Znane też jako: The Queen of Snow, Nunui Yeowang, 눈의 여왕
Na podstawie: motywu z baśni „Królowa Śniegu” autorstwa Hansa Christiana Andersena
Gatunek: melodramat
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2006-2007
Obsada: Hyun Bin, Sung Yuri, Lim Joo Hwan, Yoo In Young, Chun Ho Jin, Jin Tae Hyun, Go Doo Shim
Zimowe krajobrazy i metaforyczny lód w sercu. Bolesna przeszłość, o której chce się zapomnieć, a z drugiej strony niezapomniana pierwsza miłość. Śmiertelne choroby i dramowi geniusze. Być może „The Snow Queen” jest ostatnią dramą ze swojego rodzaju, ale doskonale wiadomo, że trendy lubią się powtarzać, tylko w nieco zmienionej formie…
Wybitnie trudna walka głównego bohatera
Drama producentów „Winter Sonaty” miała wszelkie zadatki na stanie się kolejnym Hallyu melodramatem, lecz podczas emisji nie wytrzymała silnej konkurencji epickiego „Jumong” (MBC 2006-2007) i skończyła z rozczarowującą dla KBSu oglądalnością koło 10%. Jak się czasy zmieniły, teraz to byłby hit… W każdym razie nie uważam, żeby „The Snow Queen” zasługiwało na więcej, gdyż tak naprawdę jedyną zaletą, jaka ratuje tę dramę, jest sam występ Hyun Bina w swojej pierwszej roli od czasów przełomowego dla niego „My Name is Kim Sam Soon” (MBC 2005). Wreszcie to on sam był główną gwiazdą, na barkach której oparto całą nadzieję na sukces.
Gra on Han Tae Woonga, który nigdy nie może zaznać szczęścia. Pochodzi z biednej rodziny utrzymywanej tylko przez jego matkę (Go Doo Shim), ale dzięki rekomendacji swojego nauczyciela dostaje się do elitarnego liceum, w którym szkolną gwiazdą jest geniusz Kim Jung Kyu (Lee Sun Ho), a przynajmniej na takiego pozuje… Okazuje się jednak, że Tae Woong ma od niego większy talent matematyczny. Chłopcy na przekór wszystkiemu zaprzyjaźniają się, ale kiedy główny bohater wygrywa szkolną olimpiadę, przygnieciony oczekiwaniami ojca Jung Kyu popełnia samobójstwo, za które Tae Woong obwinia się do końca życia.
Osiem lat później główny bohater ukrywa się pod imieniem Han Deuk Goo, na cześć boksera, którego fanem był Jung Kyu i trenuje ten sport. Zostaje zatrudniony jako szofer bogatej, lecz nieuleczalnej chorej Kim Bo Ry (Sung Yuri), która nie może znieść bycia obserwowaną przez niego przez cały czas i na początku traktuje go bardzo drwiąco, jak wszystkich zresztą. On wytrzymuje to wszystko, zauważając, że jest po prostu skrzywdzona w życiu i dlatego wszystkich odpycha. Ona zaczyna się przy nim otwierać… Jak w każdym koreańskim melodramacie okazuje się, że łączy ich wspólna przeszłość, gdyż Tae Woong był jej oppą z dzieciństwa, którego spotkała kilka razy i się zakochała w nim, ale główny bohater postanawia dać na wstrzymanie swoim rosnącym uczuciom wobec niej, kiedy dowiaduje się, że jest młodszą siostrą Jung Kyu…
Poskramianie złośnicy
Im dłużej myślę nad „The Snow Queen”, tym bardziej mi się wydaje, że być może rzeczywiście gdzieś ujęto ból (narzuconej sobie) alienacji oraz potęgę uczuć, szczególnie życzliwości, która może zmienić drugiego człowieka, niestety podczas oglądania tej dramy kompletnie tego nie czułam… Nie chwyciła mnie za serce i momentami wręcz walczyłam sama z sobą, żeby włączyć następny odcinek, ponieważ wyłączając z rozważań wartości, jakie starała się przekazać, na poziomie fabuły i bieżących wydarzeń była potwornie powtarzalna. Dopiero jeden odcinek skończyłam, a nie kilka? Czas tak wolno leci… Ach, no oczywiście, że choroba głównej bohaterki musi powrócić, kiedy już się prawie o niej zapomniało… Ze zdwojoną siłą zagrożenia życia!
Intrygi żadnej nie ma, a tajemnice są jak najbardziej oczywiste i to w ten oldskulowy sposób – można tylko wyczekiwać, kiedy uderzy spodziewany melodramat, a bohaterowie będą wylewać kubły łez, bo nie mogą być razem lub będą zmieniać zdanie regularnie co jakiś czas, bo czymś trzeba wypełnić te szesnaście odcinków… Podobnie jednofunkcyjni są tutejsi second leadzi darzący głównych bohaterów jednostronnym uczuciem, które rzekomo daje im argument, aby wtrącać się i konfrontować z rywalem – są to zeswatany z Bo Rą lekarz Seo Gun Woo (Lim Joo Hwan) oraz córka właściciela klubu bokserskiego Lee Seung Ri (Yoo In Young), którą on traktuje oczywiście niczym młodszą siostrę.
Czego więcej mogłam się spodziewać? „The Snow Queen” jest jednym z ostatnich „klasycznych” melodramatów Hallyu, które obrazują wielką, lecz tragiczną miłość bez happy endu. Wystarczy tylko podłożyć do tego scenariusza kolejną parę dobrego aktora i pięknej celebrytki, chociaż odwróceniem konwencji można nazwać fakt, iż Sung Yuri nie wciela się w niewinną personę a’la słynne role Choi Ji Woo, ale jest nieznośną bogaczką, która nie miała okazji dojrzeć. Szkoda tylko, że nie wykazuje się dostatecznym talentem aktorskim, żeby wiarygodnie sprzedać tę postać…
Hyun Bin przewidywalnie gra za nich dwoje, ale przede wszystkim próbuje swoich sił (i doskonale się sprawdza przy tym!) w roli, która przy właściwej dozie charyzmy aktora staje się świetlistym punktem całego serialu. Han Tae Woong/Han Deuk Goo jest oczywiście kompletnie nierealny przez to, ile już w życiu wycierpiał, jak wciąż trzyma się na obu nogach i jak jeszcze potrafi wywierać pozytywny wpływ na innych. Nie odbierajcie tego jako męskiej wersji Candy – starcie permanentnego uśmiechu z twarzy czyni go smutnym, aczkolwiek posiadającym taką cichą siłę bohaterem… Nominację do nagrody na Baeksang Arts Awards uważam za słuszną, no ale właśnie – koniec końców sądzę, że w obecnych czasach „The Snow Queen” jest dramą przede wszystkim dla fanów tego konkretnego aktora.
Zdobyte nagrody
2006 KBS Drama Awards:
- nagroda popularności dla Hyun Bina
- nagroda internautów dla Hyun Bina
- nagroda internautów dla Sung Yuri
- najlepsza para – Hyun Bin & Sung Yuri
Ocena:
Fabuła – 5/10
Kwestie techniczne – 6/10
Aktorstwo – 7/10
Wartość rozrywki – 5/10
Średnia – 5,75/10