Ashfall

Znane też jako: Mt. Baekdu, Mount Baekdu, Baekdusan, 백두산

Na podstawie: pomysł oryginalny

Gatunek: sensacyjny, katastroficzny

Reżyseria: Lee Hae Jun & Kim Byung Seo

Premiera: 2019

Obsada: Lee Byung Hun, Ha Jung Woo, Ma Dong Seok, Jeon Hye Jin, Bae Suzy, Lee Kyung Young, Jo Han Chul, Lee Sang Won, Ok Ja Yeon, Han Soo Hyun, Kang Shin Chul

 

Zwycięzcą grudniowego sezonu ogórkowego roku 2019 w koreańskich kinach okazało się być „Ashfall”. Przewidywalnie co prawda, choć tylko skończyło się u mnie na krótkim deja vu po „Take Point” (2018) na widok pierwszej sceny, w której zobaczyłam Ha Jung Woo w mundurze. W porównaniu do tamtego filmu, który jest zaskakująco jednym z jego najmniej dochodowych w karierze, „Ashfall” wykreśla wszystkie punkty z listy jak się stać koreańskim blockbusterem. Są imponujące efekty specjalne, gwiazdorska obsada, trochę humoru i obowiązkowo wartości rodzinne… „Tidal Wave” (2009) znalazło w tej kategorii godnego siebie następcę po całej dekadzie czasu.

Co ciekawe, za tym filmem stoi niespodziewany duet reżyserów… Lee Hae Jun rozpoczął jako scenarzysta w tandemie z Lee Hae Youngiem i zadebiutowali w reżyserskich fotelach, nakręcając znakomity komediodramat „Like a Virgin” (2006). Później ich drogi się rozeszły i choć przez dłuższy czas pozostawał wierny ekscentrycznym filmom, mając na koncie również m.in. „Castaway on the Moon” (2009), to w ostatnich latach ten drugi odbił się szerszym echem, nakręcając emocjonującą sagę mafijno-policyjną „Believer” (2018). Najwyraźniej musiała wreszcie przyjść pora na Lee Hae Juna, aby również zanurzył się w sensacyjnym gatunku, a wybrał sobie do tego idealnego współpracownika – operatora Kim Byung Seo, który ma na koncie jeden film jako współreżyser, a mianowicie „Cold Eyes” (2013).

Kiedy jakieś doświadczenie w kręceniu akcji jest, a scenopisarskie dokonania Lee Hae Juna mogły sprawić, że widz będzie oczekiwał „czegoś więcej” niż typowego blockbustera katastroficznego, chyba będzie się po tym wszystkim zawiedzionym „Ashfall”, które zbiera mieszane recenzje. Jednakże w jednym wszyscy są zgodni – jest to doskonała popcornowa rozrywka i kolejny kamień milowy w rozwoju koreańskiej technologii filmowej. Rodzimi specjaliści od VFX z Dexter Studios po raz pierwszy wzięli się za całą produkcję zewnętrznego filmu, którego reżyserem nie jest ich szef, Kim Yong Hwa.

W największym skrócie „Ashfall” brzmi być może nawet idiotycznie, ale na szczęście widać zamiary twórców jak na dłoni – to nie jest film skłaniający do głębszych myśli, bo ma tylko dobrze wyglądać na dużym ekranie. W jego naciąganym scenariuszu wybucha wulkan zwany górą Baekdu, który znajduje się na granicy Chin i Korei Północnej. Korea Północna zostaje dosłownie spalona, natomiast w Seulu odczuwane jest silne trzęsienie ziemi. Jedyną osobą, która to przewidziała, ale była przez lata ignorowana, jest profesor Park Bong Rae (Ma Dong Seok). Koreański rząd reprezentowany przez Jeon Yoo Kyung (Jeon Hye Jin) zgłasza się więc do niego o pomoc. Zostaje wdrożony niesłychany plan odpalenia pod górą głowicy nuklearnej, która wypuściłaby lawę zanim doszłoby do przewidywanej czwartej, najstraszliwszej erupcji. Saper Jo In Chang (Ha Jung Woo) oczekuje właśnie zwolnienia ze służby, ale w ostatniej chwili przyjmuje misję w zamian za obietnicę wysłania jego ciężarnej żony Choi Ji Young (Bae Suzy) do Stanów Zjednoczonych razem z ewakuującymi się amerykańskimi obywatelami. Niestety podczas transportu do Korei Północnej jeden z samolotów ulega katastrofie i przeżywa tylko jego drużyna. Nie są żadnymi żołnierzami wytrenowanymi do działań w terenie, a muszą odbić z więzienia podwójnego agenta Ri Jun Pyunga (Lee Byung Hun) i z jego pomocą odnaleźć północnokoreańską broń nuklearną, którą zdetonują pod górą. Amerykańskie wojska interweniują, aby nie dopuścić do jej odpalenia.

Głównym wątkiem jest podróż przez północnokoreańskie pustkowia, która staje się mimowolnym buddy movie z udziałem dwóch gwiazdorów koreańskiego kina sprzedających jeden suchar za drugim między strzelaninami i kolejnymi próbami ucieczki skutego Ri Jun Pyunga, który ma niedoświadczonych saperów jak na dłoni. Dla pozorów jakiejś głębi scenariusza jest to przeplecione dwoma wątkami pobocznymi, a więc bieżącymi poprawkami planu Park Bong Rae i Jeon Yoo Kyung, bo przecież nie może się obyć bez nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz próbą przeżycia Choi Ji Young w walącym się mieście. Ma Dong Seok w atypowej dla siebie roli tchórzliwego profesora jest według wielu opinii zmarnowany, ale co zabawne, osobiście uważam, że z kolei Suzy w równie krótkiej roli daje jeden z najlepszych swoich występów, bo nie zdążyła go zepsuć żadną bardziej płaczliwą sceną lub sztucznym udawaniem „kompetentnej”, co jej się często zdarza w dramach. Poza tym Ha Jung Woo nadrabia za dwoje, aby wyszła z nich w miarę realistyczna para małżeńska pomimo znacznej różnicy wieku…

Natomiast jeśli chodzi o niego, Jo In Chang jest paradoksalnie jedną z jego lżejszych ról z ostatnich blockbusterów, co ma swój urok, no ale właśnie… Ten bromance między Ha Jung Woo a Lee Byung Hunem trudno brać na poważnie, gdyż jest przewidywalny niczym komedia romantyczna. Podobnie jak geopolityka w „Ashfall”, która ma bardzo nacjonalistyczny posmak – oto dwoje zwaśnionych braci z dwóch Korei podaje sobie w końcu ręce, aby uratować świat przed katastrofą i to wbrew temu, co myślą o całej sytuacji Chiny i USA… W „Steel Rain” (2017) wyszło to jakkolwiek bardziej realistycznie, natomiast ten film to kolejny superbohaterski blockbuster bez de facto superbohaterów. Zachowano typowo koreańskie konwencje. Jest czas na łzy i jest kilka zabawnych smaczków.

Zdobyte nagrody

2020 Grand Bell Awards:

  • najlepszy aktor – Lee Byung Hun
  • najlepsze osiągnięcie techniczne

2020 Korean Association Of Film Critics Awards:

  • Critics’ Top 10

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.