Kill It

Znane też jako: Blue Eyes, Kilit,

Na podstawie: pomysł oryginalny

Gatunek: sensacyjny

Ilość odcinków: 12 x 70 min.

Premiera: 2019

Obsada: Jang Ki Yong, Nana (After School), No Jung Ui, Lee Jae Won, Ji Il Joo, Kim Hyun Mok, Jung Hae Kyun, Jo Han Chul, Ok Go Woon, Jung Jae Eun

 

Powierzchowne, estetyczne potrzeby

Przy tych wszystkich serialach śledczych i thrillerach kryminalnych odbieram wrażenie, że zaskakująco brakuje dram, które mogłyby się przede wszystkich pochwalić scenami akcji… albo to ja już dawno nie widziałam takiego serialu sensacyjnego? W każdym razie jeśli mam pomyśleć nad przysłowiowymi pościgami i wybuchami, żadna z nowszych dram nie przychodzi mi na myśl szybciej niż kultowe „Iris” (KBS 2009) lub oldskulowe „Time Between Dog and Wolf” (MBC 2007)

„Kill It” zainteresowało mnie już od pierwszych zapowiedzi, gdyż po tych wszystkich motywach nadprzyrodzonych OCN zdawało się wracać do „podstaw”, a drama ta wyglądała, jakby wpisywała się w obecną amerykańską stylistykę filmów sensacyjnych pokroju „Johna Wicka” lub „The Equalizera” (albo netfliksowych akcyjniaków, które wypłynęły na tej fali, jak kto woli…). Przyznaję się, że nie spodziewałam się wiele po samej fabule, licząc za to na bardziej rozbudowane sekwencje akcji, skoro główny bohater jest płatnym zabójcą, a także poleciałam po prostu na „śliczności” – neonowe materiały promocyjne, a także bardzo wysokich i bardzo pięknych Jang Ki Yonga oraz Nanę w rolach głównych. Nie wiedziałam wcześniej, że potrzebuję takiej pary ekranowej w życiu…

Niestety już od pierwszych odcinków „Kill It” nie przypadło mi do gustu, ale skończyłam tę dramę, ponieważ a) wyżej wspomniana para, b) to tylko dwanaście odcinków, c) włączałam to sobie w tle podczas robienia innych rzeczy i jakoś zleciało. Być może nie poświęciłam temu serialowi tyle uwagi, ile powinnam, aby go jakkolwiek docenić, ale muszę przyznać, że ciągnął mi się, szczególnie w pierwszej połowie – nie potrafiłam obejrzeć więcej niż jednego odcinka na raz.

Prawda zawsze leży blisko

Kim Soo Hyun (Jang Ki Yong) poszedł w ślady jego przybranego ojca Pavla (David McInnis), obecnie niezwykle niebezpiecznego płatnego zabójcy, który cierpi na Alzheimera i paranoję. Drama rozpoczyna się całkiem efektownie misją zabicia rosyjskiego gangstera, którą Pavel przypłaca życiem, jednakże okazuje się, że to tylko taki epizod mający przedstawić bohatera od jego sekretnej strony, gdyż sam w sobie jest zbyt zamknięty, aby wyrobić sobie o nim jakąkolwiek opinię. Trochę żałuję, że Jang Ki Yong, który rzucał najbardziej wstrząsającym, najsmutniejszym wzrokiem na świecie w swojej poprzedniej dramie „Come and Hug Me” (MBC 2018), nie miał okazji czynić tutaj tego samego, gdyż pomimo całkiem niezłej charyzmy na ekranie, jego bohater jest tak nieodgadniony, że w gruncie rzeczy ma tylko jeden kamienny wyraz twarzy.

Dalej Kim Soo Hyun przyjmuje zlecenia jego brokera Philipa (Lee Jae Won), któremu tajemnicza kobieta podaje kolejne cele do zabicia. W nagrodę główny bohater ma otrzymywać zdjęcia będące wskazówkami do odkrycia jego przeszłości, o której zapomniał. Jak na profesjonalistę przystało, nie zostawia po sobie żadnych śladów, a zabójstwa wyglądają jak samobójstwa, chociaż nie dla prowadzącej śledztwo detektyw Do Hyun Jin (Nana), która ma w rękach stare notatki swojego nieżyjącego już sunbae, które pokrywają się z rosnącą listą zmarłych.

