Na podstawie: francuskiego filmu „36” (2004) w reżyserii Oliviera Marchala
Gatunek: thriller
Reżyseria: Lee Jung Ho
Premiera: 2019
Obsada: Lee Sung Min, Yoo Jae Myung, Jeon Hye Jin, Choi Daniel, Lee Sang Hee, Ahn Shi Ha, Kim Ho Jung, Kim Hong Pa
„The Beast” jest drugim w historii remakiem francuskiego filmu po „The Target” (2014), który jeszcze bardziej odchodzi od oryginału, właściwie zapożyczając tylko jego główne ramy. Gdybym nie wiedziała o tym fakcie, uznałabym go za iście koreański w swoim kontekście thriller. To fascynujące, jak europejski materiał znajduje zastosowanie w kinie azjatyckim, nieprawdaż?
Długo wyczekiwany przeze mnie powrót reżysera Lee Jung Ho („Broken”, 2014) okazał się komercyjną klapą, tak więc poczucie deja vu jest dość silne… Skojarzyło mi się z sytuacją innego thrillera, „Seven Years of Night” (2018) Chu Chang Mina, który nie wiedzieć dlaczego rozczarował koreańskich widzów… Bo to nie kolejny kultowy tytuł a’la kino Bong Joon Ho lub Na Hong Jina?
W każdym razie „The Beast” jest perfekcyjnie funkcjonalnym filmem. Co prawda, bardziej przypomina mi hongkońskie kino śledcze aniżeli koreański thriller zemsty, czego można było się spodziewać, niemniej jest to mocne kino akcji, w którym karma dosięga głównego anty-bohatera. W rzeczonego detektywa Jung Han Soo wciela się Lee Sung Min, który już od pierwszych scen pokazuje swoje oblicze godne czarnego charakteru. To jeden z tych „typowych” koreańskich glin, który woli działać fizycznie niż prowadzić śledztwo dochodzeniowe i często posuwa się do nielegalnych czynów dla własnych korzyści. Jego prawą ręką jest detektyw Jong Chan (Choi Daniel), który również uczestniczy w tych procederach.
Na wolności grasuje seryjny morderca, a media i społeczeństwo domagają się koniecznie jego schwytania. Co więcej, ten sukces umożliwiłby awanse, dlatego rozgrywa się okrutna rywalizacja między Jung Han Soo z Wydziału Pierwszego, a Han Min Tae (Yoo Jae Myung) z Wydziału Drugiego o fotel szefa policji. Ich grupy detektywów mają teoretycznie ze sobą współpracować, ale mężczyźni utrudniają sobie pracę nawzajem, a szczególnie Han Soo, sabotując działania drugiego. Zazwyczaj trzymający się twardo zasad Min Tae zmienia zatem swoje podejście, a co ironiczne, przestaje się w tym wszystkim liczyć odnalezienie prawdziwego mordercy, bo staje się to wyścigiem o aresztowanie kogokolwiek…
Mamy znakomitych aktorów, brak jakiegokolwiek podziału na dobro i zło oraz zadymione, bardzo mroczne w ujęciach operatora miasto Incheon. Pytania o to, kto jest prawdziwą bestią, są oczywiście oklepane, ale w każdym razie reżyser serwuje prawdziwy thriller sensacyjny, w którym akcja nie ustępuje, gdyż policjanci zwodzeni jednym fałszywym tropem zaraz znajdują inny. Być może to właśnie stało się niespodziewanie elementem, który trochę „zgubił” ten film… Bowiem „The Beast”, podobnie zresztą jak wspomniane „Seven Years of Night”, nie zwalnia, ale też nie przyspiesza, w efekcie czego brakuje takich zaskakujących zwrotów akcji i akcentów, które utrzymywałyby zainteresowanie widza. Osobiście uważam, że film jest dobrym thrillerem i bardzo spodobało mi się jego zakończenie, niemniej nie powiem, aby czas szybko mi przy nim leciał… Sprawa seryjnych morderstw szybko schodzi na dalszy plan, ale zostaje ostatecznie rozwiązana, choć wszystkie te wątki zatargów z gangsterami rozwlekają nieco czas trwania „The Beast”.