięcia tabletek (kłania się „Matrix”), aby uniezależnił się od snów i przestał tak mocno na nie wpływać, ale głównego bohatera ratuje Se Young (Kim Sae Byuk), która nauczyła się kilku sztuczek, jak nie dać się złapać i wciąż móc spotykać swoją ukochaną osobę, w jej przypadku syna, który zginął w wypadku.

„Dreamers” to przede wszystkim mnóstwo stylu, który zapobiega staniu się przez tą dramę nudnym sci-fi a’la film „Lucid Dream”. Niczym w matriksie tutejszy świat snów jest podatny na manipulację, tak więc czeka widza kilka scen akcji niczym żywcem wyjętych z komiksów, gdzie największą robotę robi tak naprawdę kreatywna praca kamery. Sam ten świat znacznie się różni wizualnie od szarej, przygnębiającej rzeczywistości – jest skąpany w odcieniach różu i fioletu, a z kolei retrospekcje lub konkretniej wspomnienia głównego bohatera o Hee Joo okraszone są mnóstwem jasnego światła i nieco rozmytym obrazem, niczym z podręcznika kręcenia romansów. Warto wspomnieć również o ścieżce dźwiękowej bazującej głównie na rocku i bluesie z lat 60. Takie Bellbottoms lub When I Was Young od The Animals w scenach akcji od razu skojarzyły mi się z brytyjskimi filmami gangsterskimi – chodzi o uliczny spryt i surowość, a nie hollywoodzką precyzję z elektronicznym soundtrackiem.

Skupiam się tak bardzo na stronie technicznej, bo to ona głównie przyciągnęła mnie w „Dreamers”. Być może ktoś powie, że stoi to w zaprzeczeniu do mojego zdania o poprzednio obejrzanym innym Drama Special, „Too Bright Outside For Love”, które uznałam za przerost formy nad treścią, ale różnica tkwi w tym, że „Dreamers” doskonale wykorzystuje dynamiczny soundtrack, zdjęcia oraz abstrakcyjne plany, aby oddać istotę przedstawionego w nim świata snów, w którym, jak w prawdziwych snach zresztą, skacze się od sceny do sceny. Nie jest to tworzenie pięknych ujęć dla samych siebie.

W świecie rzeczywistym Ji Wook musi poradzić sobie ze śledztwami kryminalnymi oraz nieprzychylną opinią przełożonych na temat jego nawyków, ale nie mogę zdradzić, w jaki sposób zderzą się te dwa światy, bo jest to zwrot fabuły. „Dreamers” sprawia trochę wrażenie całego filmu upchanego w zaledwie godzinę, bo dużo się dzieje, ale czas wcale szybko nie umyka. Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to jak na mój gust cała ta melodramatyczna tęsknota za zmarłą dziewczyną była nieco zbyt rozwleczona, kiedy myślałam, że „Dreamers” będzie czystym kryminałem z elementami surrealizmu, jednak mimo wszystko uznaję to za taką typowo koreańską przypadłość. Poza tym recenzowane Drama Special jest moim ulubionym z 2018 roku. Sprawiło, że szukałam piosenek z soundtracku, zobaczyłam Kim Sae Byuk w zupełnie innym świetle niż w indie filmach obyczajowych, natomiast odgrywający główną rolę Lee Hak Joo dowiódł, że jest jak najbardziej materiałem na leading man.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.