Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: revenge drama, czarna komedia, prawniczy, gangsterski
Ilość odcinków: 20 x 80 min.
Premiera: 2021
Obsada: Song Joong Ki, Jeon Yeo Bin, Taecyeon (2PM), Kim Yeo Jin, Jo Han Chul, Kwak Dong Yeon, Yoon Byung Hee, Kim Hyung Mook, Choi Deok Moon, Lee Hang Na, Kim Seol Jin, Yang Kyung Won, Seo Ye Hwa, Kim Yoon Hye, Kwon Seung Woo, Choi Young Jun, Lim Chul Soo, Kim Young Woong
Wszystkie znaki wskazywały na to, że mamy na talerzu kolejny hit tvNu… Reżyserka znakomitego „The Man Who Became King” (tvN 2019), scenarzysta „The Fiery Priest” (SBS 2019) oraz niezwykle popularny w swoim kraju Song Joong Ki, który cieszy się nieskalaną opinią publiczną. Nawet gdyby to miała być powtórka rozrywki po tamtej komedii kryminalnej czyli uczyńmy głównym bohaterem jakiś totalnie „egzotyczny” dla koreańskiej charakter, to jednak byłam zaintrygowana myślą o Song Joong Ki roli komediowej, czego już dawno nie widziano.
Outsider do zburzenia dotychczasowego porządku
Nie pozbędę się nawiązań do „The Fiery Priest”. W tamtej dramie katolicki ksiądz, a w rzeczywistości były agent wkracza na ścieżkę zemsty, walcząc z grupą ekscentrycznych czarnych charakterów razem ze swoim kolorowym Scooby gangiem – tutaj szkielet fabuły jest identyczny. Vincenzo Cassano (Song Joong Ki) to consigliere włoskiej mafii koreańskiego pochodzenia, który przybywa do porzuconej ojczyzny po zamachu na swoje życie. Zdradzony przez swój gang postanawia odebrać przynajmniej górę złota, która jest schowana w podziemiach budynku Geumga Plaza, ale na drodze staje mu Babel Group, które nielegalnie przejmuje budynek oraz grupa podejrzanych najemców. W wyniku splotu wydarzeń główny bohater zaczyna walczyć w ich interesach.
Jednym z nich jest prawnik Hong Yoo Chan (Yoo Jae Myung) z kancelarii Jipuragi, próbujący uratować pomniejsze biznesy ludzi pracujących w Geumga Plaza. Jego córka Hong Cha Young (Jeon Yeo Bin) jest prawniczką w kancelarii Wusang, której największym klientem jest właśnie Babel Group. Po morderstwie ojca przejmuje Jipuragi, a Vincenzo dołącza do niej jako doradca. Uciekają się do różnych podstępów w próbach udowodnienia korupcji Babel Group, ale mierzą się z silnymi przeciwnikami – niedojrzałym dziedzicem firmy Jang Han Seo (Kwak Dong Yeon), prezesem kancelarii Wusang, Han Seung Hyukiem (Jo Han Chul) oraz byłą panią prokurator, a obecnie specjalistką od korporacyjnych problemów Choi Myung Hee (Kim Yeo Jin). Nie wiedzą jednak, że prawdziwym czarnym charakterem jest skrywający swoją tożsamość najstarszego dziedzica Babel Group Jang Jun Woo (Taecyeon), młodszy kolega po fachu Hong Cha Young.
Spaghetti w sosie kimchi
„Vincenzo” jest bardziej czarną komedią niż „zwykłą” (?) komedią w porównaniu do „The Fiery Priest”, jednak jeśli liczyć na przykład serialu noir, to można się srogo przeliczyć. Dramy czysto gatunkowe to jednak wciąż rzadkość w koreańskiej telewizji, bo zgodnie z myślą „dla każdego coś dobrego” są one najczęściej mieszanką elementów z najróżniejszych gatunków, często tych kompletnie kontrastujących ze sobą. Zresztą, właśnie z tego powodu nowe koreańskie kino zyskało rozgłos prawie dwadzieścia lat temu… Mimo to jeśli porównać „Vincenzo” z tymi najsłynniejszymi przykładami gatunkowych koktajli, które na przykład serwuje nam Bong Joon Ho od początku swojej kariery, wypadnie ono… dziecinnie, pomimo znakomitej reżyserii.
To właśnie jest bariera, którą trzeba przeskoczyć. „Vincenzo” nie jest do końca prawdziwym serialem gangsterskim, ale trochę taką parodią. Zupełnie jakby ktoś naooglądał się za młodu „Ojca chrzestnego” i cała jego wiedza o mafii pochodziła z tych kilku idiosynkratycznych obrazów, jak Don Corleone składa ofertę nie do odrzucenia. Główna rola Song Joong Ki polega głównie na przedstawianiu „romantycznego” wizerunku zachodniego gangstera, pomimo że de facto ma być consigliere, tak więc prawnikiem, a nie osobą do czarnej roboty… Mniejsza o to, ubrany w designerskie garnitury Vincenzo Cassano jest kimś, kogo nie obowiązują żadne zasady na koreańskiej ziemi, a w ostatecznym momencie może wyciągnąć pistolet, aby przypomnieć, że mimo tej ślicznej buzi jest anty-bohaterem.
