Znane też jako: Tazza: One-Eyed Jacks, Tazza 3, Tajja: Won Aideu Jaek, 타짜: 원 아이드 잭
Na podstawie: manhwy „Tazza 3: One Eyed Jack” autorstwa Heo Young Mana i Kim Se Young
Gatunek: gangsterski
Reżyseria: Kwon Oh Kwang
Premiera: 2019
Obsada: Park Jung Min, Ryu Seung Bum, Choi Yoo Hwa, Woo Hyun, Yoon Je Moon, Lee Kwang Soo, Lim Ji Yeon, Kwon Hae Hyo, Lim Hyun Sung
Po trzynastu latach od pierwszego, kultowego „Tazza: The High Rollers” i pięciu od jego sequela „Tazza: The Hidden Card” nadszedł czas na trzecią część we franczyzie, pozostawiając jeszcze tylko jeden komiks z serii niezekranizowany. Z nową wiedzą nie traktuję już „Tazza: One Eyed Jack” jako następnego sequela odcinającego kupony od klasyku z Jo Seung Woo i Kim Hye Soo, ale po prostu kolejną adaptację manhwy, która tworzy tworzy jedną z najbardziej spójnych stylistycznie trylogii filmowych w koreańskim kinie.
Może to brak oczekiwań lub z drugiej strony uprzedzeń co do trzeciej części, kiedy pozostałe nie są już tak świeże w mojej pamięci, ale „Tazza: One Eyed Jack” odhaczyło wszystkie punkty na liście, czego bym się spodziewała po filmie z tej serii. Nie poczułam jakiejś ogromnej ekscytacji tym filmem ani rozczarowania, tak więc spełnił swoją funkcję jako świąteczna rozrywka na Chuseok. Myślę, że jest to wina tego, że reżyserujący tym razem Kwon Oh Kwang, który zadebiutował w 2015 roku z czarną komedią „Collective Invention”, nie charakteryzuje się tak idiosynkratycznym stylem, jak Choi Dong Hun lub Kang Hyung Chul, którzy nakręcili poprzednie części. Jego „Tazza: One Eyed Jack” jest po prostu znajome, niemniej najbardziej ucieszyłam się na widok nowych twarzy we franczyzie – czarnego konia koreańskiego kina Park Jung Mina oraz powracającego wreszcie po latach Ryu Seung Buma, którego ostatni komercyjny film „Intimate Enemies” (2015) był spektakularną porażką, po czym odsunął się na jakiś czas od showbiznesu rzekomo zdegustowany nim i zagrał w międzyczasie w dwóch filmach Kim Ki Duka.
Do Il Chool (Park Jung Min) jest zgoła innym bohaterem niż Goni lub Dae Gil – ani przez chwilę nie ma w nim krzty niewinności. Jest to zgorzkniały student, który nie wie, po co w ogóle się uczy, kiedy dużo lepiej wychodzi mu gra w pokera i hazard. Oczywiście jak każdy film z serii i ten podąża podobną trajektorią fabuły – zbyt pewny siebie główny bohater pada ofiarą manipulacji femme fatale Madonny (Choi Yoo Hwa), przegrywa zakład o wielką stawkę i kończy z niewyobrażalnym długiem. Tym razem jednak głównym motorem napędowym nie jest jego osobiste pragnienie zemsty, ale sznureczki zdaje się pociągać enigmatyczny Aekku (Ryu Seung Bum), który go ratuje z rąk gangsterów, ale w zamian potrzebuje go w swoim przekręcie. Ekipa złożona z nich oraz oszusta Kwona (Kwon Hae Hyo), mistrza sztuczek karcianych Kkachi (Lee Kwang Soo) i aktorki Young Mi (Lim Ji Yeon) zamierza wykiwać na wielką sumę Starego Moola (Woo Hyun), ale to zwykle bywa, ich plan zostanie zasabotowany, a prawdziwym czarnym charakterem okaże się ktoś inny…
To trochę dziwne oglądać film pt. „Tazza” bez Kim Yoon Seoka, który wykreował wtedy jedną ze swoich pierwszych ikonicznych ról, ale czasy się zmieniają. W tej części po raz pierwszy ekranowi hazardziści odchodzą od koreańskiej gry karcianej hwatu na rzecz pokera. Nie wiem czy to właśnie przez to, ale odniosłam wrażenie, że również wiele innych elementów zostało tutaj uproszczonych oraz dostosowanych do międzynarodowej widowni. „Tazza: One Eyed Jack” nie jest już iście koreańską gangsterską sagą z motywem hazardu, ale po prostu kolorowym heist movie, w którym bohaterowie będą przewidywalnie zdradzać się nawzajem, a każda akcja będzie mieć podwójne dno. Do Il Chool jako główny bohater nie posiada tego samego swagu i czaru, co jego poprzednicy Goni (Jo Seung Woo) i Ham Dae Gil (T.O.P) – w tej kwestii najwięcej prezencji posiada Ryu Seung Bum w roli Aekku – pozostaje jednak białą kartą jako dopiero uczący się warsztatu szulera młody chłopak.
„Tazza: One Eyed Jack” jest niezłą rozrywką i to tyle lub aż tyle. Film chyba więcej zyskuje, będąc rozpatrywany jako część trylogii, chociaż sam w sobie w zupełności nadaje się do oglądania bez znajomości poprzednich części jako po prostu barwny spektakl kryminalny ze zbieraniną charakterystycznych postaci i okazjonalnie bardziej brutalnymi scenami.