[Podsumowania 2021 roku] Złoty rok dla thrillerów vs. siła nostalgii w szybko zmieniających się czasach – o dramach

Rok 2021 był dla mnie kolejnym z wielomiesięczną przerwą. Jakoś tak na wiosnę zniechęciły mnie mnożące się skandale w koreańskim showbiznesie, co i tak rozwinę, ale trzeba przyznać, że dopiero w drugim półroczu nastąpił taki rozpęd dramowego świata, kiedy ramówka została bardziej wypełniona, a original series Netfliksa odbiły się szerokim echem na świecie. Rywalizacja stała się jeszcze bardziej zacięta wraz z dołączeniem do stawki innych platform streamingowych.

1. Cały wachlarz wyboru

Obserwując przez ostatnie dziesięć lat koreański showbiznes, odważyłabym się na stwierdzenie, że 2021 rok nieoczekiwanie przyniósł owoce wszelkich prób i trendów, które można było zaobserwować w poprzednich latach… Adaptacje webtoon są już na porządku dziennym, a oba media – telewizyjne i komiksowe – przenikają się bardziej niż dotychczas, kiedy dzieje się również rzecz odwrotna, tzn. powstają webtoon na podstawie seriali, które poszerzają wykreowany przez nie świat (przykład: komiksowy prequel „Our Beloved Summer” SBSu). Po drugie, różnorodność gatunkowa, która przejawia się w ramówkach poszczególnych stacji. Można to odebrać jako próbowanie wszystkiego po trochu, aby sprawdzić, co akurat będzie trendem… Po czym to, co załapie, jest wyciskane do cna, jak wiele sezonów makjangowych sag „Penthouse” (SBS) i „Love (ft. Marriage and Divorce)” (CSTV) czy w mniejszym stopniu ponowna moda na seriale historyczne, którą witam z otwartymi ramionami po latach.

Penthouse vs. Love (ft. Marriage and Divorce)

Jednak najważniejsze wydaje się to, że webdrama to już nie jest pojęcie kojarzące się wyłącznie z szybkimi i niewymagającymi romansami dla młodego pokolenia widzów, w których najczęściej grają kpopowi idole. Właściwie wszystko, co pojawia się na platformach streamingowych można nazwać webdramą i tam właśnie grają największe koreańskie gwiazdy, próbując innych ról i gatunków. To dość ciekawe, bo nie przypominam sobie, aby w 2021 roku, w kontraście do poprzedniego, można było obejrzeć jakiś „klasyczny” Hallyu romans w tym sensie, że dwie gwiazdy, romans wbrew przeznaczeniu i jakiś motyw (fantasy na przykład?) dla przyprawienia całości. Lee Min Ho nie miał powrotu, a na Song Hye Kyo wylała się fala krytyki koreańskich internautów za występ w „Now, We Are Breaking Up” (SBS) za kolejną podobną w karierze rolę.

W każdym razie jeśli chodzi o platformy OTT, jest to temat na osobny post, gdyż na fali sukcesu koreańskich original series Netliksa (nie tylko „Squid Game”, bo to efekt kuli śnieżnej odkąd tylko premierę miało „Kingdom”) w 2021 do gry dołączyło całe grono lokalnych konkurentów. Na razie największym rywalem globalnego giganta na koreańskim rynku wydaje się być TVING, platforma koreańskiego konglomeratu CJ E&M, na której można znaleźć nie tylko produkcje należących również do niego tvN, OCNu i za umową jTBC, ale również ichniejsze original series, które właśnie w tym roku z impetem zaatakowały i tak już zacięty koreański rynek dram. Niektóre z nich znalazły miejsce również w ramówce tvNu, będąc symultanicznie emitowanymi na platformie i w telewizji, jak „Yumi’s Cells” albo „Happiness”, ale jednym z najbardziej nieoczekiwanych hitów okazała się webdrama „Work Later, Drink Now” o trzech przyjaciółkach lubiących sobie popić po pracy, która sprawiła, że liczba subskrybentów TVING wzrosła czterokrotnie.

