Znane też jako: Like a Butterfly, 나빌레라
Na podstawie: manhwy „Navillera” autorstwa Huna
Gatunek: obyczajowy
Ilość odcinków: 12 x 70 min.
Premiera: 2021
Obsada: Park In Hwan, Song Kang, Na Moon Hee, Hong Seung Hee, Kim Tae Hun, Yoon Ji Hye, Jung Hae Kyun, Shin Eun Jung, Kim Soo Jin, Jung Hee Tae, Jo Bok Rae, Kim Hyun Mok, Kim Kwon
Kiedy słyszy się zapowiedź takiej dramy, ja na przykład jestem pewna sukcesu albo chociażby tego, że będą wzruszenia i silne emocjonalne reakcje. „Navillera” w żadnym wypadku nie jest niedocenianą pozycją, chociażby ze względu na rosnące procenty oglądalności w drodze do finałowego odcinka. Być może nie zapisze się głębiej w pamięci, gdyż poprzedziło ją parę innych obyczajowych perełek, które pewne sceny tej dramy przywodzą na myśl, niemniej trzeba przyznać, że Koreańczycy są piekielnie dobrzy w tym gatunku… o ile tylko nie chodzi o weekendowe kobyły na tę samą modłę od lat.
Ostatni trzepot skrzydeł
„Navillera” jest adaptacją webtoon o dwóch mężczyznach z różnych pokoleń, których łączy pasja baletu. Shim Deok Chul (Park In Hwan) jest emerytowanym listonoszem, który w dzieciństwie był zachwycony występem tancerza, którego ukradkiem podpatrzył, ale jego ojciec szybko stłamsił w nim jakiekolwiek marzenia o tak niemęskiej rzeczy. Kiedy jest już w wieku, w którym jego rówieśnicy cierpią na różne dolegliwości i powoli odchodzą z tego świata, postanawia zrealizować swoje ukryte marzenie, zanim będzie za późno. Odwiedza akademię tańca prowadzoną przez byłego ballerino Ki Seung Joo (Kim Tae Hun) z nadzieją na naukę i wbrew oczekiwaniom on się zgadza. Ma jednak ukryty motyw – jego ulubiony uczeń Lee Chae Rok (Song Kang) jest właśnie w marazmie i nie spełnia nadziei mistrza, który widział w nim swoje młodsze ja. Mianuje go zatem nauczycielem Deok Chula, zakładając, że ten zarazi go swoim entuzjazmem do baletu, natomiast staruszek zostaje jego „menadżerem”.
Czy siedemdziesięcioletnie, sztywne ciało jest w stanie poruszać się z taką samą gracją, jak dwudziestoletnie? Oczywiście że nie, ale to nie końcowy rezultat jest ważny, lecz cały proces i skupianie się na osiągnięciu celu. „Navillera” posiada kilka scen baletu, które nakręcone są niemalże w bajkowy sposób. Drama ta kompletnie nie dotyka jego mrocznych stron, wyrzeczeń i rygoru, a bardziej traktuje go jako alegorię dla niemożliwych marzeń, za którymi jednak warto gonić, chociażby po latach. Zamiast nazywać ją „taneczną”, jest to w większej mierze historia obyczajowa o niecodziennej przyjaźni.
Późny rozkwit
Siłą rzeczy role dla aktorów w starszym wieku ograniczone są do patriarchów i matron. Kiedy jednak jakaś koreańska stacja telewizyjna odważy się raz na jakiś czas powierzyć im główną rolę w mini-serii, a nie tasiemcowej dramie „familijnej” o zdradach małżeńskich czy adoptowanych w sekrecie dzieciach, okazuje się, że te ćwiczone od dekad umiejętności aktorskie nie zardzewiały i robią większe wrażenie niż jakakolwiek histeryczna scena płaczu w dramie weekendowej. Motywy „Navillera” są do przewidzenia – być może ostatni niemożliwy wyczyn Shim Deok Chula jest desperackim zrywem zanim straci pamięć i kontakt z rzeczywistością w związku z postępującym Alzheimerem. Po kilku takich koreańskich dramatach obyczajowych w ostatniej dekadzie, które odbijają się echem w tej produkcji – na przykład „Dear My Friends” (tvN 2016) lub „The Light in Your Eyes” (jTBC 2019) – nie było dla mnie niczego zaskakującego w „Navillera”. Poza chorobą podobnie dotyka kwestii tego, jak starsze pokolenie jest postrzegane i czego oczekują wobec niego potomkowie (mówiąc dosłownie – siedzenia przed telewizorem, ciesząc się emeryturą).
