Oh My Ladylord

Znane też jako: Oh! Master, Oh My Master, O! Juinnim, 오! 주인님

Na podstawie: pomysł oryginalny

Gatunek: komedia romantyczna

Ilość odcinków: 16 x 70 min.

Premiera: 2021

Obsada: Lee Min Ki, Nana (After School), Kang Min Hyuk (CNBLUE), Kim Ho Jung, Lee Hwi Hyang, Kim Chang Wan, Song Yoo Taek, Lee Hyun Jung, Woo Hee Jin

 

Czy „Oh My Ladylord” jest najgorszą dramą 2021 roku, a MBC już bezpowrotnie straciło szansę na odbicie się od dna? Co do tego pierwszego, naprawdę chciałabym polemizować, ale kiedy już zdecydowałam się obejrzeć ją pomimo fatalnych recenzji, to jednak nawet brak oczekiwań nie uratował mnie przed rozczarowaniem.

Powtórka „sprawdzonych” motywów?

Abstrahując od rzeczywistej wartości „Oh My Ladylord”, same okoliczności powstania tej dramy są warte paru zdań, gdyż reprezentuje ona bardzo oldskulowy rodzaj koreańskiej komedii romantycznej… Tym razem nie będzie to zaleta. Z pewnością sztab kierowniczy MBC liczył na to, że taka „niewymagająca” drama mogłaby znaleźć swoich odbiorców pośród innych thrillerów i sageuków na początku tego roku. Zresztą, na tym opierał się pierwszy, bardzo samokrytyczny zwiastun „Oh My Ladylord”, w którym otwarcie przyznano, że od kilku lat poziom dram MBC jest fatalny, ale można obejrzeć „chociażby to”, jako komedię romantyczną dla zabicia czasu… Tylko kiedy ilość dram produkowanych przez tą stację telewizyjną drastycznie spadła z powodu niskiej oglądalności oraz braku dochodów, naprawdę jest to scenariusz, który ktoś starannie wybrał i dał zielone światło produkcji?!

Romans totalnych przeciwieństw – Han Bi Soo (Lee Min Ki) jest scenarzystą specjalizującym się w thrillerach, a Oh Joo Im (Nana) aktorką znaną z komedii romantycznych. W wyniku splotu wydarzeń, które z grubsza nie mają sensu, ona staje się właścicielką jego domu, z którego on nie chce się wyprowadzić, więc stają się niechętnymi współlokatorami ukrywającymi się przed paparazzi. Przywodzi to na myśl „Full House” (KBS 2004) sprzed piętnastu lat i fabularnie jest tak samo fatalne, ale przynajmniej teraz koreańska widownia ma już na tyle wyrobiony gust, że w porównaniu do tego klasyku Hallyu z ponad czterdziestoprocentową oglądalnością „Oh My Ladylord” pobiło rekord najniższej oglądalności MBC, notując 0.9% – o włos od niechlubnego rekordu całej koreańskiej telewizji publicznej, który należy do zeszłorocznego „Welcome” (KBS 2020).

Piękna para, śmiertelne choroby i zero nowości

„Oh My Ladylord” trąci myszką. Już przymykając oko na to, że drama ma tragicznie niski budżet, dlatego wcale nie przedstawia blichtru showbiznesu, a tylko zamyka swoich bohaterów w czterech ścianach domu lub kawiarni, jej scenariusz jest powtórką jednych z najbardziej leniwych zwrotów akcji. Jest ich niewiele, ale i tak ciągną w dół fabułę, która mogła po prostu dryfować w obyczajowym tempie, skoro starano się powziąć pastelową stylistykę koreańskiego filmu niezależnego. Napiszę po prostu tyle, że już w pierwszych odcinkach Han Bi Soo zostaje potrącony przez ciężarówkę. Reszty można się domyśleć, chociaż pomimo tego końcówka „Oh My Ladylord” wprawi w osłupienie.

