Znane też jako: Trespasser, Daughter, Chimibja, 침입자
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: thriller
Reżyseria: Son Won Pyung
Premiera: 2020
Obsada: Kim Moo Yeol, Song Ji Hyo, Ye Soo Jung, Choi Sang Hun, Park Min Ha, Heo Jun Seok, Seo Hyun Woo
Ile jeszcze nowości można wymyślić w tak częstym i niestety już trochę ogranym gatunku, jakim jest thriller w kontekście koreańskiego kina? Właściwie nie ma takiej potrzeby, o ile tylko dostarczana rozrywka będzie przednia, a zwroty akcji zaskakujące… Jednak w tym przypadku z powodu spodziewania się „niespodziewanego” można było tylko machnąć ręką na ostatni akt, który ociera się o absurd.
Początek „Intruder” zapowiada się bardzo znajomo, aczkolwiek mogłabym oglądać Kim Moo Yeola w powtórce z „Forgotten” (2017), jeśli jego rola miałaby zostać odwrócona… Wciela się on w architekta Seo Jina, który stracił żonę w wypadku i od tamtego czasu desperacko stara się znaleźć jakieś wytłumaczenie go w sesjach z psychoterapeutą i hipnozie, zaniedbując inne aspekty życia rodzinnego. Pewnego dnia dostaje telefon, że jego zaginiona w dzieciństwie siostra Yoo Jin (Song Ji Hyo) została odnaleziona… Jego rodzice i córka niemalże natychmiast włączają ją do rodziny, ale główny bohater ma wiele wątpliwości wobec jej prawdziwej tożsamości. Nie chce dzielić się swoją przeszłością oraz wywraca znany mu porządek do góry nogami, zatrudniając na przykład inną gosposię bez jego wiedzy, ale wkrótce to on zaczyna być traktowany jak intruz we własnej rodzinie. Czy jego obawy są słuszne, czy to wszystko jest wytworem jego paranoi?
„Intruder” jako jeden z thrillerów planowanych na pierwszy kwartał 2020 roku, zanim pandemia nie pokrzyżowała planów dystrybutorów, balansuje niebezpiecznie na granicy kiczu, szczególnie w swojej drugiej połowie, lecz niestety nie wychodzi z tego obronną ręką jak „The Call” z tego samego roku. Zawiązanie akcji jest bardzo znajome, ale kiedy film skręca w zupełnie nieoczekiwaną, absurdalną stronę, nie może tego uratować nawet niezłe aktorstwo odtwórców głównych ról…
Kim Moo Yeol wciela się w bohatera, który jest tak tragicznie niezrozumiany, że w pewnym momencie widz może zacząć podejrzewać samego siebie, czy aby nie pokłada w nim zbyt dużo zaufania, skoro historia jest opowiadana z jego punktu widzenia? Song Ji Hyo z kolei po raz pierwszy próbuje roli czarnego charakteru, co powinna już dawno temu zrobić, aby przełamać swój wizerunek z variety shows i nieudanych komedii romantycznych, chociaż koniec końców „Intruder” może stać się gratką jedynie dla fanów tej aktorki, dla których to będzie szokująca metamorfoza. Film zatraca w trakcie swoje motywy bliskości i obcości w rodzinie, czy też horroru związanego z nieznaną tożsamością, aby stać się po prostu histerycznym thrillerem o konspiracji kultu religijnego… Nie mogę zdradzić więcej, natomiast ogólnie nie trzyma się to kupy i szokuje dla samego szokowania.
Koncept tego thrillera polega na tym, że wciąga widza w grę, w której nie wiadomo, co jest prawdą i realizuje to bardzo dobrze. Może nie ma tu jakichś spektakularnych chwytów, ale film ogląda się bez rozczarowań. Nawet jeśli nie jestem zbyt obiektywna, bo z Kim Moo Yeolem oglądam wszystko jak leci, to jest to dobra rozrywka z dreszczykiem, a aktorsko sama przyjemność.
PolubieniePolubienie