W najprostszych słowach można opisać „Kill It” jako pościg pani detektyw za zabójcą, który tak naprawdę jest bliżej niż mogłaby się tego spodziewać – Kim Soo Hyun na co dzień pracuje jako weterynarz, a Do Hyun Jin wprowadza się do budynku, w którym mieści się jego klinika i stają się sąsiadami. Uważam jednak, że „Kill It” jest niepotrzebnie skomplikowane… Od samego początku widz zostaje zasypany mnóstwem informacji, które mają służyć za kreację postaci i rozwój akcji, ale trudno to wszystko spamiętać, kiedy większość z nich jest przekazywana ustnie, nie popierając tego obrazem. Po co w ogóle wiedzieć, że Do Hyun Jin ma rekord świata w rzutkach?! Poza tym cały ten wątek rosyjskiej mafii uznaję w kontekście całości za niepotrzebny, choć być może ma to być usprawiedliwieniem broni na ekranie i postaci płatnego zabójcy, które są tak mało „koreańskie”…

Dopiero od piątego odcinka klaruje się główna intryga „Kill It” i wtedy drama staje się dużo prostsza w podążaniu za fabułą. Na główny czarny charakter kreowany jest przybrany ojciec Hyun Jin, skorumpowany prezes konglomeratu Do Jae Hwan (Jung Hae Kyun), który ma jakieś tajemnicze powiązania z sierocińcem, do którego należeli w dzieciństwie oboje główni bohaterowie. Główną zagadką dramy okazuje się być to, dlaczego główny bohater nie miał kiedyś nawet imienia, tylko numer 88 oraz co się stało z wieloma innymi zaginionymi dziećmi, które nie przeżyły jak Soo Hyun i Hyun Jin mający niegdyś inne tożsamości? Jaka w tym wszystkim rola Do Jae Hwana oraz celów wyznaczonych Soo Hyunowi do zabicia?

Nudne przykrywki

To wszystko brzmi całkiem interesująco, ale „Kill It” po prostu nie wciągnęło mnie, a łatwo było przeoczyć wiele szczegółów, kiedy nie ogląda się w największym skupieniu. W dodatku bardziej szczędzono scen akcji niż się spodziewałam. Zamiast stałych zastrzyków adrenaliny, jak na serial z takim anty-bohaterem przystało, twórcy najwyraźniej pragnęli uczłowieczyć i udramatyzować to wszystko. Sceny codziennych interakcji Soo Hyuna, Hyun Jin i zazdrosnej o niego nastolatki Seul Ki (No Jung Ui), która jest właścicielką budynku, w którym wszyscy mieszkają, były dla mnie zupełnie oderwane od tej drugiej strony „Kill It”, jaką są bardzo „filmowe” motywy pracy płatnego zabójcy i kręgu handlującego ludzkimi organami. Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, również raczej nieczęsto widać Do Hyun Jin wykonującą swoje śledcze obowiązki w porównaniu do spacerów głównych bohaterów oraz rozwoju ich domniemanego wątku romantycznego, który niemniej był bardzo powściągliwy i wręcz domyślny ze względu na stoicyzm Kim Soo Hyuna…

Rozciągało to moim zdaniem „Kill It” niemiłosiernie. Jako że jest to drama pozbawiona głębi, skoro wszystko jest takie płytkie – fabułę i bohaterów ciągną do przodu kolejne sytuacje, w jakich się znajdują oraz werbalna ekspozycja – nic tak naprawdę nie mogło do niej przyciągać poza intrygą właśnie, która niestety została rozrzedzona przez scenki rodzajowe. Irytowało mnie dekorowanie ich kiczowatymi utworami muzycznymi, jakby to był jakiś tradycyjny, koreański melodramat. Pod względem reżyserii „Kill It” nie jest wcale subtelne, skacząc po prostu od jednego w klimatu w inny. Za najsilniejszą stronę tej dramy uznaję same wizerunki Jang Ki Yonga i Nany – wcale nie do końca ich role per se, ale to, w jaki sposób świetnie mi pasowali wizualnie do ról płatnego mordercy i pani detektyw, jak i samych siebie w podwójnych ujęciach. Tak, jestem powierzchowna.

Ocena:

Fabuła – 4/10

Kwestie techniczne – 6/10

Aktorstwo – 6/10

Wartość rozrywki – 5/10

Średnia – 5,25/10

2 Comments

  1. Ciężko ogląda się „Kill it”, bo pomimo wielu stereotypów, jest mało dramowe. Wszystko jest tu tajemnicze lub po prostu niezrozumiałe. Tajemniczy jest bohater, zagadkowe są relacje z właścicielką kamienicy, tajemnicza jest przeszłość, zastanawiająca jest forma zemsty… Nawet motyw dzieciństwa i wcześniejszej relacji bohaterów mają zerowy wpływ na to, co się dzieje z nimi teraz. W tym wszystkim broni się postać pani detektyw, jest najciekawsza, najgłębsza i dobrze przedstawiona.
    O co chodziło z rosyjską mafią? Do tej pory nie wiem. Jeszcze jedna tajemnica, żeby fabuła nie była zbyt prosta…

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.