Znane też jako: Abyss: Soul Revival Marble, Eobiseu, 어비스
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komedia romantyczna, kryminalny, fantasy
Ilość odcinków: 16 x 70 min.
Premiera: 2019
Obsada: Park Bo Young, Ahn Hyo Seob, Lee Sung Jae, Lee Shi Eon, Han So Hee, Kwon Soo Hyun, Song Sang Eun
Przygotowana na czarny scenariusz
Już na samym początku muszę wspomnieć, że „Abyss” nazywane jest jednym z największych rozczarowań zeszłego roku i z tym się w pełni zgadzam – kiedy ostatnio widziałam dramę z tak obiecującą obsadą, która okazała się takim syfem fabularnym?! Już nawet nie chodzi o sięganie po największe, najczęściej powtarzane banały tworzące ogólny stereotyp koreańskich dram, kiedy brakuje pomysłu na cokolwiek innego… Tylko o brak logiki.
Nie zagłębiałam się za bardzo w inne recenzje tej dramy, tylko dochodziły do mnie strzępki informacji o jej bezmyślności w trakcie emisji. Dlaczego zatem powróciłam do niej po tak długim czasie odkąd obejrzałam premierowe odcinki i tyle? Tak naprawdę to nie wiem, włączyłam Netfliksa, żeby coś grało w tle… Być może to przez wspomnienie Park Bo Young i Ahn Hyo Seoba jako ładnej pary? Kiedy sięgam po dramę, po której spodziewam się najgorszego, zazwyczaj skutkuje to największą obojętnością wobec niej albo suchym stwierdzeniem, że wcale nie było tak źle. W tym przypadku jednak, nawet kiedy spoglądałam na nią znad komputera czy książki, to i tak rzucały mi się w oczy wszystkie niedociągnięcia scenariusza. Byłam na nie wręcz wyczulona od samego początku, zamiast po prostu przymknąć na nie oko. „Abyss” sprawiło, że rzucałam przekleństwami do telewizora.
Pętla zmartwychwstań
Całość jest przykrym dowodem na niekompetencję scenarzystki, która być może chciała być „eksperymentalna”, wymyślając kompletnie nowy motyw fantasy w kontekście koreańskich dram, ale nie wiem od czego zacząć… nieudanego pożenienia komedii romantycznej z kryminałem?
Go Se Yeon (Kim Sa Rang) jest popularną, piękną panią prokurator, natomiast jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa Cha Min (Ahn Se Ha) posiada wszystko – dobry charakter, kompetencję, miliony na koncie jako spadkobierca firmy kosmetycznej, tylko nie piękną twarz… W największym skrócie, główny bohater tragicznie umiera w wypadku, ale kosmici (!) wskrzeszają go za pomocą tajemniczej kuli, której staje się nowym właścicielem. Zmartwychwstały Cha Min (Ahn Hyo Seob) wygląda zupełnie inaczej – rzekomo abyss odradza ludzi, odzwierciedlając „wygląd” ich duszy, dlatego powraca jako wysoki, przystojny, młody mężczyzna. Nie zgodziłabym się jednak z opisami, że jest taki inteligentny, gdyż idiotycznie ratuje przypadkowego mężczyznę na ulicy, którym okazuje się seryjny morderca Oh Young Chul (Lee Sung Jae), a ten wpada w szał zabijania. Cha Min wskrzesza zatem zabitą przez niego Go Se Yeon, która wygląda teraz bardzo „zwyczajnie” oraz swoją narzeczoną Jang Hee Jin (Han So Hee). Abyss trafia jednak w ręce Oh Young Chula, a ten ma jeszcze wspólnika…
Lista przewinień
Być może jestem rozdrażniona, jak dawno nie byłam, ale gdybym miała wymienić wszystko, w czym nie spodobało mi się „Abyss”, lista byłaby długa. Przede wszystkim jest to rodzaj dramy, która zaczyna dużo wątków, a nic nie kończy, żeby to miało większy sens albo nagle scenarzystka wpada na zupełnie nowe pomysły, ot tak… Efekt wychodzi strasznie schizofreniczny. W ostatnich latach można było zobaczyć nie jedną i nie dwie komedie romantyczne z wątkiem kryminalnym, wspominając chociażby o „Strong Woman Do Bong Soon”, w którym również zagrała Park Bo Young, ale był to przynajmniej w kilku przypadkach po prostu „dodatek”, a tutaj?! Przez pierwszych kilka odcinków mamy stricte kryminał próbujący nawet udawać swoim klimatem thriller, ale wychodzi to strasznie sztucznie i „kreskówkowo”, do czego właściwie można streścić cały rozczarowujący występ Lee Sung Jae jako głównego czarnego charakteru. Kiedy wątek się z grubsza kończy, „Abyss” robi zwrot o sto osiemdziesiąt stopni do mało interesującej komedii romantycznej, aby później przeplatać kolejne zagrożenia życia wspólnym siedzeniem w domu lub radzeniem sobie ze wścibską matką.