Lee Sun Bin, Han Sun Hwa i Jung Eun Ji w „Work Later, Drink Now”

Być może dla nas, zachodnich fanów koreańskich dram, ważną informacją będzie wejście na koreańskich rynek innych globalnych platform. Apple TV+ pojawiło się na koreańskim rynku z pierwszą lokalną produkcją, mini-serią science-fiction „Dr. Brain” w reżyserii Kim Ji Woona („A Tale of Two Sisters”, „I Saw the Devil”), ale jest to fakt, o którym się dowiedzieli być może tylko zagorzali tropiciele dramowych newsów, bo brak porządnej kampanii reklamowej nie spopularyzował tego tytułu ani samej platformy. Inaczej postąpił Disney, który przygotowywał się do premiery swojej platformy na koreańskim rynku przez dłuższy czas (wystartowała ona tam w listopadzie), zbierając kilka oryginalnych tytułów, które zapewne będą mieć premierę w 2022 i zawiązując współpracę z jTBC. [źródło] Jednak prowadzi nas to do tej mniej chlubnej strony koreańskich dram w minionym roku…

2. Skandale i kontrowersje

Wspomniałam na początku, że wydarzenia z początku roku zniechęciły mnie do oglądania dram. Uznałam wtedy, że nie ma sensu inwestować emocji, kiedy bańka może prysnąć w każdym momencie. Nieprzyjemnym trendem stało się wywlekanie kontrowersyjnych przeszłości aktorów w baaardzo dogodnym momencie szczytu ich popularności. Bullying jest plagą w koreańskim społeczeństwie, ale tak samo cancel culture i usuwanie „problemów” zamiast rozwiązywanie ich z woli głośnej grupy koreańskich internautów. Jo Byung Kyu cieszył się bardzo krótko swoją popularnością po przełomowej roli w „The Uncanny Counter” (OCN 2020-2021), gdyż oskarżenia o znęcanie się w czasach szkolnych zmusiły go do zniknięcia właściwie na cały rok (pokazał się publicznie po raz pierwszy na gali SBS Drama Awards w Sylwestra). Podobne oskarżenia wobec aktorki Park Hye Soo odroczyły premierę dramy „Dear M.” (KBS) na nieokreślone później, a jej sprawa jeszcze nie jest rozwiązana. Zarzuty, że Kim Sun Ho porzucił byłą dziewczynę po tym, jak zmusił ją do aborcji, skutecznie zabiło jego momentum po dramie „Hometown Cha Cha Cha” (tvN) i został usunięty z obsady variety show „1N2D”, po czym to tabloid Dispatch udowodnił jego niewinność, mimo że mleko się już rozlało i stracił dwie role filmowe z trzech. Naeun z April po bullyingowym skandalu wewnątrz girlsbandu straciła rolę w „Taxi Driver” (SBS) i na krótko przed premierą zastąpiła ją Pyo Ye Jin. Jeszcze trudniejsza decyzja czekała producentów „River Where The Moon Rises” (KBS), kiedy ich główny aktor Ji Soo stał się bohaterem skandalu seksualnego z przeszłości. Dosłownie w parę dni znaleziono Na In Woo, który zgodził się go zastąpić i właściwie rozpocząć zdjęcia z dnia na dzień, a to wszystko nie przerywając transmisji dramy, w której zmiana głównego bohatera nastąpiła w szóstym odcinku. Mając nakręcony materiał do czternastego, trzeba było powtórzyć wszystkie sceny z nowym aktorem.

Jako ktoś niepochodzący z Korei pewnie nie potrafię zrozumieć tej mentalności czy głębi społecznego oburzenia, lecz wydało mi się to wręcz absurdalne, że „Joseon Exorcist” (SBS) zostało skasowane po dwóch odcinkach, ponieważ podniosły się głosy, że to skandal pokazywać króla Taejonga w negatywnym świetle albo używać rekwizytów wyglądające na chińskie w koreańskiej dramie historycznej… która niemniej jest fikcyjna, skoro miała pokazywać apokalipsę zombie! Niestety SBS szybko pochylił głowę i zdjął całkowicie dramę z anteny zaledwie po dwóch premierowych odcinkach.

