Znane też jako: Schody życzeń 3, Whsipering Corridors 3: Wishing Stairs, Yeogogoedam 3: Yeougyedan, 여고괴담 3: 여우계단
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: horror, szkolny
Reżyseria: Yoon Jae Yeon
Premiera: 2003
Obsada: Song Ji Hyo, Park Han Byul, Jo Ahn, Park Ji Yeon
.
Trzeci film z serii „Whispering Corridors” zdaje się być totalnym przeciwieństwem poprzedzającego go „Memento Mori”. Zamiast artystycznego filmu redefiniującego, jak można wykorzystać horror, mamy typowego przedstawiciela gatunku, który pojawił się w momencie największego przesycenia takimi filmami w Korei. Naturalnie fani grozy byli bardziej zadowoleni z „Wishing Stairs”, które tak na dobrą sprawę najintensywniej raczy widzów strachem, duchami i krwią ze wszystkich pięciu filmów w serii, ale jest to produkt złożony z samych banałów przez niesprawne ręce reżyserki, która najwyraźniej gatunek zna tylko ze stereotypów.
Tym razem ze szkolnych horrorów na warsztat została wzięta niezdrowa rywalizacja, która może doprowadzić do tragedii. Głównymi bohaterkami tego filmu są najlepsze przyjaciółki So Hee (Park Han Byul) i Jin Sung (Song Ji Hyo), które uczęszczają do artystycznej szkoły żeńskiej i trenują balet. So Hee jest niekwestionowaną gwiazdą, która ma niemalże zagwarantowaną główną rolę w przedstawieniu i wyjazd do Rosji, a zazdrość Jin Sung sprawia, że zaczyna się od niej dystansować. Istnieje legenda, że jeżeli będzie się liczyć schodki po drodze do akademika i pojawi się sekretny dwudziesty dziewiąty stopień, spełni się życzenie. Jin Sung prosi o to, żeby to ona wygrała przesłuchanie i dostaje to, czego chciała, ale oczywiście w myśl „uważaj, czego sobie życzysz”. So Hee umiera, ale później wraca jako duch. Opętuje ciało adorującej ją outsiderki Hae Joo (Jo Ahn) i terroryzuje szkołę.
Nie potrafię pozbyć się uprzedzeń i spojrzeć na „Wishing Stairs” z dystansu. Jest to film, który może zadowoli fanów dreszczyku, ale poza tym to przeciętna produkcja małpująca sceny z wielu innych horrorów, która chyba postawiła sobie za cel zawrzeć jak najwięcej ducha wyskakującego na środek ekranu. Po pewnym czasie robi się to śmieszne. Jo Ahn jako opętana Hae Joo gra maniakalnie niczym z kiczowatych slasherów z lat 80. Fabuła rozpada się w szwach, nie posiadając nic więcej poza głównym konceptem i tak samo jak ogólna spójność produkcji. Powoli zatraca się główny wątek i staje się ona po prostu zlepkiem różnych scen, w których Park Han Byul jako duch wywija się na różne strony.
Poziom aktorstwa w „Wishing Stairs” jest oczywiście niski, ale skoro po ponad dekadzie Song Ji Hyo i Park Han Byul są nadal kiepskimi aktorami, to jak myślicie, jak mogły wypaść przy swoim debiucie? Najwięcej problemu sprawia jednak Jo Ahn, której Hae Joo po prostu za bardzo się odcina na tle reszty względnie normalnych bohaterek jako trudna do polubienia ekscentryczka, która wpada w coraz większy maniakalny szał. Być może dla niektórych będzie to wyglądało imponująco, ale dla mnie było niczym zgrzyt paznokci po tablicy.
„Wishing Stairs” okazało się być dla mnie po prostu trampoliną do kariery aktorskiej popularnych wówczas ulzzangów Song Ji Hyo i Park Han Byul, która do złudzenia przypomina w tym filmie Jeon Ji Hyun i to nie w sensie projektu artystycznego dającego szansę nowym aktorkom i twórcom, ale odebrałam właśnie wrażenie większej sztuczności i zimnej kalkulacji jak zrobić gwiazdę z ładnej dziewczyny. Był to bardzo przeciętny horror, ale w końcu niewiele powstaje dobrego w tym gatunku.