Spójności w tym żadnej! Bohaterowie robią rzeczy, bo coś im się wydaje, ale najczęściej są to wyssane z palca bzdury bez żadnego poparcia w logicznym rozumowaniu. Policja zachowuje się nieprofesjonalnie, pozwalając się mieszać cywilom w śledztwo. Widz po prostu musi to przyjmować na klatę, tak samo jak mnożące się zasady używania abyss, o których kula informuje dopiero z czasem, zupełnie jakby były wymyślane na bieżąco. W życiu nie widziałam tak de facto bezużytecznego motywu fantasy, gdyż traci ona znaczenie z biegiem wydarzeń, a wszystko sprowadza się z grubsza do tego, że bohaterowie po prostu próbują uratować swoich bliskich z rąk mordercy. Jednakże to oni sami w pierwszej kolejności są takimi idiotami, że wpadają prosto w jego pułapkę, jak tylko skontaktuje się z nimi i każe im coś zrobić. W życiu nie byłam tak zirytowana na widok Park Bo Young… Go Se Yeon jest prokuratorem, tak?! To, co wyprawiała razem z Cha Minem, nie można nazwać śledztwem.
Co więcej, kiedy już skupiłam się na tym, gdzie wypatrywać wad, nagle zaczęły mi przeszkadzać bezsensowne, dziecinnie dialogi, które niczego za sobą nie niosły, klasyczne gadanie do siebie całych monologów, kiedy scenarzystka nie potrafi w inny sposób przekazać myśli swoich bohaterów, a zaskakująco nawet reżyseria PD Yoo Je Wona, której brakowało krzty subtelności. Każdy zwrot akcji był podkreślany znienacka tak głośną muzyką, że prawie robiło to z tego jump scare, ale tak po prawdzie dramatyczne chomiki z bohaterów. Efekty specjalnie trzymają się na niezłym poziomie, no i jedną piosenkę z soundtracku do tej pory mam na swojej playliście, ale jakoś nie wyczułam, żeby tę dramę nakręcił ten sam reżyser, co „Oh My Ghostess” czy „Tomorrow With You”…
W tej całej pseudo-kryminalnej intrydze można zapomnieć o głównym motywie tej dramy, jaką jest tak naprawdę powierzchowność ludzi oraz standardy piękna… „Abyss” nie robi jednak żadnego statementu, a wręcz upokarza się tym, jak Go Se Yeon zakochuje się w Cha Minie dopiero wtedy, kiedy staje się przystojny. Potem coś tam sugerowano, że w dzieciństwie było inaczej, ale odebrałam to jako spóźnioną próbę naprawienia tego błędu. Zresztą, jak można traktować poważnie dramę, która próbuje wmówić, że Park Bo Young jest przeciętna, wręcz brzydka i to nawet bez zabiegów „zbrzydzania jej”, jak w przypadku np. Hwang Jung Eum w „She Was Pretty”? Do tej pory nurtuje mnie jeszcze jedna sprawa… Gdzie do cholery logika w tym, że Go Se Yeon przejęła wizerunek prawniczki Lee Mi Do?! Ta musiała przez to również stać się kimś innym, ale nie była wskrzeszona przez abyss, tak więc… ile osób z produkcji przymknęło oko na tę dziurę fabularną? Nie mówiąc o tym, że właściwie poza głównymi bohaterami cała reszta wygląda po zmartwychwstaniu właściwie tak samo…
Ocena:
Fabuła – 3/10
Kwestie techniczne – 5/10
Aktorstwo – 6/10
Wartość rozrywki – 4/10
Średnia – 4,5/10
Potwierdzam Twoje słowa. Włączyłam skuszona wieloma opiniami (masa ludzi uważa tę dramę za jedną z najlepszych w życiu) i wyłączyłam po 5 odcinkach. Dziwne to było, nielogiczne, a jak mi obrażali główną aktorkę, jakoby była przeciętna… absurd.
Są lepsze dramy (na przykład wreszcie oglądam Sky Castle no i nadrobiłam Signal) :D
PolubieniePolubienie
Zgadzam się. Zapowiadało się na całkiem świeżą dramę a wyszło coś dziwnego, w dodatku mocno infantylnego. Szkoda.
PolubieniePolubione przez 1 osoba