Nadrabiając w ostatnim czasie starsze filmy, trochę boję się je recenzować, kiedy nie mogę przyłożyć do nich współczesnych miar komercyjnego sukcesu i cech gatunków. Postanowiłam jednak, wychodząc poza format trzech recenzji, napisać jeden wspólny tekst na temat trylogii filmowej „The General’s Son” (1990-1992) w reżyserii Lim Kwon Taeka, który przed pojawieniem się na scenie Park Chan Wooka, Bong Joon Ho i Kim Ji Woona był tym najbardziej znanym na świecie, niezwykle płodnym koreańskim filmowcem, który zawędrował na festiwale głównie z kinem kostiumowym.
Zdecydowałam się nie recenzować pojedynczo trzech części „The General’s Son”, które pojawiały się regularnie kolejno w 1990, 1991 i 1992 roku, gdyż trudno rozpatrywać je osobno i porównywać do siebie – jest to niezwykle spójna trylogia, która sprawia bardziej wrażenie jednego filmu pociętego na trzy odcinki.
Warto najpierw trochę przejechać po powierzchni historii koreańskiego gangsterskiego, zanim dojdziemy do tego, dlaczego „The General’s Son” jest ważne. Rzekomo pierwszą produkcją tego gatunku jest „Gallant Man” (1969) i przez kolejną dekadę stanowiły regularną część koreańskiego kina, podobnie jak w sąsiedniej Japonii był boom na filmy o yakuzie w latach 60. i 70. Jednakże wraz z rządami Jeon Doo Hwana (1980-1988) i zaostrzoną cenzurą zniknęły one z koreańskich kin…
Natychmiast po zmianie władzy Lim Kwon Taek rozpoczął w 1989 roku pracę nad „The General’s Son”, które w 1990 roku okazało się być największym komercyjnym hitem od 1976 roku. Film wypuszczono zresztą do kin w okresie święta Chuseok, co obecnie może brzmieć bardzo znajomo… Czy to początek tradycji sezonu ogórkowego w koreańskich kinach?
Tytułowym „synem generała” jest Kim Doo Han, słynny w latach 30. gangster zajmujący wraz ze swoją grupą teren Jong-ro w Seulu, który podczas okupacji japońskiej był taką koreańską „wysepką”, na którą yakuza nie miała wstępu. Film pokazuje szybką karierę głównego bohatera, odgrywanego przez debiutującego wówczas na ekranie Park Sang Mina. Wielokrotnie aresztowany za drobne przestępstwa, należący do najniższej warstwy społecznej, niepiśmienny Kim Doo Han zostaje odkryty przez gangstera o pseudonimie Double Sword (Kim Seung Woo, również w swoim debiucie). Jako że może się pochwalić niezłym talentem do walki wręcz, szybko wspina się w gangsterskiej hierarchii, stając się przy okazji takim lokalnym „bohaterem”, który nie pozwala sługusom czarnego charakteru, Hayashiego (Shin Hyun Jun w typowej dla niego komiksowej stylizacji…), na zakłócanie pracy koreańskich obywateli.
Pomimo epokowych dekoracji i kostiumów, które tak na marginesie są najwspanialszym elementem „The General’s Son”, raczej trudno nazwać te filmy historycznymi… W pierwszym główny bohater wyrasta z obdartego nastolatka w młodego gangstera, w drugim jest już poważaną osobą w półświatku, a w trzecim znajduje się na wygnaniu, kiedy Japończycy zajmują Jong-ro i wycinają w pień jego gang, choć oczywiście powraca się zemścić. Aż prosiłoby się ze względu na wyjątkową biografię Kim Doo Hana, który z ulicznego awanturnika stał się politykiem pod rządami Lee Seung Mana po zakończeniu okupacji, o jakiś bardziej socjopolityczny film albo zakamuflowany gangsterskimi bijatykami obraz ruchów niepodległościowych, ale najwyraźniej dwudziestoletni wówczas Park Sang Min był jeszcze za młody, aby odgrywać „cięższą” rolę. Tak więc uważam, że nie należy brać tego filmu aż tak poważnie, jak późniejszych Lim Kwon Taeka – np. „Sopyonje” lub „Chihwaseon”…
Trylogia „The General’s Son” jest moim zdaniem takim prototypem koreańskiego blockbustera. Mamy kosztowną produkcję, która na swoim planie zdjęciowym z wielką dbałością o szczegóły odtwarza ulice dzielnicy Mapo-gu, ale jest to bardziej kino sensacyjne niż dramat historyczny. Spotkałam się nawet z opinią, że przypomina western i rzeczywiście coś takiego można odczytać w głównym motywie muzycznym oraz inscenizowanym walkom na pięści, które są niczym pojedynki na arenie przy widowni… Obecnie „The General’s Son” pewnie rozbawi przesadnymi efektami dźwiękowymi przy każdym ciosie oraz samą choreografią scen walk, która trochę za bardzo polega na efektownych kopniakach z pół-obrotu, ale mamy przecież do czynienia z koreańskim filmem dla mas, prawda?