Park In Hwan wciela się w rolę niezwykle ciepłego dziadka, który powoduje tylko uśmiech na twarzy w jednej z najlepszych, najbardziej dewastujących emocjonalnie ról tego roku. Kontrasty między nim a Song Kangiem grającym Lee Chae Roka dosłownie się piętrzą. Na poziomie samej kreacji bohaterów mamy w głównych rolach dwudziestolatka, którego zacięcie do baletu przygasa oraz siedemdziesięciolatka, u którego ta pasja roznieca się na nowo. Wiecznie pochmurnego i łatwo wybuchającego gniewem chłopaka, który został dosłownie sam po śmierci matki i wyroku ojca oraz pogodnego staruszka, który nie denerwuje się nawet wtedy, kiedy najstarszy syn go lekceważy. „Artystę” i laika. Kogoś upartego, kto sam się pogrąża w swoim nieszczęściu i kogoś jeszcze bardziej upartego, aby nie odwracać się od takich ludzi pomimo bycia odtrącanym.
Bromance między Deok Chulem a Chae Rokiem jest głównym wątkiem „miłosnym” tej dramy, mimo że została dodana dwudziestoletnia bohaterka w postaci wnuczki Deok Chula, Eun Ho (Hong Seung Hee), która pracuje w tej samej restauracji, co Chae Rok i ich interakcje przypominają wstęp do komedii romantycznej. Gra u boku weterana w obyczajowo-familijnej mini-serii nie jest oczywistym posunięciem w karierze kolejnego It Boya koreańskiego showbiznesu, który pewnie mógłby przebierać w blockbusterach fantasy… Jest to interesujące wyzwanie dla Song Kanga, mimo że „Navillera” wcale nie zmieniło mojej obojętności wobec niego, a nawet uważam, że tym bardziej jego aktorskie braki zostały uwypuklone, a konkretnie brak finezji, kiedy pokazuje na ekranie bardzo proste emocje – głównie poirytowanie. Fizyczny aspekt wcielenia się w tancerza był imponujący, ale cała reszta poza podskokami i piruetami już nie.
Nie przeszkadza to jednak aż tak, kiedy Park In Hwan gra za dwoje, a wręcz ponosi na barkach całą dramę w swojej paradoksalnie pierwszej głównej roli w serialu. Nie spodziewałam się mniej. „Navillera” poza motywem baletu jest nieco wtórne, a konflikty wynikające ze sprzeciwu rodziny wobec niecodziennego hobby staruszka przewidywalne, lecz istnieje powód dla którego takie historie wciąż wciągają – wszystko polega na sile wzruszania. Ta drama jest idealnie krótka do tego.
Ocena:
Fabuła – 7/10
Kwestie techniczne – 8/10
Aktorstwo – 8/10
Wartość rozrywki – 8/10
Średnia – 7,75/10
Po zapowiedzi i opisie dramy spodziewałam się wzruszeń i tak właśnie było. Park In Hwan zdecydowanie „kradł” sceny i doskonale wcielił się w postać. Nie musiał nawet wypowiadać słów – wystarczyła gra ciałem, mimika, i od razu serce mi miękło. Ile się przy tej dramie napłakałam to moje :)
Sceny tańca przedstawiono w sposób zachwycający i nie ważne, czy tańczył wybitny Chae Rok czy nieidealny Shim Deok-Chul – ich emocje intensywnie oddziaływały na widza… Dałabym może większą ocenę za fabułę :))
PolubieniePolubienie
W większości zgadzam się z Twoją recenzją, ale mam słabość do tematyki związanej z baletem, więc drama mi się bardzo podobała, mimo sztywnej gry Song Kanga. Motyw postępującej demencji i starości ukazanej bez większych upiększeń, połączony z motywem realizacji marzeń w późnym wieku, jest czymś odświeżającym w dramach, nie tylko zresztą w nich.
PolubieniePolubienie