Może dlatego właśnie PD Hyun Sol Ip, która zadebiutowała czarującą mini-dramą „You Drive Me Crazy” (MBC 2018) jako główna reżyserka, szybko odeszła z planu tej dramy, która miała być jej pierwszą dłuższą serią i została wymieniona na jeszcze mniej doświadczoną PD Oh Da Young, która pewnie po prostu wykonała powierzoną jej robotę bez kwestionowania scenariusza? Widać w „Oh My Ladylord” cień „You Drive Me Crazy”, konkretnie w ujęciach spacerów po rustykalnych dzielnicach Seulu i wiosennym klimacie, lecz mimo wszystko drama ta jest tylko żenującą komedią romantyczną napisaną na kolanie z pamięci, mając we wspomnieniach wszystkie banały zeszłej dekady. Bohaterowie przekomarzają się, aż w końcu nie wiedzieć kiedy zakochują się w sobie. Tło wypełniają jednowymiarowe karykatury rodziców i znajomych z pracy – oczywiście nie mogło zabraknąć motywu chorych matek, co jest przykrym stereotypem, w jaki wpadły zarówno Lee Hwi Hyang, jak i Kim Ho Jung w swoich karierach aktorskich. Obowiązkowy trójkąt miłosny uzupełnia przyjaciel z dzieciństwa Joo In, bogaty Yoo Jin (Kang Min Hyuk), który jest absolutnie bez wyrazu i wprost mówi Bi Soo, że jego najmocniejszą stroną jest… czekanie.

Nie ukrywam, że obejrzałam tę dramę dla Lee Min Ki i Nany, którzy są dla mnie przepiękną parą, ale mają bardzo nierówne szczęście co do dram, które często nie wykorzystują ich całego potencjału. Nie są to obecnie jacyś najpopularniejsi aktorzy, dlatego „Oh My Ladylord” prawie spadło mi jak gwiazdka z nieba, skoro ktoś postanowił sparować aktorów w moim guście w komedii romantycznej. Przez chwilę wahałam się, aby nie przyznać tej dramie tytułu jednej z najbardziej niedocenionych w tym roku, skoro wbrew pozorom Lee Min Ki wcale nie powtarza swojej roli z „Because This Is My First Life” (tvN 2017), co jest jednym z zarzutów wobec „Oh My Ladylord”. Dziwnie było go oglądać w bardzo… ekspresyjnej komedii, ale moje oczekiwania przeszła Nana w roli Oh Joo In – wcale nie aroganckiej aktorki, jak na swój rzekomy status supergwiazdy ani nie stereotypowej głównej bohaterki koreańskiego romansu, która jest zbyt życzliwa i poświęcająca się. Być może to kwestia mojej osobistej sympatii do tych aktorów, ale po prostu bardzo dobrze oglądało mi się ich razem w przyziemnych momentach… dopóki fabuła nie stała się nieproporcjonalnie i nieznośnie melodramatyczna po kilku odcinkach. Nie mam niczego konkretnego do powiedzenia na temat „Oh My Ladylord”, bo można spokojnie ją pominąć, jeśli ktoś choćby przez chwilkę się zastanawiał czy aby nie taki wilk straszny, jak go malują… W ogólnym rozrachunku drama zasługuje na wszelką krytykę, mimo że miała kilka sympatycznych momentów.

Ocena:

Fabuła – 2/10

Kwestie techniczne – 6/10

Aktorstwo – 6/10

Wartość rozrywki – 3/10

Średnia – 4/10

1 Comment

  1. Próbowałam obejrzeć dramę do końca, ale nie dałam rady. Rzuciłam ją gdzieś około 8 odcinka. Nawet nie wiem jak się skończyła. Nanę wcześniej widziałam tylko w kryminalnej dramie „Justice” (2019), gdzie nie było wątku romantycznego. Tam mi się podobała jej gra. Tutaj wszystkie postacie, niezależnie od aktorów były męczące. Wątek umierających matek zamiast mnie wzruszać denerwował. Nie chciałam takiej fabuły w komedii romantycznej. Nie pasował. To samo było z wątkiem anioła.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.