Znane też jako: Waterhole, Singkeuhol, 싱크홀
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komedia, katastroficzny
Reżyseria: Kim Ji Hun
Premiera: 2021
Obsada: Cha Seung Won, Kim Sung Kyun, Lee Kwang Soo, Kim Hye Jun, Nam Da Reum, Kwon So Hyun, Kim Hong Pa, Go Chang Seok
„Extreme Job” (2019) i „Exit” (2019) z pewnością coś zmieniły w koreańskim kinie – rozbudziły na nowo modę na komedie, które mogą być tak samo blockbusterowe, co spodziewane hity sensacyjne i historyczne, które władały koreańskim box office w ostatniej dekadzie. Jednakże „Sinkhole” to taki cień „Exit” – film, który wykorzystuje dokładnie ten sam pomysł mariażu komedii i kina katastroficznego, ale z niego gorszym rezultatem, kiedy balans między humorem a już kiczem jest zaburzony.
Park Dong Wonowi (Kim Sung Kyun) udaje się wreszcie kupić mieszkanie po wielu latach ciężkiej pracy korporacyjnej i oszczędzania. Organizuje parapetówkę dla swoich współpracowników, a po ciężkiej popijawie Seung Hyun (Lee Kwang Soo) i Eun Joo (Kim Hye Jun) zostają u niego na noc. Następnego dnia z powodu ulewnych opadów deszczu powstaje zapadlisko, w które wpada wadliwy konstrukcyjnie budynek i zamyka w pułapce jego mieszkańców, utykając na poziomie pięciuset metrów pod powierzchnią ziemi. Grupa niezbyt bliskich sobie bohaterów zostaje zmuszona do wspólnej walki o przetrwanie, w tym irytujący siebie nawzajem sąsiedzi Dong Won i Man Soo (Cha Seung Won). Na powierzchni prowadzona jest akcja ratunkowa, ale rozpoczyna się walka z czasem, kiedy ulewy nie ustępują i zapadlisko wypełnia się wodą.
Z jednej strony koreańskie kino słynie z odważnego mieszania gatunków filmowych, lecz w niezręcznych rękach może wyjść po prostu schizofrenia. Długo zajął powrót reżysera Kim Ji Huna, ale w sumie niewiele się zmieniło po latach. Blockbusterowy twórca z pewnością ma doświadczenie w kinie katastroficznym, wymieniając chociażby „The Tower” (2012). „Sinkhole” nie zawodzi na poziomie efektów specjalnych i CGI, co było przecież uniwersalnie krytykowane w „Sector 7” (2011), no ale jest podobne temu filmowi oraz „May 18” (2007) w swoim kompletnym braku subtelności. Kim Ji Hun to koreański Michael Bay w mojej opinii.
We wspomnianym na początku „Exit” humor leżał głównie w interakcjach między głównymi bohaterami. Podobnie jest tutaj, ale Kim Sung Kyun i Cha Seung Won są niczym Tom i Jerry, a Lee Kwang Soo… cóż, jest po prostu swoją personą z variety show „Running Man” i nigdy nie zrozumiem, skąd się cieszy takim uznaniem wśród krytyków. Innymi słowy brak subtelności w „Sinkhole” to nie tylko drastyczne zmiany z komedii do dramatu, ale równie erratyczne występy głównych bohaterów, którzy znajdują się w ekstremalnej sytuacji. Slapstick miesza się z czarnym humorem, a kiedy sytuacja robi się poważna, film staje się przewidywalnym wyciskaczem łez. Im bliżej końca, tym bardziej absurd goni absurd, jeśli chodzi o szanse przetrwania bohaterów. Jednak to tylko popcornowa rozrywka, co nie? Przynajmniej na poziomie technicznym „Sinkhole” naprawdę imponuje, szczególnie w scenach osuwania się zapadliska.