Znane też jako: Geolpeurenjeu, 걸프렌즈
Na podstawie: koreańskiej powieści „Girlfriends” autorstwa Lee Hong
Gatunek: komedia romantyczna
Reżyseria: Kang Seok Bum
Premiera: 2009
Obsada: Kang Hye Jung, Han Chae Young, Heo Yi Jae, Bae Soo Bin, Jo Eun Ji, Kim Hye Ok
Kang Hye Jung jest dla mnie jedną z tych aktorek, których w pewnym sensie nie mogę odżałować. Powinna stać gdzieś przy Gong Hyo Jin i Jung Ryeo Won jako reprezentantka niszy „ekscentrycznych” aktorek, które swoją własną osobą lub wybieranymi rolami nie dają się tak łatwo zaszufladkować, jednakże nawet ona, mając przecież na koncie „Oldboya” (2003) lub „Welcome to Dongmakgol” (2005), stała się ofiarą braku interesujących kobiecych ról i przystopowała z karierą na rzecz rodziny dokładnie w tym momencie, w którym mogła przekuć to na żonglerkę swoim wizerunkiem w komercyjnych produkcjach i arthousie.
„Girlfriends” kończy właśnie tamtą dekadę Kang Hye Jung jako jednej z najbardziej interesujących aktorek koreańskiego kina, po czym zniknęła z głównych ról. Jest to typowy chick flick – niewymagająca komedia romantyczna na podstawie powieści, a więc z jakimiś pozorami „głębi”. Można było to okręcić wokół persony Kang Hye Jung jako specjalistki od ekscentrycznych postaci i coś na tym zdziałać, tak jak dla kontrastu „Hellcats” (2008), również chick flick bez cukierkowego zakończenia, zdołało wyciągnąć coś interesującego z dotąd nie najlepszej Kim Min Hee. Niestety prawda jest taka, że Kang Hye Jung daje tutaj jeden ze swoich gorszych występów, a to, że odgrywana przez nią bohaterka z jednej strony jest typowa w gatunku, ale z drugiej nietypowa dla niej samej w kontekście jej dotychczasowej kariery, jest marnym pocieszeniem dla fanów.
Jeden mężczyzna i trzy kobiety, chociaż tytuł filmu nie odnosi się do nich jako kochanek, ale również jako nietypowych przyjaciółek… Pracownica biurowa Song Yi (Kang Hye Jung) wchodzi w związek ze swoim kolegą z pracy Jin Ho (Bae Soo Bin) szybko po tym, jak całują się po jednej z imprez firmowych, ale wkrótce faza pierwszego zakochania się opada i kobieta zauważa pewne niepokojące ją znaki. Okazuje się, że wcale dobrze go nie zna, a co gorsza, Jin Ho jest playboyem, który otacza się wianuszkiem kobiet. Song Yi spotyka dwie z nich, które uważają, że również są z nim w związku – onieśmielającą organizatorkę imprez Jin (Han Chae Young) i studentkę Bo Rę (Heo Yi Jae). Kobiety są o siebie zazdrosne i każda myśli, że ma największe szanse u Jin Ho, ale paradoksalnie nie toczą ze sobą zaciętej rywalizacji, a zaprzyjaźniają się, dosłownie tworząc klub dziewczyn głównego bohatera.
Mamy bardzo filmowe zderzenie trzech kontrastujących ze sobą osobowości, które odpowiadają archetypom bohaterki takiej jak my wszystkie, seksownej kobiety sukcesu i niewinnej, młodszej dziewczyny. Widać próby pogłębienia tych postaci, ale niestety wyszło to równie jednotorowo, w sensie dziewczyna z sąsiedztwa jest wbrew pozorom całkiem kompetentna, kobieta sukcesu skrywa kompleksy, a niewinna studentka jest trochę bardziej odważna, choć chyba ze względu na swoją naiwność. Żaden z występów Kang Hye Jung, Han Chae Young i Heo Yi Jae nie zapada dłużej w pamięci, a najbardziej bezbarwny jest Bae Soo Bin jako uwielbiany przez wszystkich Jin Ho. Może to specjalnie założona konwencja, że jego postać zdaje się być po prostu ideałem wyjętym z wyobraźni głównych bohaterek, a nie prawdziwym człowiekiem, niemniej pełni funkcję zaledwie narzędzia fabularnego w kobiecym filmie.
„Girlfriends” wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Wydaje mi się, że teoretycznie rozumiem jego przekaz, ale po tych wszystkich perypetiach głównych bohaterek i wymuszonej komedii fabuła nie zawędrowała tak naprawdę donikąd. Pod koniec wyłożono łopatologicznie poprzez narrację myśl, że po co być irracjonalnie zazdrosnym o kochanki swojego chłopaka, kiedy można je bliżej poznać? To kiepskie rozwiązanie historii, która przecież jest w głównej mierze opowiadana przez Song Yi psychologowi… Tak właściwie nie wychodzi poza kilka zdań streszczenia fabuły.