Znane też jako: Goodbye Single, Family Plan, Gutbai Singgeul, 굿바이 싱글
Na podstawie: pomysł oryginalny
Gatunek: komedia familijna
Reżyseria: Kim Tae Gon
Premiera: 2016
Obsada: Kim Hye Soo, Kim Hyun Soo, Ma Dong Seok, Kim Yong Gun, Seo Hyun Jin, Kwak Shi Yang, Hwang Min Young, Ahn Jae Hong, Lee Sung Min, Jeon Seok Ho, Lee Soo Kyung
.
To ciekawy wybór dla Kim Hye Soo, choć całkowita zmiana wizerunku po filmie gangsterskim „Coin Locker Girl” nie jest tak naprawdę zaskakująca… W „Familyhood” zdaje się parodiować w pewnym stopniu samą siebie, jako gwiazdę w średnim wieku, która wciąż nie ma partnera. Haczyk tkwi w tym, że Wielka Kim Hye Soo gra w gruncie rzeczy głupią gwiazdkę Go Joo Yeon, do której nie dochodzi, że jej kariera może się lada chwila skończyć. Nadużywa operacji plastycznych, aby być wiecznie młodą, naiwnie wikła się w romans z dużo młodszym aktorem, wcale nie słucha się managementu, który musi wciąż po niej sprzątać… Aż w końcu dochodzi do niej, że jej życie tak naprawdę nie jest wiele warte i nie ma nikogo po swojej stronie. Postanawia zatem mieć dziecko!
Czy film stał się hitem z powodu popularności Kim Hye Soo po dramie „Signal”, czy jednak samo „Familyhood” jest czegoś naprawdę warte? Trudno mi oceniać tak oczywiste kino rozrywkowe, które opiera się w głównej mierze na tym, jakim wizerunkiem cieszy się odtwórczyni głównej roli, a co dla kontrastu gra tutaj… Początkowo wizja jednej z największych femme fatale koreańskiego kina w filmie familijnym skojarzyła mi się z rolą Uhm Jung Hwy w zeszłorocznym „Wonderful Nightmare”, ale wyszło coś dużo lżejszego i względnie „lepszego”.
Łatwo pomylić „Familyhood” z komedią romantyczną, bo nawet chętnie zobaczyłabym jedną z udziałem Kim Hye Soo i Ma Dong Seoka, ale on „niestety” gra tylko stylistę głównej bohaterki, który często wykonuje robotę menadżera. Film posiada wizualną otoczkę w stylu chick-flick, ale zamiast romansu na pierwszym planie wysuwa się womance pomiędzy niezbyt rozgarniętą gwiazdą filmową, a nastolatką w ciąży Dan Ji (Kim Hyun Soo). Joo Yeon spotyka ją przypadkowo w szpitalu, po tym jak się okazuje, że nie nadaje się do zostania adopcyjnym rodzicem i przechodzi właśnie menopauzę. Przekonuje ją pieniędzmi, żeby nie dokonywała aborcji, a zaszyła się u niej na kilka miesięcy i urodziła jej dziecko, kiedy ona w tym czasie będzie udawać przed mediami, że sama jest w ciąży.
To wszystko oczywiście jest nielegalne, ale dramat w „Familyhood” (który kiedyś musi nadejść) polega na innym, choć bardzo przewidywalnym konflikcie. To zresztą jest film, który nie musi zaskakiwać, a tylko być lekką rozrywką. Oglądanie pogłębiającej się więzi między rzeczową nastolatką, a aktorką mającą pstro w głowie, raczej należało do tej kategorii, bo jakby to już nie było oklepane, motyw tworzenia się niespokrewnionej ze sobą rodziny zawsze w jakiś sposób łapie za serce… W dodatku nawet najbanalniejsza fabuła nie przeszkadza, kiedy film jest dobrze zagrany, a to właśnie główna zaleta „Familyhood”.