Kam Woo Sung jako kontrowersyjny Taejong w „Joseon Exorcist”

Daje to władzę radykalnym internautom, którzy niczym vigilante polują na celebrytów z szemraną przeszłością i  niszczą ich kariery, po czym bardzo często się dowiadujemy po fakcie, iż zarzuty były sfabrykowane. Jeśli mieliby jeszcze taki wpływ na produkcję dram i związanymi z nią setkami ludzi, nie mam pojęcia do czego by doszło… Fiasko „Joseon Exorcist” doprowadziło do polowania przez purystów na inne dramy, które potencjalnie zakłamywałyby koreańską historię, więc następnym celem szybko stało się „Snowdrop” (jTBC) na podstawie zaledwie opisu fabuły, na wiele miesięcy przed grudniową premierą. Chyba najbardziej drażliwym punktem stało się zrobienie północnokoreańskiego „szpiega” głównym bohaterem przy umiejscowieniu fabuły w burzliwych latach 80… Zebrano kilkaset tysięcy podpisów pod rządową petycją, aby skasować tę dramę, ale w porównaniu do SBSu jTBC mocno broni artystycznej wolności i nie ugięło się pod naciskami, tylko wciąż emituje „problematyczną” dramę, która miała przecież zainaugurować lokalne produkcje na platformie Disney+, ale ta doznała szybkiego spadku liczby subskrybentów o 40% w reakcji na aferę. Ironicznie sąd zdążył odrzucić nakaz zaprzestania emisji, ponieważ nie ma prawa, które by ukarało domniemanie „zakłamanie historii”, skoro to tylko serial… Pozostaje więc społeczne oburzenie, ale przecież nikt nikogo nie zmusza do oglądania „Snowdrop”.

3. Najpopularniejsze dramy vs. te najbardziej rozczarowujące

Czy ten cały szum jest uzasadniony, nie mogę powiedzieć ze względu na barierę kulturową i po prostu to, że nie obejrzała ani odcinka. jTBC jednak mocno oberwało jako stacja telewizyjna, chociaż mam nadzieję, że wystarczy po prostu trochę czasu, aby odzyskało renomę. W koreańskiej kulturze bballi bballi dramy pojawiają się i przemijają, trendy trwają może z miesiąc, a teraz jeszcze wachlarz wyboru jest kilkakrotnie większy przy dołączeniu platform streamingowych. Czy ktoś będzie pamiętał o „Snowdrop” na koniec 2022 roku?

Nawet takie MBC wreszcie ujrzało światło w tunelu w postępującym kryzysie od 2017 roku… Początek 2021 był najniższym punktem tej stacji, kiedy „Oh My Ladylord” pobiło niechlubnie jej rekord najniższej oglądalności, za to w końcówce roku najpopularniejszą dramą w ogóle było „The Red Sleeve”, którego ostatni odcinek zanotował ponad 17% – najwięcej dla tej stacji od czterech lat. MBC nie było nawet w szarym ogonie stawki pod względem średniej oglądalności, która prezentuje się następująco (wyłączając dramy weekendowe i codzienne):

  1. SBS – średnio 11.6%
  2. tvN – 6.1%
  3. MBC – 5.8%
  4. KBS – 5.2%
  5. jTBC – 3.5%

[źródło: 스타투데이]

Niby wyniki oglądalności nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś, skoro koreańscy widzowie nie zasiadają wyłącznie przed ekranami telewizorów… Dużo bardziej miarodajny jest współczynnik popularności wyliczany na podstawie wspomnień o danym tytule lub osobie w mediach i internecie. Jednakże można z tego wysunąć interesujące wnioski na temat tego, jakie dramy są popularne wsród szerokiej grupy odbiorców o zróżnicowanym wieku, zakładając, że to właśnie starsze pokolenie ogląda seriale głównie na ekranach telewizorów, a nie w internecie. Stąd się wzięła obecna moda na seriale historyczne – i to nie fusion dramy w historycznych kostiumach, ale „tradycyjne” sageuki będące biografiami władców, patrząc na sukces wspomnianego „The Red Sleeve”.

Z drugiej strony, nie można krytykować innych dram ze względu na niską oglądalność, gdyż takie najczęściej znajdują swoją widownię gdzie indziej. „Nevertheless” (jTBC) przez jedne media nazywane jest jednym z największych rozczarowań pod względem przedpremierowego szumu medialnego vs. oglądalności, niemniej to jeden z najpopularniejszych zeszłorocznych tytułów wśród koreańskich konsumentów Netfliksa i innych platform OTT. Pierwsze miejsce jest przewidywalne:

  1. Squid Game (Netflix)
  2. Hospital Playlist 1 & 2(tvN)
  3. Hometown Cha Cha Cha (tvN)
  4. D.P (Netflix)
  5. The King’s Affection (KBS)
  6. Nevertheless (jTBC)
  7. My Name (Netflix)
  8. Inspector Koo (jTBC)
  9. Work Later, Drink Now (TVING)
  10. Knowing Bros (variety show, jTBC)

[źródło: MediaToday]

Ciekawe będzie porównanie powyższej listy z topką najpopularniejszych koreańskich dram Netfliksa wśród globalnej widowni:

  1. Squid Game (Netflix)
  2. Hellbound (Netflix)
  3. My Name (Netflix)
  4. Vincenzo (tvN)
  5. Sweet Home (Netflix)
  6. Love Alarm 1 & 2 (Netflix)
  7. Hometown Cha Cha Cha (tvN)
  8. Nevertheless (jTBC)
  9. Run On (jTBC)
  10. Sisyphus: The Myth (jTBC)

[źródło: Forbes]

Pierwsze trzy miejsca zajmują tytuły, które pojawiwszy się jeden po drugim, zwróciły wzrok wszystkich w stronę Korei Południowej jako nowego medialnego giganta, pasując zresztą do obrazu, że tworzą świetnie thrillery.

Czy popularność przekłada się na uznanie krytyków? Przeszukałam w internecie mnóstwo rankingów domniemanych specjalistów, ale najwyraźniej każdy ma swoje odrębne zdanie dyktowane własnym gustem, skoro na listach najlepszych i najgorszych dram roku można znaleźć te same tytuły. Staram się jednak odbierać to pozytywnie jako kolejny objaw tego zróżnicowania repertuaru, gdyż coraz ciężej jest znaleźć dramę, która zadowalałaby wszystkich. „Squid Game”, „Hellbound” i „My Name” są właśnie dobrymi przykładami ze względu na ich spolaryzowane recenzje.

Zdecydowałam się natomiast przytoczyć podsumowanie roczne koreańskiego magazynu Cine21, które spytało się trzydzieścioro dziennikarzy o wytypowanie pięciu najlepszych dram. Uśredniając wynik z jaką częstotliwością kilkadziesiąt różnych tytułów było wymienianych, końcoworoczne Top 10 bardzo mnie zaskoczyło:

  1. Going to the Blue House Like This (Wavve)
  2. Inspector Koo (jTBC)
  3. D.P (Netflix)
  4. On The Verge of Insanity (MBC)
  5. Hellbound (Netflix)
  6. Beyond Evil (jTBC)
  7. Lost (jTBC)
  8. Youth of May (KBS)
  9. Mine (tvN)
  10. Squid Game (tvN) / Kingdom: Ashin of the North (Netflix)

[źródło: Cine21]

Paradoksem jest to, że „Squid Game” pojawia się w tym rankingu dopiero na 10. miejscu, mimo że ten sam magazyn wyróżnił go za najlepszą reżyserię oraz osiągnięcia w scenografii i kierownictwie artystycznym. Jednakże o to w tym wszystkim chodzi, że koreański przemysł telewizyjny się zmienił. Najpopularniejsza drama nie znaczy najlepsza. Możliwości są nieograniczone. Netfliks daje wolną rękę. Dołączające do stawki platformy streamingowe szukają inspiracji w komiksach i zagranicznych serialach, aby zainteresować coraz bardziej wybrednych widzów. Nie wystarcza już tylko zatrudnić dwie wielkie gwiazdy w głównych rolach, chociaż z drugiej strony, „klasyczne” koreańskie dramy wzbudzające poczucie nostalgii za poprzednią dekadą też się pojawiają dla przeciwwagi, jak wspomniane „The Red Sleeve” (MBC) przypominające sympatyczne sageuki hitowego reżysera Lee Byung Huna, „My Roommate is a Gumiho” (tvN) jako typowa Hallyu komedia romantyczna z elementami fantasy czy zmartwychwstanie daeha drama (tradycyjnych biografii postaci historycznych) KBSu po pięciu latach w postaci „The King of Tears, Lee Bang Won”.