Trzeba zatem pozbyć się jakichkolwiek oczekiwań wobec realizmu albo elementów wyznaczających gatunek noir i dać się ponieść nieprzewidywalnym gagom „Vincenzo”, gdyż jest to tak naprawdę wspomnienie po włoskiej kuchni w iście koreańskim sosie. Drama łączy w sobie wszystko to, co w ostatnich latach najbardziej się podoba koreańskiej widowni – po pierwsze, walkę z karykaturalnymi czarnymi charakterami na zasadzie kto kogo tym razem przechytrzy, często uciekając się do bardzo dziecinnych zagrywek rodem z kreskówek. Nie powiem, jest to na swój sposób fascynujące oglądać bohaterów z prestiżowymi zawodami i na wysokiej pozycji w społeczeństwie, którzy uciekają się na przykład do przypuszczenia ataku szerszeni w sądzie, aby opóźnić rozprawę…
„Vincenzo” odnosi się do prostych emocji, będąc rozrywkowym produktem. Bawi kolejną przebieranką Song Joong Ki lub swoją szeroką obsadą drugoplanową, która jest po prostu zbiorem gimmicków, różnych stereotypowych bohaterów typu kucharz, nauczycielka, tancerz, którzy w pewnym momencie ściągają maskę niczym w „Scooby Doo”, aby pokazać swoje prawdziwe, kontrastujące oblicze. Albo w drugą stronę, prezentuje nam równie stereotypowy, niemalże anarchiczny czarny charakter. Taecyeon miał pewnie ubaw życia wcielając się w rolę Jang Jun Woo mającego niepohamowane ataki agresji, ale w rękach kpopowego idola bez jakiegoś szczególnego talentu aktorskiego mogła to być co prawda miła odmiana w jego filmografii, niemniej nie mogłam się pozbyć uczucia deja vu po roli Namgoong Mina w „Remember” (SBS 2015-2016), która ożywiła jego karierę.
W skrócie, „Vincenzo” jest amalgamatem iście koreańskiej rozrywki spod znaku revenge drama. Ten „podgatunek” nie charakteryzuje się już melodramatem i na przykład uwodzeniem córki wroga, jak dekadę temu, ale chodzi o walkę ludzi na niższej pozycji w społeczeństwie ze skorumpowanymi chaebolami, co fajnie się łączy również z prawniczym motywem. Wielu aktorów w tym serialu przechodzi metamorfozy, w tym największą Jeon Yeo Bin w głównej roli żeńskiej jako bezczelna (i jednocześnie komiczna) Hong Cha Young. Odbija się echem po roli Honey Lee w „The Fiery Priest”, chociaż wciąż to było dla mnie fascynujące zjawisko po jej wcześniejszych dramatycznych rolach. Nie ukrywam jednak, że cała ta menażeria charakterów jest tylko dodatkiem do tytułowego Vincenzo Cassano – bohatera bez krzty realizmu, ale za to dostarczającego mnóstwo wytchnienia od szarej codzienności. Walka z Babel Group legalnymi środkami nie idzie po myśli? O, przecież Vincenzo jest gangsterem, co nie? Można o tym często zapomnieć, ale kiedy Song Joong Ki w nienagannym garniturze wyciąga spluwę, aby rozprawić się z wrogami, dzieją się rzeczy, które nie są typowe dla świata koreańskich dram. Dobrze mi się to oglądało.
Zdobyte nagrody
2021 Seoul International Drama Awards:
- Hallyu Drama Top Excellence Award
- Hallyu Drama Actor Award dla Song Joong Ki
2021 Brand of the Year Awards:
- Drama of the Year
- Actor of the Year – Song Joong Ki
2021 Tokyo Drama Awards:
- Special Award for Foreign Drama
2021 Korean Popular Culture and Arts Awards:
- Presidential Recommendation dla scenarzysty Park Jae Buma
Ocena:
Fabuła – 7/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 7/10
Średnia – 7,5/10
Świetna recenzja, jakbyś spisała również moje myśli. W zasadzie nie planowałam oglądać tej dramy, tutaj Joong Ki mnie nie przekonywał, ale zdecydowałam się na jeden odcinek, żeby poczuć klimat. Pierwszy odcinek był nudny, drugi podobny ( nie dziwię się tym którzy nie wytrwali ), ale im dalej, tym ciekawiej i tak mi coś podpowiadało oglądać dalej. Fenomenalny czarny humor, drugi plan znakomity, a główna para po protu iskrzyła. Dobrze się oglądało.
PolubieniePolubienie
Nie obejrzałam tej dramy, bo część komediowa mnie odstraszyła już na etapie promocji. Nie lubię robienia komedii w fabule, gdzie jest mnóstwo zabijania. Z revenge drama z tego roku polecam tylko The Devil Judge, które nie zmuszało się do rozśmieszania widza, aby ten kupił fabułę. Jak trzeba było to scenariusz walił widza prosto w twarz okrucieństwem wydarzeń i tylko lekko rozjaśniał wydarzenia więzią między postaciami.
PolubieniePolubienie
Ja byłam bardzo zawiedziona w czasie oglądania, ale to z własnej winy – chciałam czegoś mocnego właśnie, tego serialu noir i nie mogłam ścierpieć tego komediowego tonu i stereotypów ;(
PolubieniePolubienie