Przy mojej wybiórczej znajomości filmografii Lim Kwon Taeka, która opiewa na ponad 100 (!) filmów, poczynając od lat 60., jestem trochę zdziwiona poziomem komercji „The General’s Son”, skoro reżyser ten uznawany jest obecnie za art-house’owego… Jednakże rzekomo nie stronił od niej w latach 60. i 70., dlatego ta trylogia być może miała być potwierdzeniem własnej pozycji w koreańskim kinie w momencie, kiedy cenzura zelżała i nastąpił taki okres przemiany, w którym zaczęło się wytwarzać kino stricte gatunkowe.
„The General’s Son” trochę można uznać za mokry sen ówczesnego młodego pokolenia… To nie są filmy, które wzbudzają refleksje dotyczące zmian politycznych. Przedstawiony w nich Kim Doo Han jest awanturnikiem, który jest bezczelny, nie boi się rzucać wyzwań yakuzie, ma gdzieś naukę alfabetu i języka japońskiego oraz otacza się kobietami. Te zresztą traktowane są bardzo marginalnie jako chwilowe obiekty uczuć oraz obiekty potrzebne do scen seksu, które pojawiają się w każdej z trzech części. Co interesujące, dopiero w „The General’s Son 3” pojawia się bohaterka grana przez Oh Yeon Soo, która nie daje się traktować przedmiotowo przez głównego bohatera i zbywa go po ich krótkim, gorącym romansie, komicznie akcentowanym głośnymi jękami. Jednak nie sposób go nienawidzić… bo jest takim symbolem koreańskiego bycia macho – pożądany, prawie niepokonany, skoro walczy gołymi pięściami przeciw katanom oraz dbający o interes swoich pobratymców. Nawet jeśli jego osobowość staje się czasem problematyczna…

Pierwsza i druga część „The General’s Son” były największymi hitami box office w kolejno 1990 i 1991 roku, ale nie udało się zyskać podobnego sukcesu po raz trzeci, gdyż „The General’s Son 3” ustąpiło w 1992 roku komedii romantycznej „Marriage Story”. Od tego czasu Lim Kwon Taek długo nie ruszył komercyjnego kina, aż do „Low Life” z 2004 roku, które zdaje się być teraz z perspektywy czasu próbą stworzenia „naprawionego” filmu gangsterskiego z większą głębią. W każdym razie ta trylogia sprzed trzydziestu lat, obecnie już postarzała i w żadnym wypadku nieponadczasowa, pozostaje intrygującą ciekawostką dla fanów koreańskiego kina jako taki symbol okresu przejściowego. Jest to z pewnością ówczesny „blockbuster”, ale z drugiej strony wciąż jeszcze „niezależne” kino sprzed czasów, w którym konglomeraty inwestują w dokładnie wykalkulowane produkcje filmowe… Ich początkiem było właśnie „Marriage Story”.
Zdobyte nagrody
1990 Blue Dragon Film Awards:
- najlepszy nowy aktor – Park Sang Min (za „The General’s Son”)
- nagroda popularności dla Park Sang Mina
- nagroda dla najpopularniejszego filmu
1991 Grand Bell Awards:
- najlepszy nowy aktor – Park Sang Min (za „The General’s Son”)
1991 Blue Dragon Film Awards:
- nagroda popularności dla Park Sang Mina (za „The General’s Son 2”)
- nagroda dla najpopularniejszego filmu
28th Baeksang Arts Awards:
- najlepszy nowy aktor – Lee Il Jae (za „The General’s Son 2”)
1992 Grand Bell Awards:
- najlepszy nowy aktor – Shin Hyun Jun (za „The General’s Son 2”)
1992 Blue Dragon Film Awards:
- najlepsza nowa aktorka – Oh Yeon Soo (za „The General’s Son 3”)