Powiem szczerze, nie mam żadnych prognoz na 2022 rok. Zobaczymy jak długo będzie się opłacało produkować dramy historyczne i na jaki następny trend przerzucą się widzowie. Patrząc na zapowiedzi, które są rozpisane z grubsza na większość roku, nie wysuwa się żaden wiodący gatunek, ale jest to pewnie spowodowane tym, że wydłuża się czas reakcji na pojawiające się mody, kiedy stacje telewizyjne współpracują obecnie z platformami streamingowymi, które dokładają się do budżetów. Kto by pomyślał, że pre-produced dramas, które były krótko w modzie w 2016 roku ze względu na nałożone wówczas restrykcje w Chinach, znajdą drugie życie z powodu pandemii i symultanicznej emisji na (również lokalnych) platformach OTT?

4 Comments

  1. A ja rozumiem oburzenie niektórych Koreańczyków na Snowdrop, chociaż nie jestem z ich kraju. Być może fakt, że ukończyłam studia historyczne sprawia, że jestem uwrażliwiona na takie sprawy. Według mnie pewnych tematów nie powinno się umieszczać w dramach, które ludzie oglądają dla rozrywki i nie sprawdzą jak było faktycznie w przeszłości. Później widzowie zapamiętują wymyśloną fabułę dramy, która poprzekręcała fakty. A już widza zagranicznego nic nie obchodzi, że Korea Południowa jeszcze niedawno była domem reżimu, a demokracja była tylko na papierze. Im jestem starsza tym lepiej widzę jak ludzi łatwo można urabiać po przez fikcyjne fabuły i wprost usprawiedliwiać zbrodnie polityczne „niejednoznacznymi” postaciami, słowami, że wszyscy są tylko ludźmi, wykonywali rozkazy, wierzyli w system, ale przymykali oczy na cierpienia sprawiane przez władzę. Co do oburzenia zwykłych ludzi na afery i czemu tak łatwo jest Koreańczykom odwracać się ich ich idoli/aktorów to też rozumiem. Oni czują, że nie każdemu należy się „miłość” za samo aktorstwo. Tak nie ma w KP, prywatność musi być bez zarzutu. Myślę, że wynika to z faktu, że jak ktoś jest popularny to społeczeństwo uważa się za twórcę tej osoby, jej sukcesu. Że oni go wynieśli na szczyty, ale jeśli okaże się niedoskonały, że jego historia życia była fałszem, aby zarobić na tym że fałszu, to momentalnie się obracają przeciwko takiej gwieździe. Społeczeństwo tego kraju ma nadal pewne normy społeczne uważane na Zachodzie za przestarzałe, jak moralność czy uczciwość. Tego się wymaga do gwiazd koreańskich. Jak ktoś ma zostać ojcem, matką, to ludzie wolą już szybki ślub, nawet bez uczuć, niż aborcję, skoro w wywiadach taka osoba tworzy wizerunek osoby pełnej miłości dla bliźnich. To system, który gwiazdy muszą akceptować, jeśli chcą być popularne, bo za sławę jest cena w Korei Południowej. W jakimś sensie się z tym zgadzam, bo gwiazdy można nawet wykreować na przywódców kraju. W niejednym był prezydent, były aktor, jak np w USA. Jeśli tym wszystkim skandalistom będzie się wybaczało, to w pewnym momencie ktoś faktycznie fałszywy i zły, dzięki poparciu zaślepionych zwolenników, może zacząć decydować o życiu milionów. Nie twierdzę, że to dobre, że wszystkich wrzuca się do tego samego worka, że każdy skandalista jest faktycznie winny. Zawsze przepadnie ktoś, kto może nie zasługiwał na upadek kariery, ale być może czasami takie straty są koniecznością, wobec możliwości zyskania sławy i wpływów przez kogoś faktycznie złego. W jednej z moich ulubionych dram z 2021 roku była postać prezydenta, byłego aktora, kogoś w rodzaju Trumpa, którego popularność m.in. w internecie sprawiła, że jego prawdziwe oblicze było ukryte za maską rzekomej dobroci i miłości do ludzi. Myślę, że przy rozpisaniu tej postaci scenarzysta musiał się inspirować skandalami ze świata koreańskiego showbiznesu. Ile znanych ludzi ciągle mówi jak kocha publiczność, a jedyne co ich interesuje, to kręcenie reklam za miliony markowych produktów. A fani przyklaskują tym sukcesom ich gwiazd, jakby to oni podpisywali luksusowe kontrakty, mieli markowe ubrania za dziesiątki tysięcy dolarów, kilka samochodów, domów itd. Według Koreańczyków takie luksusy są za coś, za bycie własnością publiczności. Ich związki, wybory życiowe, muszą spotykać się z aprobatą. A najgorsze co mogą robić to chyba kłamać. W relacji koreańskiej publiczność- aktor, kłamstwo jest jak zdrada.

