Podróż do Korei bez ruszania się z domu – podsumowanie 6. edycji Warsaw Korean Film Festival

W zeszłym tygodniu minęła 6. edycja Warsaw Korean Film Festival, która trwała od 26 do 31 października w przestrzeni wirtualnej – w całości na platformie mojeekino.pl, która zresztą powstała w tym pandemicznym okresie. Mój pierwszy w życiu festiwal filmowy online zaskakująco stał się być prawdziwym „wydarzeniem” we własnym domu, a więc nie odchodziłam od ekranu telewizora z byle powodu, czego najbardziej się obawiałam, choć czas ogólnie przeleciał szybko i niepostrzeżenie. Trochę szkoda.

Wracając myślami do pierwszych doniesień z początku roku o odwołaniu festiwali filmowych i innych tym podobnych wydarzeń, wizja oglądania filmów online na własnej kanapie była jak najbardziej ekscytująca, ale entuzjazm może szybko opaść, kiedy człowiek zderzy się z ograniczeniami, których wcale się nie spodziewał. Blokada geolokalizacyjna czy okrojona liczba filmów z całej puli, jakie można obejrzeć, to tylko niektóre z tych, o których czytałam, ale tak czy siak takie kompromisy nie są złe, jeśli w ogóle zdobywa się nowe możliwości we własnym domu…

Pomimo całkiem dogodnego tym razem dla mnie grafiku w pracy, nie rzuciłam się od razu na wszystkie możliwe seanse z okazji 2020 Warsaw Korean Film Festival, ale ta wybrana przeze mnie garść wprawiła mnie w dobry nastrój z tego powodu, że a) oglądam ciężej dostępne filmy; b) mogę wesprzeć swoimi kilkunastoma złotymi wybrane przeze mnie kino w Polsce, będące podłączone do mojeekino.pl. Całkiem nieźle to wymyślili na tej stronie, abstrahując już od systemu, sposobu wyszukiwania itd. Po uporaniu się z tym całym logowaniem i zakupem nie pozostawało nic, jak tylko rozłożyć wokół siebie zapasy picia i jedzenia, aby nie korciły wycieczki do lodówki, co nie?

Jo Jung Seok w „Exit” (2019)

Tegoroczna edycja była skromna, ale trzeba też wziąć na poprawkę, że sam przemysł filmowy na całym świecie mocno wyhamował. Program zawierający dziewięć filmów był na tyle różnorodny, na ile się dało. Co prawda recenzje trzech tytułów z sekcji Koreańskie hity mogliście już wcześniej przeczytać na moim blogu – „Exit” (2019), „Money” (2019) i „Beasts Clawing at Straws” (2020) – co oznacza, że widziałam te filmy przed Warsaw Korean Film Festival, lecz tak czy siak myślę, że gdybym miała z kim się dzielić tą przyjemnością, z chęcią obejrzałabym je ponownie tylko po to, aby obserwować reakcję drugiej osoby… No cóż, trochę mi brakowało drugiego człowieka obok na kanapie, przez co cała ta idea „festiwalu” wydała mi się nieco abstrakcyjna. Ale od czego jest chwalenie się w internecie, że robi się coś ciekawego ze sobą?

Jung Woo Sung w „Beasts Clawing at Straws” (2020)

Następne dwie sekcje festiwalu – Nowe twarze i Siła kobiet w kinie koreańskich – zawierały już tylko niezależne produkcje, co wyjątkowo w tym roku (i w tych okolicznościach…) sprawiło, że byłam tym najbardziej zainteresowana. Nie ukrywam, że na co dzień preferuję efekty specjalne na dużym ekranie i po prostu takie oderwanie się od rzeczywistości, ale jak już dumnie wzięłam udział w tym festiwalu po raz pierwszy od 3 lat, to nagle wezbrała we mnie ambicja, aby oglądać kino niezależne… Oczywiście z nadzieją na odkopanie jakiś niespodziewanych perełek i wiecie, z myślą o samo-rozwoju, tak bardzo gloryfikowanym przez ostatnie miesiące (nie, nie schudłam, nie przeczytałam książki, nie nadrobiłam wszystkich serialowych zaległości, o jakich myślałam…). Co z tego wyszło, pisałam w recenzjach „A French Woman” (2020), „Gull” (2020), „Tiny Light” (2020) i „Baseball Girl” (2020).

Jestem z Warsaw Korean Film Festival od samego jego powstania, chociaż z różnych powodów musiałam opuścić poprzednie dwie edycje. Zawsze miałam trochę żal, że wydawał się być bardziej lokalną imprezą, zważywszy na tę Warszawę w tytule, a ja nie mogłam za każdym razem pogodzić swoich obowiązków, aby pojechać tam na miejsce i uczestniczyć… Covidowy lockdown powinien zatem otworzyć drzwi do koreańskich filmów dla ludzi z całej Polski! Szkoda tylko, że wydarzenie to nie jest lepiej reklamowane. Kto ma wiedzieć, ten wie, a ja staram się co roku chociażby wspomnieć o nim na Facebooku.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.