    Polubienie

  2. JTBC nie może się ugiąć bo prawdopodobnie dalej będą pod ostrzałem. Tencent, (nie)oficjalnie firma Komunistycznej Partii Chin zainwestowało dużą kasę w JTBC Drama House. Następnym celem będzie prawdopodobnie Until the morning comes, bo jest na podstawie chińskiej książki.

    Musieli dać silny wyraz, że się nie ugną. Wiadomo, że ludzie w internecie mają dużą satysfakcję jak coś z „cancelują”, więc najlepszą reakcją jest brak reakcji. Ja jednak myśle, że JTBC mogło się trochę lepiej przygotować pr’owo, przecież musieli się spodziewać ostrego ostrzału. Chociaż chodzą plotki, że to oni zdjęli Pannchoe, która chyba najbardziej przyczyniła się do rozpowszechnia bojkotu z Korei na globalną skalę.

    Szkoda bo Snowdrop to jedna z niewielu dram, która mówi wprost o politycznej scenie lat 80. Zawsze jak oglądałam dramy poruszające te lata, zastanawiamiałam się czy w Korei dalej jest cenzura. Wszystko aluzyjnie, byle nie wprost, żadnych konkretnych nazwisk „złych gości”. Dużo osób chwali dziś Answer 88 za ukazanie protestów, ale dla mnie osoby z zagranicy tło polityczne było bardzo mętnie pokazane (prawdopodobnie nic bym z tego nie złapała, gdyby nie to, że poczytałam trochę przy okazji oglądania dramy Giant).

    Zamiast bojkotować tego typu produkcję, znacznie bardziej konstrukcyjne byłoby zmienić prawo dotyczące znieważenia. Osoby sprawujące funkcje publiczne nie mogą być w ten sam sposób chronione jak osoby prywatne. I oczywiście pra-pra wnuk nie powinien mieć możliwości skarżenia produkcji bo źle pokazują jego przodka, Rozumiem, że to wynika z tradycji, ale skutek jest taki, że nie można nawet wymienić nazwiska dyktatora w dramie czy w filmie, które nie są kompletnie oparte na faktach. Ciekawa jestem kiedy wreszcie doczekamy się produkcji fabularnej bezpośrednio
    mówiącej o obozach (koncentracyjnych) pracy w Korei Południowej? Mija 7 lat od reportażu o Brothers’ Home i jedyne, co widziałam to jakaś tam aluzyjka w Hometown.

    Polubienie

  3. Fascynujące podsumowanie!
    Sama potrafiłabym tylko napisać, że dramy fantasy chyba się przynajmniej na jakiś czas wyczerpały ^^
    Czytanie na temat dramy „Nevertheless” było jednym z ciekawszych doświadczeń w tym roku. Tak w kontekście oglądalności i różnic pomiędzy jej odbiorem w różnych platformach, jak i recenzji/ odbioru widzów – nie kojarzę drugiej tak roztrząsanej dramy, której wiele elementów było analizowane, jak bardzo zły przykład zachowań i cała drama została nieco oznaczona jak coś na kształt antydramy.

    Polubienie

  4. Mam nadzieję, że będzie się jednak pamiętać o ‚Snowdrop’, bo to bardzo dobra szpiegowska drama.Wymaga od reżysera trochę umiejętności z powodu mocno ograniczonej przestrzeni, w której się dzieje cała akcja i powtarzalności elementów fabuły. Aktorzy niejako z drugiego rozdania, czyli nie ci najbardziej rozchwytywani, dali radę stworzyć spójny i przekonujący obraz lat 80. w Korei. Zachodniemu widzowi dobrze się to ogląda, bo nie wychwytujemy historycznych niuansów i losy bohaterów są uniwersalnym modelem bezsilności ludzi wobec totalitaryzmu i wielkiej polityki. A do tego dostajemy w odcinku kilka lżejszych humorystycznych scen dla równowagi. Myślę, że to fajna rozrywka.
    I nie można zapominać, że Jung Hae In najlepiej wygląda w wojskowym anturażu, więc można mu darować tę jego sztywność.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.